poniedziałek, 27 stycznia 2014

Be my lover Part.VI



*oczami Zayna*
Poczułem się cudownie. Naprawdę cudownie kiedy Perrie powiedziała mi, że jestem inny i wyjątkowy. Jednak moje serce zamarło na chwilę gdy z jej słodkich ust wyleciało zdanie, o którym zawsze marzyłem. ‘ Kocham cię Zayn’ chodziło mi ciągle po głowie. Wzięliśmy prysznic, oczywiście osobno, ubraliśmy się i trzymając się za ręce poszliśmy do salonu. Większość osób jeszcze spała, z wyjątkiem Jesy i Liama, którzy harcowali w kuchni.
-Hej- powiedzieli szeptem gdy nas zobaczyli.
-No cześć- odparliśmy z Perrie. Blondynka zaczęła sprawdzać wszystkie szafki w poszukiwaniu aspiryny zapewne.
-Do chuja! Gdzie jest jakaś tabletka na ból głowy?- wydarła się zrezygnowana.
Jesy jakby nigdy nic podeszła do szafki obok lodówki i podała Pezz paczkę tabletek.
-Bardziej wiesz gdzie trzymam lekarstwa niż ja.- mruknęła i łyknęła tabletkę. Po chwili w kuchni pojawił się z Lou z grymasem na twarzy spowodowanym pewnie kacem.
-Czy tylko ja się aż tak nie upiłem, że nie boli mnie łeb?-zapytałem gdy Lou połykał tabletkę.
-Kurwa stary! Czuję się jakby na mój łeb napadli żołnierze Hitlera.-odpowiedział mi Tommo i zaczął grzebać w lodówce w poszukiwaniu żarcia.
-Idź stąd człowieku! Ja zrobię śniadanie! W ogóle wszyscy stąd idźcie.- odezwał się Liam i zaczął nas wypychać z kuchni. Jesy udało się zabrać kubek herbaty, Perrie kawałek kromki chleba a mnie i Lou po dwa cukierki leżące na blacie.
-Nie ma to jak być wywalonym z własnej kuchni.- odezwała się Perrie i padła na kanapę. Zajęliśmy miejsce obok niej.
-Jak to się stało, że jesteście razem?-zapytał się Lou żeby przerwać ciszę.- Mnie się ostatnio nie układa z Mirandą.
Perrie natychmiast się ożywiła i zaczęła opowiadać. Jak ja kocham tą moją wariatkę. Ma tyle energii w sobie, nawet jak ma kaca.
-Zayn przyszedł do mnie, jak byłam smutna i sama no i zaczęliśmy rozmawiać o mojej zmarłej kuzynce Elenie itp. No i nagle Zayn ni z gruchy ni z pietruchy powiedział, że mnie kocha. No oczywiście zdziwiłam się no ale zaproponowałam mu żebyśmy spróbowali no i na razie jest dobrze.- skończyła swoją wypowiedź i cmoknęła mnie delikatnie w usta. Wtedy zadzwonił jej telefon. Pobiegła po niego a my zaczęliśmy w trójkę gadać o samochodach. Jesy była nieźle rozeznana w markach, silnikach itp. Perrie wróciła po kilku minutach dość zasmucona.
-Kochanie co jest?-zapytałem się i spojrzałem na nią.
-Rodzice zaprosili mnie na kolację, żeby się pogodzić. Ja nie potrafię spotkać się z ojcem twarzą w twarz.- powiedziała zapłakana i pobiegła do łazienki. Ruszyłem za nią. Było mi jej tak cholernie szkoda. Kto do chuja zabił Elenę?

*oczami Perrie*
Kiedy wszystko zaczęło się układać. Kiedy było mi cudownie z Zaynem nagle znowu pojawili się rodzice. Płakałam zamknięta w toalecie nie chcąc z nikim rozmawiać. Niby się z nimi pogodziłam, wybaczyłam im ale już nigdy nie będzie tak jak przedtem. Nawet nie zauważyłam gdy ktoś mnie przytula. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej mocząc koszulkę niezidentyfikowanej osobie.
-Pójdziemy tam razem- powiedział Zayn i pocałował mnie w głowę. Niepewnie na niego spojrzałam bojąc się, że żartuje.
-Naprawdę?-zapytałam i pociągnęłam nosem.
-Jeżeli tylko tego chcesz to oczywiście słońce.- odpowiedział i zaczął ścierać łzy z moich policzków. Wtuliłam się mocniej w chłopaka i chwilę tak siedzieliśmy w ciszy.
Ogarnęliśmy w dziewiątkę cały dom po czym przyszedł czas na pożegnanie. Zrobiliśmy grupowego przytulasa podczas którego wszyscy wylądowaliśmy na ziemi. Pożegnałam się z Zaynem długim buziakiem w usta i umówiłam się z nim, że o 5 wieczorem ma po mnie przyjechać ubrany w garnitur. Szczerze to nie chciałam za nic w świecie spotykać się z rodzicami ale mój chłopak mnie przekonał.
Dokładnie o 5 usłyszałam dzwonek do drzwi. Gotowa do wyjścia ruszyłam otworzyć.
-Zatkało mnie. Wyglądasz ślicznie Perrie- odezwał się Zayn i pocałował mnie w policzek.
-Ty też niczego sobie skarbie. Idziemy?- zapytałam- Chcę mieć to wszystko już za sobą.
Weszliśmy do restauracji i szybko odnaleźliśmy wzrokiem moich rodziców. Niechętnie poszłam w ich kierunku. Zayn miał większy entuzjazm w oczach. Ta restauracja kompletnie do mnie nie pasowała. Wszystkie kobiety były takie ułożone, miały długie suknie. Jednak według mnie nie szata zdobi człowieka zważywszy na to, że też miałam długą kieckę. One wszystkie były takie nudne, zero poczucia humoru jakiegoś spontana. Nic.
-Witaj córeczko.- odezwała się moja mama a mnie zebrało się na wymioty.
-Mamo, tato to mój nowy chłopak Zayn.- przedstawiłam im Malika, który zachował się bardzo po dżentelmeńsku.
-Zayn, zapraszam cię na brandy i cygaro to sali obok.- odezwał się ojciec a ja przytaknęłam Mulatowi, który już po chwili szedł za nim. Oj. Teraz zacznie się przesłuchanie. Czy Zayn już to ze mną robił? Czy traktuje mnie poważnie? Mój Boże! Dałbyś sobie spokój ‘’tato’’ z czymś takim. Już współczułam mojemu przyszłemu mężowi. Ojć, zapędziłam się trochę…   
 __________________________________
Witam! sorka za opóźnienie no ale dużo roboty mam w te ferie :)
nie mam za bardzo czasu więc nie napiszę żartu czy coś :)
CHCIAŁABYM OGROMNIE PODZIĘKOWAĆ KAROLINIE, KTÓRA POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM ZROBIŁA MI GIGANTYCZNY SPAM. DZIĘKUJĘ! <33333
kolejny rozdział w piątek.
niech będzie kilka komentarzy, ilość nie ważna :)

środa, 22 stycznia 2014

Be my lover Part.V



*oczami Zayna*
Wszedłem z Perrie na ramieniu do jej pokoju. Przez całą  drogę protestowała i biła mnie pięściami po plecach. Kiedy zamknąłem drzwi na klucz żeby nie uciekła mogłem ją w końcu postawić. Ta stanęła naprzeciwko mnie i zaczęła lustrować mnie od góry do dołu. Podeszła do mnie i wpiła się w moje usta. Drugi raz odkąd jesteśmy razem. Oderwała się ode mnie i zawadiacko się do mnie uśmiechnęła.
-Rozbieraj się.-powiedziała pewnie i złożyła ręce na piersi w oczekiwaniu na moje ruchy.
-Pezz, jesteś mocno pijana. Założę się, że nie chcesz tego zrobić w takim stanie. Połóż się spać.- odpowiedziałem i gestem pokazałem na jej łóżko.
-Nie chcesz mnie? Nie jestem zbyt atrakcyjna, żeby móc się kochać z Zaynem Malikiem?- zapytała i smutna spojrzała na mnie.
-Oczywiście, że chciałbym to zrobić ale nie w takiej okoliczności. Jesteśmy parą dopiero od dwóch dni, mamy na to czas. Jesteś cholernie atrakcyjna i mam ochotę teraz cię tutaj rozebrać, ale nie mogę. Nie mogę bo jesteśmy pijani a patrząc na ciebie to ja muszę okazać się tym mądrzejszym.-odpowiedziałem i spojrzałem w jej piękne niebieskie tęczówki.
-Dobrze. W takim razie sama się rozbiorę.- powiedziała i rozpuściła włosy. Patrzyłem tylko jak ściąga swoją koszulkę, buty i w końcu spodenki. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Mimo, że chciałem coś zrobić stałem tak jak zahipnotyzowany. Owszem byłem zahipnotyzowany. Ciałem Perrie. Ocknąłem się dopiero wtedy gdy zauważyłem, że jej ręce rozpinają stanik. Podbiegłem do niej i czym prędzej go zapiąłem. Ta tylko na mnie spojrzała, uśmiechnęła się i padła na łóżko. Wyszedłem z pokoju, oczywiście zamykając drzwi na klucz. Poszedłem  do salonu. Było ciemno, wszyscy zapewne już spali. Wróciłem do sypialni i usłyszałem chrapanie Pezz. Rozebrałem się do bokserek i ubrałem ją w moją koszulkę. Przeniosłem ją ze środka łóżka na bok a sam wcisnąłem się na drugi. Zgasiłem lampkę i zacząłem rozmyślać o dzisiejszej imprezie. Perrie zaczęła się wiercić. Bałem się, że zaraz się obudzi. Ta jednak położyła głowę na mojej piersi i mocno się do mnie przytuliła. Ucałowałem ją w głowę i sam za jakiś czas odpłynąłem w śnie gdzieś daleko. Może do Nibylandii na jednorożcu jak mówiła Perrie…

*oczami Perrie*
Ból. Ból głowy. Cholerny ból głowy obudził mnie. Ostatnią rzeczą jaką pamiętałam to pocałunek z Zaynem i przyznanie się wszystkim do naszego związku. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że spałam wtulona w mojego chłopaka. Spojrzałam niepewnie do góry mając nadzieję, że on jeszcze śpi.
-Hej.- odezwał się gdy tylko na niego spojrzałam.
-Cześć. Która godzina?-zapytałam i podniosłam się, jednak spotkałam się z ogromnym bólem głowy.
-10 rano.-odpowiedział. Czułam się jakby mi ktoś przyjebał z kilofa w łeb, albo gorzej. Ponownie się położyłam z powodu ogromnego bólu.
-Moja głowa! Matko! Ile ja wypiłam? Nic nie pamiętam!-odezwałam się i spojrzałam na sexy Zayna bez koszulki.
-Oj kochanie, nie da się policzyć ile litrów alkoholu wczoraj wypiłaś. Serio nic nie pamiętasz? No to grubo.- odparł i uśmiechnął się do mnie ukazując rządek białych sexy ząbków. Boże, ja w każdej jego części ciała widzę coś seksownego.
-Film urwał mi się po naszym pocałunku… A właśnie!- powiedziałam i zbliżyłam się do Zayna. Musnęłam nieśmiało jego usta moimi po czym wstałam z łóżka, co było trochę trudne zważywszy na ten cholerny ból w tej mojej pijackiej łepetynie.
-Za co ten buziak?- zapytał i również wstał. Był w samych bokserkach. Dobra Perold, jesteś w chuj zboczona.
-Na przywitanie. Czemu jestem w twojej koszulce?-zapytałam zdziwiona gdy zobaczyłam siebie w lustrze. Boże jak zgon. Serio zalałam się w trupa.
-No bo… no.. ten tego.- jąkał się jakby miał problemy z wymową prostych słów.
-Zayn? Co jest?- zapytałam chcąc pomóc mu w tej trudnej wypowiedzi.
-Byłaś pijana i zaczęłaś robić striptiz przede mną. Chciałaś to zrobić ale cię powstrzymałem.-odpowiedział cicho.
-O kurwa! Serio?-zapytałam z niedowierzaniem na co odpowiedział mi ruchem głowy.- Boże jaka ja jestem pojebana! Ale że byłam goła przed tobą?- dodałam bojąc się odpowiedzi.
-W staniku i spodenkach. W porę powstrzymałem cię przed rozpięciem biustonosza.- to dobra wiadomość. Jednak łzy poleciały z moich oczu.
-Mnie też kazałaś się rozbierać. Nie wiedziałem co mam zrobić, chciałaś uprawiać seks a ja się tego boję. Boję się tych rzeczy z nim związanych i nigdy tego nie robiłem. Perrie nie płacz.- odpowiedział i przytulił mnie.
-Naprawdę?-zapytałam i spojrzałam w te miodowe tęczówki.
-Tak. Wstydzę się o tym mówić.- odparł wyraźnie speszony.
-Nie masz czego. To normalna rzecz. Jesteś taki cudowny, opiekuńczy i miły. Inny facet np. Josh w tamtym momencie pozwoliłby mi się rozebrać i jeszcze zgodziłby się na seks ale ty jesteś inny. Wyjątkowy. Wiem, że to dziwne bo jesteśmy parą zaledwie od 3 dni. Jednak kocham cię Zayn.- powiedziałam i ponownie zajrzałam w jego tęczówki. Ten nie odpowiedział tylko wpił się mocno w moje usta…
 -----------------------------------------------
No hej!! sorry za opóźnienie ale musiałam napisać te rozdziały a ciężko było.
no więc macie rozdział, z początku zboczony. Już myśleliście zboczuchy że seks będzie oj kocham was :D
i Perrie wyznała Zaynowi miłość awwwww *.*
kolejny rozdział w niedzielę :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

czwartek, 16 stycznia 2014

Be my lover Part.IV



*oczami Perrie*
-Pezz, idziemy po następną kolejkę alkoholu- powiedziała do mnie stanowczo Jadey. Ruszyłam za nią do kuchni. Wyglądała niesamowicie. Gdybym była facetem to już bym się do niej dobierała. Miała na sobie cudowną, czarną spódniczkę z napisem: ’’Boy’’ i piękną, krótką  bluzeczkę. Miała rozpuszczone loki a we włosach jej ulubiony dodatek-kokardkę. Ja wyglądałam w miarę normalnie. Ubrałam się w czarną, krótką koszulkę i dżinsowe spodenki. Włosy spięte w wysokiego koka.
-Perrie, co to jest?-odezwała się Jade kiedy ja nalewałam wszystkim  whisky do malutkich szklaneczek.  Odwróciłam się do niej i spojrzałam. W ręce trzymała  pustą butelkę po czystej wódce.
-Wódka.-odparłam
-Tyle to ja wiem. Tylko, że my pijemy tylko whisky. Piłaś przed naszym przyjściem?-zapytała się a mnie zamurowało. Nie odpowiadałam przez chwilę z nadzieją, że da sobie spokój.- Perrie odpowiedz! Pezz kurwa!-krzyknęła a ja o mało nie upuściłam Jack’a Daniells’a z ręki.
-Musiałam posprzątać cały dom na co nie miałam ochoty. Za każdą posprzątaną ścianę nalewałam sobie kieliszek wódki. –powiedziałam cicho. –Jade, przepraszam, musiałam.
-Nie szkodzi. Dobrze, że mi powiedziałaś.- uśmiechnęła się do mnie. Popatrzyłam na 9 małych kieliszków whisky, które stały przede mną na stole gotowe do odbioru. W salonie chłopcy puścili właśnie jakąś piosenkę Eminema. Ja wpatrywałam się w te kieliszki jak zahipnotyzowana. Wzięłam pierwszy z nich i za jednym razem go opróżniłam. Miałam ochotę wypić pozostałe osiem. Nie wiem co się ze mną stało. To wina tego alkoholu.  Na szczęście w kuchni znaleźli się nagle wszyscy i zgarnęli swoje drinki. Ocknęłam się dopiero gdy zauważyłam Zayna wychodzącego z kibla. Łyknęłam szybko kieliszek podpisany jego imieniem i pewnie ruszyłam w jego stronę. Wszyscy odprowadzali mnie do niego wzrokiem. Alkohol dodawał mi pewności siebie, której na pewno zabrakłoby mi gdybym była trzeźwa. Chłopak był na pewno zdziwiony gdy mnie zauważył. Podeszłam do niego, stanęłam na palcach i wpiłam się mocno w jego usta. Na początku Malik był zdziwiony ale po chwili odwzajemnił pocałunek. W tle usłyszeliśmy teksty typu: gorzko, gorzko i awwwww. Oderwałam się od chłopaka i mocno się w niego się wtuliłam. Ten objął mnie ręką w talii.
-No więc, chcielibyśmy wam powiedzieć, że jesteśmy razem.-odezwałam się. Dziewczyny do mnie podbiegły i wszystkie 3 mnie przytuliły. Chłopcy natomiast zaczęli gratulować Zaynowi. Później odwrotnie.
-Słuchaj no Malik! Jeśli zobaczę, że z oczu Pezz wypłynie jakaś łza smutku przez ciebie to ci zapierdolę mocno w najczulszy punkt!- groziła mu moja myszka Jade. Ona zawsze była taka słodka i grzeczna a po alkoholu stawała się kimś innym.
-Jade! Proszę cię.-powiedziałam do przyjaciółki.
-Obiecuję panno Thirlwall, że coś takiego się nie stanie.-odpowiedział jej Zayn.
-Wznieśmy toast! Za nowe związki, które powstały w naszej grupie. Za Zayna  i Perrie, Jade i Harry’ego, Jesy i Liama.- odezwał się Niall i zaczął polewać wszystkim do kieliszków. Zanim wszyscy wzięli je do ręki mój już był pusty. Zgarnęłam jeszcze kilka łyków z gwinta i pogłośniłam muzykę w salonie. Jak się bawić to bawić, na całości nie?...
*oczami Jade*
Perrie wywijała na parkiecie niczym primabalerina. Hahaha dobre. Tańczyła jakieś dzikie tańce śpiewając przy tym. Wybłagała Zayna aby zaczął z nią tańczyć. Po chwili wywijali już razem a wszyscy się z nich nabijali. Alkohol dobrze na nich działał. Zamyśliłam się i nawet nie zauważyłam jak nade mną stoi Harry i prosi o taniec do wolnej piosenki, która właśnie się zaczęła. Zaczęliśmy tańczyć. Harry robił to cudownie. Zaczęliśmy odbijać sobie partnerów. Teraz to ja tańczyłam z Zaynem, Perrie z Hazzą, Lee z Niallem, którzy bardzo dobrze się ze sobą dogadywali. Może coś z tego wyjdzie. Jesy i Liam spali w pokoju gościnnym. Nieźle się wybawili  dzisiaj. Lou zajmował się muzyką. Kiedy muzyka się skończyła Perrie dalej wywijała. Wyglądało to tak jakby tylko ona słyszała jakąś melodię.
-Widzicie jednorożca? Prosi mnie żebym wsiadła na jego grzbiet i mówi, że zabierze mnie do Nibylandii! Czaicie? Oczywiście, że się zgadzam. To cudowne.- wirowała po salonie a my tylko patrzeliśmy się na siebie ze zdziwieniem, że aż tak bardzo się upiła.
-Może zagramy w butelkę?-odezwała się Lee, która również była nieźle wstawiona.
-Genialny pomysł-odpowiedział Lou i poszedł po jakąś pustą butelkę. Wszyscy usiedliśmy już w kółko jednak Perrie dalej wirowała do muzyki. Zayn wstał i zaniósł Perrie do nas.
-Kochany, od tyłu wyglądasz jeszcze lepiej- powiedziała Edwards wisząc na ramieniu Malika. Ten tylko się uśmiechnął i posadził ją naprzeciwko siebie pomiędzy Niallem a Lou.
-Kto kręci pierwszy?-odezwał się Harry.
-Ja chcę!-krzyknęła spita Lee. Wolę ją pijaną niż płaczącą po Jordanie. Mocno zakręciła butelką i wypadło na Zayna.
-Pytanie.- powiedział
-Kochasz Perrie?-zapytała się i spojrzała na niego.
-Oczywiście.- odpowiedział na co blondynka przesłała mu całusa. Malik zakręcił butelką z uśmiechem na twarzy. Wypadło na mojego misia.
-Wyzwanie-powiedział od razu.
-Pocałuj Jade, ale tak namiętnie przez kilkanaście sekund- odezwał się Mulat na co spojrzałam na niego zdziwiona. Hazza delikatnie się do mnie zbliżył i lekko pocałował. Kiedy odwzajemniłam buziaka ten zaczął całować mnie zachłanniej. W końcu się od siebie oderwaliśmy. Wymieniliśmy się uśmiechami i Harry zakręcił. Wypadło na Perrie, która pogrążona była w rozmowie z samą sobą na temat jednorożców. Mój Boże.
-Pytanie.-odezwała się.
-Z kim przeżyłaś swój pierwszy raz?-zapytał loczek. Uderzyłam go w ramię. Przecież to była osobista sprawa. Za dużo alkoholu. Zdecydowanie za dużo.
-Jadey kochanie nie bij go. To normalne przyjacielskie pytanie.- uśmiechnęła się szeroko.
-No więc?- Harry ponowił pytanie.
-Z największym kurwiarzem, prostakiem i męską dziwką w okolicy. Z Joshem.-odpowiedziała.- Mamy więcej alkoholu?
-O nie! Ty Perrie już nie pijesz!- krzyknęłam.
-Oj nie przesadzaj.- odparła i chwiejnym krokiem udała się do kuchni.
-Zayn, zabierz ją do jej sypialni i idźcie już spać. My też wszyscy już oddamy się na spoczynek- powiedział Niall i tym razem wszyscy się z nim zgodzili. Zayn poszedł do kuchni i po chwili zobaczyliśmy go niosącego Pezz przerzuconą przez jego ramię. Wyrywała się i krzyczała, że nie zdążyła się napić. Malik pozostał jednak nieugięty. I dobrze. Boję się co by mogło się stać gdybyśmy pozwolili jej się napić więcej alkoholu…

------------------------------------------------------------
Eloszki kochani! :)
no więc jest rozdział 4, który przyniósł ze sobą pierwszy pocałunek Zerrie <33333
Mamy także schlaną Perrie :D Później jeszcze się wydarzy coś :)
A i chciałabym wam przypomnieć, żebyście wchodzili na mojego drugiego bloga, czytali i komentowali bo tam są tylko 2 kom pod drugim rozdziałem. To takie info.
Kolejny rozdział w poniedziałek. Liczę na 6 kom! :)
Eloszki Part.II Wersja pożegnalna :D
(to było dzikie xD)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Be my lover Part.III



*oczami Zayna*
Obudziłem się w mojej sypialni totalnie zdezorientowany. Oglądałem telewizję i nawet nie zauważyłem kiedy usnąłem. Wziąłem telefon z szafki nocnej i sprawdziłem godzinę. O kurwa! 8 pm! Mieliśmy być z chłopakami na imprezie u Pezz godzinę temu. Popatrzyłem w dół. 7 nieodebranych połączeń od Perrie i Jade oraz 4 wiadomości. Wstałem szybko z łóżka i jak poparzony zacząłem biegać po pokoju. Założyłem czarne, obcisłe rurki, koszulkę z motywem zespołu ACDC a na nią koszulę w kratę. Uczesałem moje niezwykle piękne włosy a grzywkę postawiłem do góry. Telefon i pieniądze wpakowałem do kieszeni i zbiegłem na dół gdzie spotkałem wszystkich siedzących przed telewizorem. Oglądali jakiś mecz.
-Chłopaki! Mamy godzinę spóźnienia!-krzyknąłem a wszyscy spojrzeli tylko na mnie z miną ‘’Wtf?’’.
-Przecież ta impreza miała być chyba o ósmej- odezwał się Lou i spojrzał na mnie.
-Właśnie nie! Umówiliśmy się o 7! Zbierajcie się!- odparłem wściekły.-Harry, Jade do ciebie nie dzwoniła?-zapytałem.
-Telefon mam na górze.-odpowiedział mi gdy biegł już na górę żeby się przebrać. W oczekiwaniu na chłopaków wyciągnąłem telefon i napisałem do Pezz:
‘’Pezzi kochanie, strasznie Cię przepraszam, ale zaspałem a chłopcy zapomnieli. Zaraz będziemy.’’
Odpowiedź dostałem kilkanaście sekund później:
‘’Bardzo się martwiłam. Myślałam, że coś się wam stało. Czekamy z dziewczynami’’.
Jechaliśmy z chłopakami do mieszkania. Jako jedyny wiedziałem gdzie blondynka mieszka więc prowadziłem nasze auto. Zadzwoniliśmy dzwonkiem do drzwi. Perrie otworzyła je natychmiastowo.
-Czeeeeeeeeść!- odezwaliśmy się chórem. Perrie każdego z nas przywitała buziakiem w policzek. Jednak kiedy doszła do mnie poczułem od niej zapach mocnego alkoholu.  To dziwne. Czyżby zaczęła już z dziewczynami pić? Usiedliśmy wszyscy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać. Moja dziewczyna poznała trochę moich 4 świrków i odwrotnie.
-Napijmy się!- odezwała się Perrie i spojrzała na wszystkich. Reszta tylko przytaknęła głową.
-Proponuję Jack’a Daniells’a.- dodała Jade i wszyscy ponownie się zgodzili. Dziewczyny poszły do kuchni a Liam wyciągnął gdzieś Jesy na rozmowę…

*oczami Jesy*
Liam poprosił mnie o rozmowę w cztery oczy. Dziwne, bo od tego incydentu z Justinem się nie widzieliśmy ani nie rozmawialiśmy. Poszliśmy do pokoju Perrie, ponieważ tam było najciszej. W salonie w tej chwili leciała piosenka Animals Martina Garrixa. Awwwww jak ja ją uwielbiam. Liam zamknął za nami drzwi i poprosił żebym usiadła. Ten zajął miejsce obok mnie i tak siedzieliśmy chwilę w ciszy.
-Jess..-szepnął ze spuszczoną głową.- Jess ja..
-Słucham cię. Wyduś to z siebie.-odparłam i popatrzyłam na chłopaka.
-Jess, ja żałuję tej naszej kłótni. Chciałem wtedy iść na tą kolację z twoją mamą. Wybacz mi proszę cię. Jesy, ja cię kocham.-powiedział i złapał mnie za rękę. Totalnie mnie zamurowało. Nie spodziewałam się, że on mi powie coś takiego po tym jak go zwyzywałam.
-Liam, to ja cię przepraszam. Nie powinnam wtedy tak się wściekać. To ty mi wybacz. Tak bardzo cię kocham.-odezwałam się i spojrzałam głęboko w jego niezwykle piękne tęczówki.
-Spróbujemy jeszcze raz?-odezwał się po chwili cichym głosem. Nie odpowiedziałam tylko pocałowałam chłopaka. Ten odwzajemnił pocałunek i po chwili położyłam go na łóżku. Całowaliśmy się coraz zachłanniej. Wtedy ktoś odchrząknął. Natychmiastowo się od siebie oderwaliśmy i spojrzeliśmy na osobnika, który nam przerwał.
-Nie chciałbym przerywać wam upojnych chwil, ale wszyscy się o was martwili.- odezwał się loczek i poruszył śmiesznie brwiami.
-Już idziemy.- odparł poważnie Liam, zawstydzony zapewne tym co zobaczył Harry. Kiedy ten zamknął drzwi zaczęłam się histerycznie śmiać, na co Liaś spojrzał na mnie z dziwną miną jakbym  była pojebana. Hahaha jestem.
-No co?-zapytałam się po chwili.
-Kocham cię.-powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Ja ciebie też-odparłam i pocałowałam chłopaka. Tym razem ten całus nie skończył się tak jak poprzedni.
-Idziemy do nich?-zapytał i spojrzał na mnie. W jego tęczówkach widziałam miłość jaką mnie darzył.
-Idziemy-odpowiedziałam i wyszliśmy z Liasiem trzymając się za ręce po drodze zatrzymując się na buziaki. 
-------------------------------------------
ELO! Jak spodobał się 3 rozdział? może być? powraca bromance Lesy :) Impreza się rozkręca, dalej będzie jeszcze ciekawiej :D
kolejny rozdział pojawi się w czwartek ale najpierw 6 kom :) dodałam 2 rozdział na nowego bloga, link w zakładce ''drugi blog''
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

czwartek, 9 stycznia 2014

Be my lover Part.II



*oczami Perrie*
Obudziłam się następnego dnia około godziny 9:00. Jedząc śniadanie przypominały mi się wydarzenia wczorajszego dnia. A no tak. Chodzę z Zaynem. Jest naprawdę cudownym, pomocnym chłopakiem. Mam nadzieję, że nam wyjdzie. Nawet w centymetrze nie przypomina Josha. Umyłam po sobie i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w dżinsowy kostium i sandałki. Pomalowałam rzęsy tuszem, na powiece namalowałam dość grubą kreskę eye-linerem a włosy spięłam w wysokiego koka. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy, zamknęłam mieszkanie i udałam się do samochodu. Pojechałam do pobliskiej galerii kupić wszystkie rzeczy potrzebne na dzisiejszą imprezę w tym alkohol. Wyszłam z marketu z całym koszykiem zakupów. Na szczęście rodzice jeszcze nie odcięli mi dostępu do kart kredytowych. Wychodząc z galerii zauważyłam moją mamę wraz z Kaitlin przy moim aucie.
-Co wy tutaj robicie?-zapytałam się gdy tylko podeszłam do nich.
-Witaj córeczko. Przyszłam pogadać.-odpowiedziała moja mama.
-Dobrze, w takim razie wejdźmy do samochodu.-powiedziałam niechętnie. Kiedy już zajęłyśmy miejsca mama złapała moją dłoń. Zanim cokolwiek powiedziałam dałam mojej siostrze pieniądze i wysłałam ją żeby coś sobie kupiła.
-Wróć do domu. Proszę. Udało mi się przekonać Kaitlin.-odezwała się moja mama gdy tylko 12 latka zniknęła nam z oczu.
-Mamo, ja nie wrócę do domu. Nie potrafię spotykać się tam z ojcem. Owszem cieszę się, że Kaitlin do was wróci. Zostanę w mieszkaniu. Za dwa miesiące będę miała 18 lat. Będę was odwiedzać a wy mnie.-odpowiedziałam i spojrzałam na nią.
-Dobrze. Jednak zawsze możesz do nas wrócić. Porozmawiam z ojcem o tym i spróbuję go przekonać. Jednak będziesz musiała oddać nam swoje karty i zacząć pracować gdy tylko skończysz szkołę.-przytuliła mnie mocno do siebie.
-Za osiem miesięcy skończę szkołę i będziecie mogli odciąć mnie od domowego budżetu a ja sama zacznę zarabiać.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do mamy.
-Przepraszam cię kochanie za wszystko.-odparła i łzy zaczęły płynąć jej z oczu.
-Wybaczam ci. To nie twoja wina.-powiedziałam i otarłam jej łzy.
Zobaczyłyśmy Kaitlin wychodzącą ze sklepu. Przytuliłyśmy się do siebie i wyszłyśmy z auta. Pożegnałam się z mamą i siostrą i obiecałam im, że do nich wpadnę. Gdy wróciłam do domu i zaczęłam wszystko przygotowywać zadzwonił mój telefon.
-Hej Zayn.
-Cześć Pezz. Chciałem ci powiedzieć, że wpadniemy w piątkę.-odezwał się tym swoim męskim głosem, aż niewinny uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
-Bardzo się cieszę. Nie mówiłeś im o nas?- zapytałam i zaczęłam sprzątać swój pokój.
-Nie, prosiłaś mnie więc  nic nie powiedziałem-odpowiedział.
-To ja kończę. Do zobaczenia o 7.-powiedziałam i się rozłączyłam.
Obejrzałam cały swój pokój oraz mieszkanie. Oj będzie dużo do sprzątania…
*oczami Leigh-Anne*
Szorowałam podłogę, umyłam okna wszystko dlatego żeby być poprawną córką. Była to nawet przyjemność dla mnie. Kiedy kończyłam myć podłogę w przedpokoju nagle do domu wbiegł Emmett wraz z psem. Byli cali upaćkani w błocie i nie wiem jeszcze czym.
-Jazda mi stąd z tym psem!-warknęłam wściekła na mojego brata.
-No Jezu, o co ci chodzi?- zapytał i spojrzał na mnie.
-Umyłam podłogę a ty mi tu z tym kundlem przylatujesz! W czym wy w ogóle się tarzaliście?- odpowiedziałam i spojrzałam na mojego braciszka upaćkanego aż po same oczy.
-W błocie.
-Serio? Nie wiedziałam, że błoto śmierdzi jak kupa.- powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Emmett tylko powąchał siebie i psa i zaczął płakać. Czym prędzej pobiegł do mamy a ja zaczęłam się tarzać po ziemi przez mój histeryczny śmiech.
Ogarnęłam się dopiero wtedy gdy zobaczyłam, że jest już szósta. Wstałam z podłogi i pobiegłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Spakowałam wszystkie rzeczy potrzebne mi na tej imprezie. Przeczuwałam, że zostaniemy tam w dziewiątkę na noc po wypitym alkoholu. Założyłam spodnie w kropki ,do tego dobrałam krótką, czarną bluzeczkę na ramiączkach żeby było widać mój kolczyk w pępku. Z biżuterii założyłam kolczyki serca i naszyjniki, które dostałam od taty kiedy jeszcze z nami mieszkał. Rzęsy pomalowałam tuszem, usta czerwoną szminką a na powiece narysowałam dość cienką jak na mnie kreskę eye-linerem. Moje niesforne włosy zostawiłam rozpuszczone. Pożegnałam się z mamą i moim już czystym braciszkiem. Obiecałam, że nie będę dużo pić. Hahaha dobre. Muszę się jakoś rozerwać odkąd zerwałam z Jordanem. Przez ten wypadek i mój  pobyt w szpitalu nie odezwał się do mnie. Nie pojawiał się w szkole. Dzięki ale nie potrzebuję takiego faceta. Wyszłam z domu i udałam się do Jesy, z którą miałam jechać na imprezę. Na szczęście nie mieszkała daleko. Zapukałam do drzwi. Wpuściła mnie jej mama. Poszłam do jej pokoju i gdy tylko ją zobaczyłam o mało nie zemdlałam.
-Wow Jess wyglądasz cudownie- wydusiłam z siebie i przytuliłam się do przyjaciółki.
-Przestań. Wyglądam normalnie. Za to ty jak królowa.-odpowiedziała na co zaczęłam się śmiać.- Możemy jechać?-zapytałam
-Jasne, chodźmy. Też wzięłaś rzeczy na noc?-spojrzała na mnie na co kiwnęłam głową. Kiedy zeszłyśmy na dół zatrzymała nas mama Jesy.
-Uważajcie dziewczynki na siebie. Nie pijcie za dużo itp. A i córeczko nie chcę być babcią.-odezwała się i uściskała moją przyjaciółkę.
-Boże mamo, przestań.- odparła zawstydzona Jesy i razem udałyśmy się do jej auta… 
 --------------------------------------------------------------------------------------
No więc witam państwa!!! Oto rozdział 2 trochę nudny ale w następnych będzie się działo mówię wam :)
macie jak wyglądała Perrie na zakupach i jak Lee i Jess ubrały się na imprezkę u Perrie :)
Nauczyciel pyta:
-Jasiu, ile miałeś lat w ostatnie urodziny?
-7 lat
-A ile będziesz miał w następne?
-9 lat proszę pana
-Siadaj! Jedynka!
-A niech to! Pała w dniu urodzin...
logika nauczycieli -,-
kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek ale najpierw liczę na 6 kom! :)
Założyłam nowego bloga, link znajdziecie w zakładce ''drugi blog''. Zapraszam na niego! :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!