*oczami Jesy*
Skądś znam tego lekarza. Hmmm
Justin Bieber. Nie przypomnę sobie teraz.
-Zapraszam panie do mojego
gabinetu- odezwał się i wpuścił nas do swojego pokoju.
Rozsiadłyśmy się wygodnie na
kanapach a mama Lee na krześle i czekałyśmy aż lekarz skończy wpisywać coś do
karty mojej przyjaciółki.
-Powiesz nam co jest
Lee?-zapytałam się- Przepraszam powie nam pan co jest Lee?
-Nie szkodzi. Jestem Justin.-
podał nam wszystkim rękę i uśmiechnął się do mnie.- Lee bardzo mocno uderzyła
się w głowę podczas tego wypadku. Nic innego jej się nie stało. Zatrzymamy ją na
noc na wszelki wypadek. Jutro powinna być już w domu.
-Boże, jak dobrze- powiedziała
matka Leigh-Anne. – Pójdę pożegnać się z moją córką , bo za 10 minut zaczynam
zmianę. Dziękuję i do widzenia. – na pożegnanie uśmiechnęła się do wszystkich i
wyszła.
Rozmawiałyśmy z Justinem dobrą
godzinę. Wiele rzeczy się o nim dowiedziałyśmy. Był naprawdę miłym chłopakiem i
poświęcił dla naszej trójki godzinę, podczas której powinien zajmować się
pacjentami.
-Nie wyrzucą Cię z pracy za to, że
godzinę już tu siedzimy?- odezwała się Perrie
-Nie, właśnie mam przerwę.- odparł
i szeroko się uśmiechnął.
W końcu jednak postanowiłyśmy się
zbierać. Pożegnałyśmy się z Justinem i
udałyśmy się do wyjścia. Gdy dziewczyn
już nie było chłopak złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę.
-Polubiłem Cię Jesy. Może
wybralibyśmy się dzisiaj o 16, bo wtedy kończę pracę na jakąś kawę?- zapytał
się i spojrzał głęboko w moje oczy. Opuściłam wzrok speszona i zdzwiona.
-Też Cię polubiłam. Jasne, możemy
się spotkać.- odparłam i na moich policzkach pojawił się wielki rumieniec.
-To świetnie. Do zobaczenia.
Pięknie się rumienisz.- powiedział i szeroko się do mnie uśmiechnął ukazując
rządek białych ząbków.
-To randka?- zapytałam się
nieśmiało.
-Oczywiście.- odparł i pocałował
mnie w policzek. Pożegnałam się jeszcze raz z chłopakiem i wyszłam. Dopiero po
chwili zdałam sobie sprawę, że idę na randkę.
*oczami Perrie*
Wróciłam do domu w pewnym sensie
szczęśliwa. Lee nic nie jest, Jesy
umówiła się na randkę z Justinem. Poszłam do pokoju i rzuciłam się zmęczona na
łóżko. Rodziców nie było, tylko sama Kaitlin. Po chwili wparowała do mojego
pokoju na co wrogo na nią spojrzałam.
-Sorry, że przerywam, ale kilka
razy dzwonił do domu Zayn. Chciał z tobą gadać, mówił, że nie odbierasz
telefonu. Zadzwoń do niego, daj mu szansę.- odezwała się i wyszła. Nawet nie
zdążyłam jej nic odpowiedzieć. Ma rację, muszę do niego zadzwonić. Wstukałam
jego numer w telefon i po dwóch sygnałach usłyszałam jego męski głos.
-Hej Perrie- odezwał się.
-Cześć Zayn. Przepraszam za to co
wydarzyło się w szkole. Może spotkalibyśmy się za pół godziny w parku?-
zapytałam się niepewnym głosem.
-Jasne. Jeżeli tylko tego chcesz
to widzimy się przy Złotej Alejce. – odpowiedział
-Do zobaczenia.- odparłam i się
rozłączyłam.
-Dobra decyzja z tym spotkaniem!-
krzyknęła Kaitlin. Obróciłam się i zdałam sobie sprawę, że siedziała na moim
łóżku.- Powinnaś się przebrać.- powiedziała i ruszyła do mojej garderoby.
Pociągnęłam ją za rękę.
-Dokąd to? Siedź tutaj a ja czegoś
poszukam- odparłam. Ruszyłam w kierunku drzwi do garderoby. Lekko się zawahałam
przy otwieraniu. Może nie powinnam proponować tego spotkania? Z drugiej strony dzięki Zaynowi zrozumiałam,
że wygląd nie jest najważniejszy. Zmienię się. Będę dla wszystkich miła taka
jak zawsze była Elena. O nie znowu o niej myślę.
-Nie umiesz otworzyć drzwi?-
odezwała się Kaitlin. Odwróciłam się w jej stronę. Ta pokazała mi gestem jak
otwiera się drzwi. W tej chwili jej dziękowałam. Za to, że oderwała mnie od
myślenia o Elenie. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś
odpowiedniego ubrania. Razem z Kaitlin błyskawicznie wybrałyśmy zestaw.
Włosy spięłam w wysokiego, niesfornego
koka, namalowałam na powiece cienką, kreskę czarną kredką a po drodze nałożyłam na usta błyszczyk. Już miałam
wychodzić kiedy moja siostra mnie zatrzymała. Podeszła do mnie i z całej siły
jaką miała w swoim malutkim ciałku kopnęła mnie w tyłek.
-Za co to?-zapytałam zdziwiona.
-Kopniak na szczęście. Chcesz jeszcze
jednego?- odparła i wyszczerzyła się do mnie.
-Nie dzięki.- powiedziałam i
wyszłam z domu.
-Powodzenia!- usłyszałam jej krzyk
gdy szłam w kierunku samochodu. Jednak z każdym krokiem czułam, że to spotkanie
to zła decyzja…
-------------------------------------
No hejka. Od razu przepraszam, że ten rozdział jest nudny, bo nie miałam na niego wgl pomysłu. Jesminda i Justin umówili się na randkę. No to się porobiło. A Pezza na spotkanie z Zaynem. TO NIE JEST RANDKA! od razu informuję: ZAYN I PERRIE NIE POSZLI NA RANDKĘ! może kiedyś pójdą :D
AAAA i informuję, że ta część zakończy się za 3 rozdziały, ale będzie 3 część tylko jeszcze nie ma zwiastunu ani nazwy. Założyłam także nowego bloga, link pojawi się za chwilę w kolejnym poście :D
Nie ma dowcipu bo mój mózg nie ma pomysłu ;/ Głupie ciele z niego
lolz
Hi..Hi..Hi.Hi..
HIPOPOTAM!
Dobra to było dziwne :D
A więc kolejny rozdział 28 grudnia ale najpierw 6 kom więc spinać tyłki i żyłki :D
żegnam! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Nie jest nudny! Yey będzie 3 część! Już mam mały zacieszyk :3. Moja Jesy i Justin pójdą na randkę będzie się działo :D. Chodź wolałam ją z Liam'em ale się dostosuję ;).
OdpowiedzUsuńNo hej, fajnie fajnie. Nudność to tylko w meczu bez gola może być ! xD
OdpowiedzUsuńNudny to on nie jest. Rozdzial swietny jak inne ! ^^
OdpowiedzUsuńWszystko co chciałam zawrzeć w komentarzu napisałąś w swojej notce, ale wieeeesz...
OdpowiedzUsuńJesy i Jus ten tego :D
no i Pezz z Zaynem ten teges :] - #pedoface xDD
Do następnego ;)))
ps. ZMIENIŁAŚ IKONKĘ :CCCCC
Kocham to <3
OdpowiedzUsuń*O*
OdpowiedzUsuńA mam pytanie czy dojdzie coś więcej czyli takie bara-bara między zaynem a perrie
OdpowiedzUsuń