poniedziałek, 23 grudnia 2013

LIAR Part.IX




*oczami Perrie*
Trzęsącymi rękami wykręciłam  numer na pogotowie. Tak cholernie bałam się o Leigh. Po dwóch sygnałach usłyszałam czysty, kobiecy głos.
-Witam. W czym mogę pomóc?- powiedziała.
-Dzień dobry. Nazywam się Perrie Edwards i moja przyjaciółka jest nieprzytomna. Musicie jak najszybciej przyjechać.
-Proszę się uspokoić i powiedzieć adres, pod który mamy przyjechać i czy pani koleżanka oddycha.- odezwała się kobieta i zaczęła w tle wzywać lekarzy do ambulansu.
-Oxford Street 1. Oddycha ale pośpieszcie się, bo nie wiemy co jej jest.- krzyknęłam do słuchawki i się rozłączyłam.
Nie minęło 10 minut a do drzwi zadzwonili lekarze. Jesy pobiegła aby otworzyć. Dwóch facetów w czerwonych kombinezach położyło Lee na noszach i zabrało ją do karetki. Nie zastanawiałyśmy się ani chwili dłużej i wsiadłyśmy do samochodu Jesy. Pędziłyśmy za karetką aż w końcu dojechałyśmy do najbliższego szpitala. Zanim jeszcze Jess zatrzymała auto my z Jade biegłyśmy już w kierunku wejścia do szpitala. Zatrzymała nas jakaś nadęta pielęgniarka.
-A dokąd to tak panie biegną? To jest szpital a nie plac zabaw.- powiedziała i zilustrowała nas wzrokiem od góry do dołu.
-Słuchaj no babo. Nasza przyjaciółka trafiła właśnie do szpitala i chcemy wiedzieć co jej jest. Więc z łaski swojej odwal się.- odezwała się Jadey i wyminęła to wstrętne babsko. Nie traciłam czasu i pobiegłam za nią.
-Ale jej powiedziałaś- krzyknęłam do niej kiedy pędziłyśmy przed siebie.
-Będzie się tu mnie czepiać jakaś jędza. Niech spierdala. – odparła.
Nagle poczułyśmy jak na kogoś wpadamy. Na sto procent był to mężczyzna. Popatrzyłyśmy z Jade w górę i ujrzałyśmy młodego lekarza.
-Coś się stało? Gdzie tak panie pędzą?-zapytał się. Przynajmniej był miły. No i oczywiście ładny. Boże Perold o czym ty teraz myślisz?
-Nasza przyjaciółka trafiła tutaj do szpitala. Niech pan nam powie gdzie ona jest- odpowiedziałam łamiącym się głosem. Wtem obok nas znalazła się Jesy.  Uśmiechnęła się do lekarza.
-Spokojnie. Jak ona się nazywa?- odparł. Był tak cholernie spokojny. Przecież to moja przyjaciółka a ten jakby nic się nie stało.
-Leigh-Anne Pinnock- powiedziała Jadey.
-Więc tak: obecnie jest ona pod obserwacją. Musimy zrobić badania żeby dowiedzieć się co jej jest.- odparł.
-Możemy ją zobaczyć?- rzuciła nieśmiało Jesy. Ten lekarz ją onieśmielał. Naprawdę onieśmielał. Kto by pomyślał.
-Oczywiście. Jeżeli miałyby panie jakieś pytania to zapraszam do mojego gabinetu. Jestem dr. Justin Bieber i mój gabinet znajduje się pod czwórką.- uśmiechnął się i nas wyminął. Jezu jaki genialny uśmiech.
-Chodźmy do niej!-jako pierwsza otrząsnęła się Jade. Widać, że jej nie kręcił. Dla niej istnieje tylko ten Harry. Ehh. Jak ja i Jesy mamy się ogarnąć gdy zobaczyłyśmy tak cudownego faceta?


*oczami Leigh-Anne*
Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. Nie wiedziałam gdzie jestem. Stała nade mną jakaś kobieta i robiła coś nad moją głową. Strasznie bolała mnie głowa. Podniosłam rękę i ujrzałam wbity w nią wenflon.
-Witam  panno Leigh. Jak się pani czuje?- odezwała się kobieta i promiennie się do mnie uśmiechnęła.
-Głowa mnie strasznie boli. Gdzie ja jestem?- zapytałam ochrypłym głosem i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
-W szpitalu. Pani przyjaciółki czekają na korytarzu. Chce je pani zobaczyć?- odparła i zaczęła wszczykiwać mi jakieś paskudztwo. Jego działanie poczułam w żyle. Uhhh, ohyda.
-Tak. Oczywiście, proszę je wpuścić.- powiedziałam a pielęgniarka natychmiast wykonała moją prośbę.
-Moja kochana! Jak się czujesz?- pierwsza wparowała Jadey i usiadła na szpitalnym krzesełku. Za nią weszła Pezz z Jesy.
-Głowa mi pęka. Co się stało? Pamiętam tylko co powiedziała Perrie o Joshu a później obudziłam się tutaj.- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Miałaś wypadek pamiętasz? Później pojechałyśmy do mnie i zaczęłyśmy opowiadać co przed sobą ukrywamy. Kiedy przyszła twoja kolej ty nic nie powiedziałaś. Przestraszyłyśmy się i zadzwoniłyśmy po karetkę.- opowiedziała mi wszystko Perrie.
-Witam panią panno Leigh-Anne! Jak się pani czuje?- do pokoju wkroczył niesamowicie przystojny lekarz.
-Proszę mówić do mnie Lee- odparłam i uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Dobrze w takim razie jak się czujesz Lee?- zapytał i zaczął analizować moją kartę.
-Niech mi pan da coś na ból głowy.- odparłam cicho.
-Nie dziwię się. Mocno uderzyłaś się w głowę.- powiedział i ponownie się uśmiechnął. Jezu, jaki śliczny. Ogar Lee! Masz kurwa chłopaka!
-Gdzie jest moja córka?- usłyszałyśmy na korytarzu głos mojej mamy i po chwili zobaczyłam ją w drzwiach.- Leigh! Kochanie! Nic ci nie jest?
-Wszystko dobrze. Nie martw się mamo.- odparłam i odgoniłam ją od pocałowania mnie w czoło.
-Pani jest mamą tak?- powiedział chwila, chwila dr. Bieber.  Moja rodzicielka tylko przytaknęła.- W takim razie zapraszam panią do mojego gabinetu na rozmowę.
-My też możemy?- zapytała się Jesy nieśmiało.
-Oczywiście. Jeżeli tylko Lee na to pozwoli to zapraszam za mną.- powiedział i szeroko się do niej uśmiechnął. Ja tylko przytaknęłam głową i już po chwili zostałam sama w pomieszczeniu…

-----------------------------------------------
Eloszki! Rozdział pojawił się kilka dni później dlatego, że dopiero dzisiaj pojawił się 6 kom -,- 
Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem kom pojawią się szybciej. WESOŁYCH ŚWIĄT WAM ŻYCZĘ!!! Spotkamy się 26 grudnia bo wtedy pojawi się kolejny rozdział, ale najpierw musi być 6 kom więc spinać tyłki bo jak nie to nie będzie :D
Wchodzi Jasio do windy. Pan, który jest w windzie pyta się go:
-Na 2?
-Piotrek.
lolz
AAAAAAAAA Justinek *.* Justinek *.* Justinek *.* w moim fanfiction <33333
Dobra ogar!
ogar! 
JUSTINEK!!!! <3333
ku*wa ogar! 
no dobra!
nie ma to jak gadać sam ze sobą :)
żegnam! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

6 komentarzy:

  1. AAAAAAAAA Justin lekarzem *______* Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No to wiesz ten rozdział jest fajny i ten tego, ale..
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    DOKTOR JUSTIN AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA no ogar -.-
    ALE JUSTTTTTIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIINNNNNNNNNNNNNNNN BIEBER ohoho
    dobra co do rozdziału to poza nową postacią, dowiedziałąm się że z leigh wszystko dobrze więc jest gicior :DDD
    No to do zobaczonka ;)))))
    Nicole.
    fafniction-zerrie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja Lee Lee żyje *dziki taniec radości*. A Justinek jest lekarzem :3. Uhhu będzie się działo. Tak btw myślałam, że Jade jest bardziej nieśmiała, a tu nagle takie coś. Tak bardzo martwi się o Leigh :3. Aww to takie słodkie :3 Aż mnie wzięło na napisanie shocika o Lieghade ^_^. Pomyślę o tym <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja nie mogę.... KURWA, BIEBER ! <3

    OdpowiedzUsuń