czwartek, 26 grudnia 2013

LIAR Part.X




*oczami Jesy*
Skądś znam tego lekarza. Hmmm Justin Bieber. Nie przypomnę sobie teraz.
-Zapraszam panie do mojego gabinetu- odezwał się i wpuścił nas do swojego pokoju.
Rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapach a mama Lee na krześle i czekałyśmy aż lekarz skończy wpisywać coś do karty mojej przyjaciółki.
-Powiesz nam co jest Lee?-zapytałam się- Przepraszam powie nam pan co jest Lee?
-Nie szkodzi. Jestem Justin.- podał nam wszystkim rękę i uśmiechnął się do mnie.- Lee bardzo mocno uderzyła się w głowę podczas tego wypadku. Nic innego jej się nie stało. Zatrzymamy ją na noc na wszelki wypadek. Jutro powinna być już w domu.
-Boże, jak dobrze- powiedziała matka Leigh-Anne. – Pójdę pożegnać się z moją córką , bo za 10 minut zaczynam zmianę. Dziękuję i do widzenia. – na pożegnanie uśmiechnęła się do wszystkich i wyszła.
Rozmawiałyśmy z Justinem dobrą godzinę. Wiele rzeczy się o nim dowiedziałyśmy. Był naprawdę miłym chłopakiem i poświęcił dla naszej trójki godzinę, podczas której powinien zajmować się pacjentami.
-Nie wyrzucą Cię z pracy za to, że godzinę już tu siedzimy?- odezwała się Perrie
-Nie, właśnie mam przerwę.- odparł i szeroko się uśmiechnął.
W końcu jednak postanowiłyśmy się zbierać.  Pożegnałyśmy się z Justinem i udałyśmy się do wyjścia.  Gdy dziewczyn już nie było chłopak złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę.
-Polubiłem Cię Jesy. Może wybralibyśmy się dzisiaj o 16, bo wtedy kończę pracę na jakąś kawę?- zapytał się i spojrzał głęboko w moje oczy. Opuściłam wzrok speszona i zdzwiona.
-Też Cię polubiłam. Jasne, możemy się spotkać.- odparłam i na moich policzkach pojawił się wielki rumieniec.
-To świetnie. Do zobaczenia. Pięknie się rumienisz.- powiedział i szeroko się do mnie uśmiechnął ukazując rządek białych ząbków.
-To randka?- zapytałam się nieśmiało.
-Oczywiście.- odparł i pocałował mnie w policzek. Pożegnałam się jeszcze raz z chłopakiem i wyszłam. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że idę na randkę.


*oczami Perrie*
Wróciłam do domu w pewnym sensie szczęśliwa.  Lee nic nie jest, Jesy umówiła się na randkę z Justinem. Poszłam do pokoju i rzuciłam się zmęczona na łóżko. Rodziców nie było, tylko sama Kaitlin. Po chwili wparowała do mojego pokoju na co wrogo na nią spojrzałam.
-Sorry, że przerywam, ale kilka razy dzwonił do domu Zayn. Chciał z tobą gadać, mówił, że nie odbierasz telefonu. Zadzwoń do niego, daj mu szansę.- odezwała się i wyszła. Nawet nie zdążyłam jej nic odpowiedzieć. Ma rację, muszę do niego zadzwonić. Wstukałam jego numer w telefon i po dwóch sygnałach usłyszałam jego męski głos.
-Hej Perrie- odezwał się.
-Cześć Zayn. Przepraszam za to co wydarzyło się w szkole. Może spotkalibyśmy się za pół godziny w parku?- zapytałam się niepewnym głosem.
-Jasne. Jeżeli tylko tego chcesz to widzimy się przy Złotej Alejce. – odpowiedział
-Do zobaczenia.- odparłam i się rozłączyłam.
-Dobra decyzja z tym spotkaniem!- krzyknęła Kaitlin. Obróciłam się i zdałam sobie sprawę, że siedziała na moim łóżku.- Powinnaś się przebrać.- powiedziała i ruszyła do mojej garderoby. Pociągnęłam ją za rękę.
-Dokąd to? Siedź tutaj a ja czegoś poszukam- odparłam. Ruszyłam w kierunku drzwi do garderoby. Lekko się zawahałam przy otwieraniu. Może nie powinnam proponować tego spotkania?  Z drugiej strony dzięki Zaynowi zrozumiałam, że wygląd nie jest najważniejszy. Zmienię się. Będę dla wszystkich miła taka jak zawsze była Elena. O nie znowu o niej myślę.
-Nie umiesz otworzyć drzwi?- odezwała się Kaitlin. Odwróciłam się w jej stronę. Ta pokazała mi gestem jak otwiera się drzwi. W tej chwili jej dziękowałam. Za to, że oderwała mnie od myślenia o Elenie. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i zaczęłam  rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego ubrania. Razem z Kaitlin błyskawicznie wybrałyśmy zestaw.
Włosy spięłam w wysokiego, niesfornego  koka, namalowałam na powiece cienką,  kreskę czarną kredką  a po drodze nałożyłam na usta błyszczyk. Już miałam wychodzić kiedy moja siostra mnie zatrzymała. Podeszła do mnie i z całej siły jaką miała w swoim malutkim ciałku kopnęła mnie w tyłek.
-Za co to?-zapytałam zdziwiona.
-Kopniak na szczęście. Chcesz jeszcze jednego?- odparła i wyszczerzyła się do mnie.
-Nie dzięki.- powiedziałam i wyszłam z domu.
-Powodzenia!- usłyszałam jej krzyk gdy szłam w kierunku samochodu. Jednak z każdym krokiem czułam, że to spotkanie to zła decyzja…

-------------------------------------
No hejka. Od razu przepraszam, że ten rozdział jest nudny, bo nie miałam na niego wgl pomysłu. Jesminda i Justin umówili się na randkę. No to się porobiło. A Pezza na spotkanie z Zaynem. TO NIE JEST RANDKA! od razu informuję: ZAYN I PERRIE NIE POSZLI NA RANDKĘ! może kiedyś pójdą :D
AAAA i informuję, że ta część zakończy się za 3 rozdziały, ale będzie 3 część tylko jeszcze nie ma zwiastunu ani nazwy. Założyłam także nowego bloga, link pojawi się za chwilę w kolejnym poście :D
Nie ma dowcipu bo mój mózg nie ma pomysłu ;/ Głupie ciele z niego
lolz
Hi..Hi..Hi.Hi.. 
HIPOPOTAM!
Dobra to było dziwne :D
A więc kolejny rozdział 28 grudnia ale najpierw 6 kom więc spinać tyłki i żyłki :D
żegnam! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

7 komentarzy:

  1. Nie jest nudny! Yey będzie 3 część! Już mam mały zacieszyk :3. Moja Jesy i Justin pójdą na randkę będzie się działo :D. Chodź wolałam ją z Liam'em ale się dostosuję ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. No hej, fajnie fajnie. Nudność to tylko w meczu bez gola może być ! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nudny to on nie jest. Rozdzial swietny jak inne ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko co chciałam zawrzeć w komentarzu napisałąś w swojej notce, ale wieeeesz...
    Jesy i Jus ten tego :D
    no i Pezz z Zaynem ten teges :] - #pedoface xDD
    Do następnego ;)))
    ps. ZMIENIŁAŚ IKONKĘ :CCCCC

    OdpowiedzUsuń
  5. A mam pytanie czy dojdzie coś więcej czyli takie bara-bara między zaynem a perrie

    OdpowiedzUsuń