środa, 25 listopada 2015

Change your life Part.X



 ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE KTÓRE MOGĄ WYWOŁAĆ ZGORSZENIE. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
*oczami Zayna*
Pomagam Pezz wstać z łóżka. Jest jeszcze słaba ale nareszcie mogę zabrać ją do domu. Uśmiecha się do mnie blado, mimo zmęczenia malującego się na twarzy, jest piękna. W chwili kiedy kładę dłoń na policzku ukochanej, do pokoju wchodzi pielęgniarka. Trzyma na rękach małą Violet. Od razu promienieję widząc córkę. Odbieram ją od kobiety po czym delikatnie umieszczam w nosidełku. Widzę, że Perrie aż rwie się do pomocy.
-Kochanie, poradzę sobie.- odzywam się szybko.
Nie chcę jej przemęczać w żaden sposób. Ma za sobą ciężkie miesiące. Więzienie, postrzelenie, długi poród, śpiączka. Nie mogę pozwolić by ucierpiała w jakikolwiek sposób. Nie kiedy nareszcie jesteśmy razem.
~~
Dziwnie czuję się przebywając w naszym mieszkaniu. Wygląda tak jak podczas mojego ostatniego pobytu. Mimo tego myśl, że spędzę tu resztę życia powoduje radość.
-Usnęła.- blondynka siada obok mnie na kanapie.
Obejmuję ukochaną ramieniem. Czuję ciepło bijące od niej. W mojej głowie wciąż krąży myśl, że to tylko sen. Wydaje mi się, że zaraz się obudzę, w celi. Przytulam ją mocniej do siebie tak aby nikt mi już jej nie zabrał.
-Zayn?- szepcze po chwili.
-Hmmm?- mruczę składając pocałunek na jej głowie.              
-Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz.
Kiedy słyszę te słowa, szczęście rozpiera mnie jeszcze bardziej.
-Obiecuję, kochanie. Zawsze wybiorę ciebie. Jesteś najlepszym co spotkało mnie przez 20 lat życia.- kiedy kończę, przytula mnie jeszcze mocniej.
-Kocham cię.- wypowiada słowa, za którymi tak bardzo tęskniłem.
Sadzam dziewczynę na swoich kolanach. Wpatrujemy się nawzajem w nasze oczy. Delikatnie głaskam policzek ukochanej. Uśmiecha się do mnie po czym pewnie wpija się w moje usta. Gdzieś w mojej głowie krążą myśli, że powinna odpoczywać. Podniecenie jakie niesie za sobą ten pocałunek bierze górę. Błądzę rękami po jej plecach aż docieram do koszulki. Ściągam ubranie z jej głowy. Całujemy się coraz zachłanniej. Perrie wskakuje na mnie a ja po omacku idę do sypialni. Ściąga ze mnie koszulkę, ja pozbywam się jej spodni. Kładę ukochaną na łóżku i spoglądam na nią z góry. Uśmiecha się do mnie, tak bardzo za tym tęskniłem. Wkładam rękę pod jej plecy szukając zapięcia od stanika, ona w tym czasie majstruje przy moich spodniach. Kiedy jestem już w bokserkach, przytrzymuję ręce dziewczyny nad jej głową. Zjeżdżam pocałunkami dół, językiem błądzę po jej piersiach. Kiedy docieram do linii majtek, już nie mogę wytrzymać. Niczym dzikie zwierzę zdzieram ostatnią rzecz jaka ją okrywa. Teraz leży pode mną naga i bezbronna, skazana tylko na mnie. Ściągam z siebie bieliznę po czym na mojego kolegę zakładam prezerwatywę. W najbliższym czasie nie potrzebuję kolejnych dzieci. Powoli wchodzę w Perrie wciąż patrząc jej głęboko w oczy.
-Wszystko w porządku?- zastygam po którymś pchnięciu.
-Tak. Po prostu cieszę się, że jesteś.- złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach.
Powracam do poprzedniej czynności. Po chwili przyspieszam widząc przyjemność jaką czerpie moja dziewczyna. Kiedy zbliżam swoją twarz chcąc ją pocałować słyszę odległy dźwięk.
-Co to?- pytam zaskoczony.
Perrie zaczyna się głośno śmiać.
-Głupku. Violet płacze.
-Idziesz?- pytam kiedy dziewczynkę słychać coraz bardziej.
-O nie mój drogi. Ja mam odpoczywać. Do roboty tatusiu.-odpowiedziała i zrzuciła mnie z łóżka.
Niechętnie okryłem się szlafrokiem po czym poszedłem do mojej córeczki. Kiedy wziąłem ją na ręce nareszcie czułem się spełniony.
____________
Hello <3
Za nami rozdział 10. Pisało mi się go niezwykle lekko i łatwo i myślę że powstało coś dobrego. Wasze opinie piszcie w komentarzach. Do końca bloga pozostały jeszcze dwa rozdziały i epilog. Wkrótce zamierzam także zrobić osobną kartę obok Bohaterów w której będą linki do każdego rozdziału i każdej części. Dla ułatwienia jakbyście chciały zacząć kiedyś czytać od nowa.
Do zobaczenia wkrótce, 
Karo <3

niedziela, 15 listopada 2015

Change your life Part.IX



*oczami Zayna*
~kilka miesięcy później~
To dziś. Nie mogę uwierzyć, że ten dzień w końcu nastąpił. Patrzę przez okno z myślą, że już nigdy tu nie wrócę. Zaczynam pakować swoje rzeczy. Jest ich nie dużo, głównie to zdjęcia mojej rodziny. Przebieram się w swoje ubrania, jak dobrze jest mieć na sobie coś innego. Po raz ostatni patrzę na to pomieszczenie.
Kiedy kieruję się do wyjścia, już nie mam kajdanek wokół nadgarstków. Czuję się wolny. Nareszcie wychodzę z tego piekła. Sąd pozytywnie rozpatrzył moją apelację o szybsze wypuszczenie ze względu na Violet. A co do Perrie.. Nikt  nie wie co stało się podczas porodu. W jednej chwili widziałem jej  szczęśliwe oczy, radość z narodzin córki. W kolejnej była już nieprzytomna. I trwała w tym stanie od trzech miesięcy.
-Tym razem życzę szczęścia panie Malik.- odzywa się policjant.
Zakładam czarne okulary a na mojej twarzy pojawia się rozbawienie.
-Do nie zobaczenia- rzucam szybko.
Pod więzienie przyjeżdżają po mnie  Niall i Leigh. Uśmiecham się na ich widok. Wsiadam do środka, wiedzą dokąd chcę jechać.
~~
W domu Jade i Harry’ego tymczasowo mieszka moja córeczka. Nie mogłem pozwolić by trafiła do obcych ludzi. Jade był wniebowzięta kiedy poprosiłem ją o opiekę.
Spojrzałem na moją księżniczkę. Niewinny i przesłodki uśmiech pojawił się na jej twarzyczce. Wziąłem malutką na rączki i od razu poczułem ciepło bijące od niej. Violet wtuliła się we mnie tak jak ostatnio kiedy się widzieliśmy. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z Harry’m i wiedziałem co będzie moim kolejnym przystankiem.
~~
Powoli wózkiem wjeżdżam do szpitala. Drogę do tego pomieszczenia znam na pamięć. Ignoruję pytania pielęgniarek. Chcę po prostu ją zobaczyć.
Kiedy wchodzę do sali muszę powstrzymywać swoje emocje. Z Perrie wcale nie było lepiej. Miała skórę bladą jak śnieg, włosy już dawno straciły swój blask. Kiedy dotknąłem jej dłoń, nie poczułem ciepła jak zwykle. Tym razem uderzył mnie chłód. Moja ukochana była zamarznięta. Jej usta powoli zaczynały zanikać. Nie pamiętam już jak wyglądają jej oczy. Jest pogrążona w śnie. Lekarze dają mi do zrozumienia, że już się nie obudzi. Nie mam innego wyjścia, muszę mieć nadzieję, że się mylą. Nie chcę aby Violet straciła matkę będąc takim maluszkiem. Ja sam nie chcę oddawać Allahowi miłości życia. Nie teraz.
Usiadłem na krześle od kilku minut bez przerwy się w nią wpatruję. Chyba żywię nadzieję, że na mój widok jej oczy się otworzą. Czuję czyjś dotyk na ramieniu. Odwracam się i widzę Jesy, która również jest smutna. Wszyscy naokoło tacy są. Odbiera ode mnie małą po czym zaczyna z nią spacerować. Ja wciąż ściskam zimną dłoń ukochanej. Zrezygnowany kładę nawet policzek obok i czekam. Aż w końcu przymykam oczy.
~Czekałam na moment kiedy w końcu się zjawisz.- słyszę w oddali czyjś głos.
Jestem w zamku, leżę na przepięknie ozdobionym łóżku. Słowa się powtarzają. Zaintrygowany postanawiam poszukać skąd dochodzą te słowa. Na korytarzu widzę obrazy przedstawiające najprawdopodobniej królową zamku. Są tu także zdobione krzesła i stoliczki. Ja idę jednak wgłąb. W sali balowej tłumy wirują. Nikt mnie jednak nie zauważa. Postanawiam iść dalej. Głos zdaje się być coraz bliżej. W końcu otwieram potężne drzwi i jestem w pustej komnacie. Jest ogromna i wysoka. Nie widzę końca. Idę przed siebie po czerwonym dywanie. Głos jest już bardzo blisko. Zza mgły ukazuje się tron królewski a na nim siedzi postać. Królowa wszystkich i wszystkiego. Jest bardzo znajoma.
-Czekałam na moment kiedy w końcu się zjawisz.- powtarza.
Teraz widzę ją dokładniej. Blondynka, twarz zakryta płachtą, czarna suknia żałobna.
-Jak się tu dostałem?- pytam.
-Zadajesz złe pytania. Odpowiem ci jednak. Jesteś tu dlatego, że tego chciałeś.- odpowiada spokojnym głosem.
-Chciałem aby Perrie do mnie wróciła, aby się obudziła.- szepnąłem.
Podniosłem wzrok na kobietę. Ta wstała i powoli szła w moim kierunku. Była bardzo blisko mnie kiedy ukazała swoją twarz.
-O mój..- szepczę ale ona zakrywa mi usta.
Uśmiecha się tylko. Wie, że zawsze ją poznam. To ona. Moja Perrie.
-Czemu tu jesteś? Jak to się stało?- pytam od razu.
-Kiedy zapadłam w śpiączkę, w śnie zostałam skierowana tutaj. Mianowali mnie swoją królową i dzielnie rządziłam przez miesiące. Dziś jednak wiedziałam, że przyjdziesz. Że zrobię wszystko byśmy się spotkali. Udało się.- kładzie swoją miękką dłoń na moim policzku.
Nie jest zimna, nie wygląda na umierającą. Wręcz przeciwnie, jest pełna życia i szczęścia. Widzę nawet łzę w oku.
-Teraz wrócisz do mnie i Violet?- pytam.
-Założyłam sukienkę żałobną już wczoraj. Czekałam aż przyjdziesz i dziś poinformowałam, że odchodzę. Wracam do świata ludzi których kocham. Miałam dokonać wyboru. Wybrałam rodzinę, was Zayn.- całuje mnie swoimi miękkimi ustami a ja wręcz odpływam.~
Budzę się i wciąż jestem w szpitalu. Miałem wrażenie jakbym spał kilka godzin. Kiedy spoglądam na zegarek widzę, że upłynęło zaledwie pięć minut.
Dłoń Pezz zaczyna się poruszać. Jest ciepła, ona cała promienieje. Kiedy patrzę na jej twarz nareszcie widzę te przepiękne niebieskie tęczówki.
________________________
Witajcie! 
12 dni minęło nanana
Mam dobry humor, o dziwo.
Rozdział mi się podoba, naprawdę. Dostałam weny i skleciłam z niej coś tajemniczego co mnie zaskoczyło.
Mam nadzieję, że wam się spodobało.
Pytania/ opinie piszcie w komentarzach
Kolejny rozdział wkrótce.
Karo <3

wtorek, 3 listopada 2015

Change your life Part.VIII



*oczami Perrie*
Ból wzrastał niewyobrażalnie z każdą mijającą sekundą. Porównywałam go z paleniem się żywcem. Rzeczywiście krzyczałam, całe ciało mnie piekło. Błagałam kogokolwiek o pomoc. Załzawionymi oczami zobaczyłam spanikowanego Zayna a po chwili grupkę ludzi w białych fartuchach. Od razu odsłonili moje plecy i wbili igłę niosącą ukojenie.
Niestety wiedziałam, że ten ból wróci ze zdwojoną siłą. Nie myliłam się…
~~
Lekarka wykonywała mi właśnie USG. Nie miałam siły spoglądać na ekran, za to Zayn był jak zahipnotyzowany. Starał się ukryć łzy w oczach, jednak ja je widziałam. Byłam pewna, że teraz w końcu odnajdziemy swoje szczęście.
-Jak się pani czuje?-zapytała kobieta.
Spojrzałam na nią zmęczonymi oczami. Byłam naprawdę wykończona a moja córka wciąż dawała o sobie znać.
-Chcę już urodzić- szepnęłam.
Naprawdę miałam dość.
Jak na zawołanie uczucie palenia żywcem powróciło. Tym razem mój krzyk przerodził się w szloch. W końcu zabrali mnie na porodówkę.
~~
-Zayn boję się.- zaskomlałam kiedy personel przygotowywał wszystko.
-Jestem przy tobie, kochanie.- ucałował moją dłoń a na jego twarzy pojawił się uśmiech szczęścia.
Zayn mówił coś dalej ale moje oczy zaczęły się przymykać. Przez zaćmę zobaczyłam jak go wypraszają a po chwili już odpłynęłam w głęboki sen.
~~
~Jak to jest kochać kogoś tak mocno, że aż boli? Zastanawialiście się kiedyś nad sensem miłości? Dlaczego każdy pozwala sobie w niej utonąć? Jestem Perrie Louise Malik, matka i żona w kryzysie. Gdzie w tej chwili jest mój mąż? Tego nie wiem. Mamo, moje życie to koszmar.- rozpłakałam się pisząc post na blogu opisującym moje życie.
Nie wiem co robić. Pogodzić się z tym, że zniknął? Coraz częściej mam te myśli. Co jednak z moją 3-letnią córką? Zaczyna odczuwać brak ojca.
-Pezz..- szepnął. Wiedziałam, że to on. Wrócił.
Co robić? Odwróciłam wzrok i poczułam falę łez.
A jednak mnie kocha? Wiem, że znów odejdzie…~
Otworzyłam oczy. Paliło je światło lamp znajdujących się nade mną. Nie wiedziałam gdzie jestem. Płacz dziecka o wszystkim mi przypomniał.
-Panno Edwards, obudziła się pani w dobrym momencie. Właśnie pani córka złapała pierwszy oddech.- odwzajemniłam uśmiech kobiety.
Wciąż byłam słaba wręcz wykończona. Wzięłam jednak malutką na ręce i łzy szczęścia od razu popłynęły z moich oczu.
-Zawołajcie Zayna- powiedziałam cicho i po chwili ujrzałam go przed sobą.
Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu bobasa. On też nie wytrzymał, płakał bardziej  niż ja.
-Kochanie, oto Violet Amelia Miriam Malik. Twoja córka.
Nagle moja głowa zawirowała. Nie widziałam już mojej rodziny ani lekarzy. To był lustrzany pokój. Byłam przywiązana do łóżka. Usłyszałam śmiech. W odbiciu każdego lustra nie widziałam jednak siebie a Josha. Wyciągnął ręce w moją stronę. Były już tak blisko, kiedy ja odpłynęłam w mrok…
__________________________
Witam.
Przepraszam, że tyle musiałyście czekać ale opuściła mnie wena i wciąż nie powróciła. Coś jednak z siebie wycisnęłam i powstał ten rozdział.
Jak oceniacie imię córki?
Pomysł na nie miałam już od dawna :)
Zbliżamy się coraz większymi krokami do końca DREAMS.
Pytania/opinie piszcie w komentarzach
Kolejny rozdział.. No cóż, nie wiem. Postaram się za max.7 dni dodać.
Karo <3