piątek, 28 lutego 2014

Be my lover Part.XIII



*oczami Leigh-Anne*
Szłam w jakiś krzakach. Serio nie wiedziałam gdzie i po co idę. Znałam tylko drogę ułożoną ze świeczek. Dzisiaj była nasza rocznica. Ja i Niall. Mój Boże, to trwa już rok. Przez ten czas mnóstwo razy się pokłóciliśmy ale jesteśmy po prostu dla siebie stworzeni. Inaczej było z dziewczynami, które coraz bardziej oddalały się od Zayna, Harry’ego i Liama. Bałam się, że któryś z tych związków mógłby i nadal może się zakończyć czego osobiście bym nie zniosła. Po jakiś 10 minutach wylądowałam na plaży a przed sobą miałam jezioro. No nie powiem, wszystko wyglądało jak z bajki. Nialler cudownie to wymyślił. No właśnie, gdzie on jest? Podeszłam bliżej wody i przejrzałam się w jej tafli. Wyglądałam bardzo elegancko, bo właśnie o to prosił mnie Horan. Po chwili zauważyłam w wodzie także odbicie blondyna i z uśmiechem na ustach odwróciłam się do niego.
-Pięknie wyglądasz.- skomplementował mnie na co mój uśmiech poszerzył się.
-Ty też niczego sobie, Horan.- szyderczo się zaśmiałam.
-Mam dla ciebie kolację. Chodźmy.- złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku stolika. Był malutki, tylko dwuosobowy ale na nim piętrzyły się moje ulubione potrawy. Zasiedliśmy w ciszy po czym aż gotowało się we mnie żeby spróbować kaczkę. No już po chwili i w końcu przeżuwałam to pyszne mięsko delektując się nim i upajając się widokiem mojego boss’a. Niall co jakiś czas robił głupie miny a ja śmiałam się w wniebogłosy. Później przyszedł czas na deser. Blondyn zniknął gdzieś w lesie a ja czekałam na niego podziwiając zachód Słońca i piękne jezioro. Nawet nie zauważyłam kiedy Nialler wrócił. Na talerzu miał dwie dość duże babeczki, na których napisane były nasze imiona. Na pewno sam je upiekł. Uwielbiał pichcić. Podał mi słodkość z napisem ‘’Niall’’ a sam trzymał w ręce ‘’Lee’’.
-To teraz cię zjem. Schrupię, wszamam i inne takie.- odezwał się i ugryzł ‘’moją’’ babeczkę.
-Ojć kochany. Natomiast ja mam zamiar delektować się ‘’tobą’’.- odparłam i delikatnie i z gracją ugryzłam ciastko.
-Czy ty mi czegoś przypadkiem nie proponujesz?- zapytał poruszając brwiami a ja głośno się zaśmiałam. Uwielbiałam jak to robił.
-Ja zawsze COŚ ci proponuję, skarbie.- odpowiedziałam i pocałowałam go w usta. Poczułam lukier na jego wardze, który po chwili zlizałam a chłopak mruknął w moje usta.
Kiedy skończyliśmy jeść usiedliśmy przytuleni do siebie niedaleko jeziora. Byliśmy tutaj już od 3 godzin a ja nie chciałam wracać. Oparłam głowę o jego ramię a on objął mnie ręką w talii. Zaczął śpiewać mi jakąś piosenkę do ucha a ja mimowolnie się uśmiechałam. Kiedy słońce całkiem zniknęło za horyzontem chłopak wstał, założył mi na oczy opaskę i kazał chwilę poczekać.
-Możesz już ściągnąć.- powiedział chłopak a ja pozbyłam się czarnej opaski. Popatrzyłam przed siebie, za siebie i w każdy bok ale go nie ujrzałam. Dopiero kiedy spojrzałam w dół zauważyłam Nialla klęczącego przede mną z pierścionkiem. Mój Boże… czy on?
-Leigh-Anne Pinnock, jesteś kobietą mojego życia. Kocham cię i zawsze będę. Zostaniesz moją żoną?- zapytał i spojrzał w moje oczy, z których poleciało morze łez. Przytrzymałam Horana chwilę w niepewności.
-Oczywiście, że TAK!- krzyknęłam a chłopak wstał, założył mi pierścionek na palec i obrócił nas wokół własnej osi. Byłam taka szczęśliwa! Ludzie! Będę miała MĘŻA!

*oczami Perrie*
Znowu to. Znowu czułam się fatalnie. Wykaraskałam się z objęć śpiącego Zayna i migiem pobiegłam do łazienki. Wymiotowałam już od kilku dni ale wychodziłam z założenia, że to zwykłe zatrucie lub grypa żołądkowa. Nie miałam czasu zając się zdrowiem kiedy w moim życiu była ta szmata. Oczywiście mowa o Lucy. Wyszłam z łazienki kompletnie bezsilna. Cokolwiek zjadałam wieczorem, rano zwracałam. Zayn martwił się o mnie ale wmawiałam mu, że wszystko ok. Ale wcale tak nie było. Dodatkowo przytłaczała mnie sprawa z Jade. Nie odzywała się do nas już od 3 dni. Prosiła abyśmy dali jej czas, ale Harry już nie wytrzymuje. Czułam się fatalnie i doszłam do wniosku, że może mi pomóc spacer. Na szczęście miałam tydzień urlopu z powodu tej choroby. Nogi same zaprowadziły mnie pod studio tatuażu, w którym pracowała Jesy. Siedziała właśnie za ladą i popijała kawę. Chyba miała przerwę. Uff to dobrze…
-Hej Jess.- odezwałam się i cmoknęłam przyjaciółkę w policzek.
-Cześć Pezz. Jak się czujesz? Dalej męczy cię choroba?- zapytała i razem usiadłyśmy na kanapie.
-To coś mnie wykańcza. Jestem cholernie głodna ale jak coś zjem to niedługo zostanie zwrócone. Najdziwniejsze jest to, że wymioty i mdłości pojawiają się zawsze rano.- mruknęłam. Jesy zrobiła minę jakby się nad czymś głęboko zastanawiała.
-Ej, a może ty jesteś w ciąży?- palnęła a ja spojrzałam na nią ze zdziwioną miną.
-No coś ty. Oczywiście, że nie.- odparłam szybko na to głupie stwierdzenie.
-Objawy się zgadzają. Kiedy miałaś ostatni raz okres?- zapytała i spojrzała na mnie wyczekująco.
-Już powinnam mieć.- burknęłam.
-Stara, lepiej idź do apteki i kup test ciążowy, mówię ci. A teraz wybacz skarbie ale mam dużo pracy.- powiedziała po czym cmoknęła mnie w policzek i weszła do jakiegoś pomieszczenia.
Wyszłam ze studia bijąc się z myślami. A co jeśli Jesy miała rację i mogę być w ciąży? Nie! To przecież nie możliwe!- mówiła druga strona podświadomości. Żeby się uspokoić ruszyłam do najbliższej apteki.
Siedziałam na kanapie i cała się trzęsłam oczekując na wynik. Zostawiłam test w łazience aby mnie nie kusiło. Zayn był w pracy. Minęło 5 minut. Niepewnie i z mocno bijącym sercem ruszyłam do łazienki. Zamknęłam oczy i chwyciłam do ręki test. Niepewnie i bardzo powoli otworzyłam oczy i o mały włos nie zemdlałam. DWIE KRESKI! To oznacza, że jestem w ciąży! I co ja teraz zrobię? Mam 18 lat! A co na to wszystko powie Zayn? Spakowałam szybko rzeczy do torebki i wybiegłam z domu. Musiałam się upewnić. Jeżeli to prawda to moje życie zawali się jeszcze bardziej.
Wystukiwałam obcasami jakieś rytmy na kafelkach kiedy czekałam na moją kolej. Doktor Anne Rice była najlepszym ginekologiem w okolicy. Kiedy w końcu wychyliła się zza drzwi i wypowiedziała moje nazwisko z jednej strony poczułam ulgę, że w końcu ja a z drugiej strach, że to wszystko może być prawda.
-Witam Perrie. Co się do mnie sprowadza?- zapytała przyjaźnie kobieta. Chodziłam do niej odkąd skończyłam 14 lat.
-Chciałabym sprawdzić czy przypadkiem nie jestem w ciąży.- ostatnie słowo wypowiedziałam ze strachem w głosie.
-Dobrze. W takim razie zapraszam za parawan. Proszę się rozebrać. Zaraz zrobimy badanie USG.- powiedziała kobieta a ja wykonałam jej polecenie. Drżącymi rękami ściągałam z siebie poszczególne warstwy ubrań. Położyłam się na kozetce i oczekiwałam na panią doktor. Kobieta nasmarowała mi brzuch tą maścią, którą nazywałam glut i zaczęła jeździć tym ‘’wałkiem’’. W ciszy wykonywała badanie a ja słyszałam tylko głośne bicie mojego serca.
-Gratuluję Perrie. Jesteś w ciąży.- kobieta wypowiedziała coś czego najbardziej się obawiałam. Łzy poleciały z moich oczu.
-Jest pani pewna?- zapytałam drżącym głosem.
-Tak. Nie przejmuj się. Będziesz cudowną matką a Zayn ojcem. Spójrz. To wasze dziecko.- przekręciła ekran tak, że ja widziałam wszystko. W komputerze widać było taką malutką fasolkę. Mimo, że nie chciałam mieć tak szybko dzieci, serce zaczęło mi się cieszyć gdy ujrzałam efekt mojej i Zayna ‘’pracy’’.
-Takie malutkie…- szepnęłam i otarłam łzy.
-Wydrukuję ci kilka zdjęć. Jest to około 3 lub 4 tydzień. Możesz się ubrać- odezwała się kobieta a ja zeszłam z kozetki.
-Proszę, oto zdjęcia. Na następną wizytę umów się za miesiąc. Nie ma potrzeby żebyśmy widziały się szybciej. No chyba żeby coś się działo.- powiedziała. Pożegnałam się i totalnie zaskoczona tym wszystkim wyszłam.
U doktor Rice byłam 2 dni temu. Zayn ani nikt inny jeszcze o tym nie wiedział. Nie miałam pojęcia jak mam mu to powiedzieć ani jak na to zareaguje. Usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy i po chwili do mieszkania wszedł Zayn. Podszedł do mnie, cmoknął w policzek po czym udał się do kuchni. No teraz Perold! Dawaj! Musisz mu w końcu powiedzieć!- zachęcałam sama siebie w myślach. Bardzo wolno weszłam do kuchni, w której Zayn jadł kanapkę.
-Jak było w pracy?- odezwałam się na początek.
-Tak jak zwykle. A ty jak się czujesz? Dalej wymiotujesz?- zapytał z troską w głosie.
-Tak i będę wymiotować jeszcze przez kilka dni. Zayn… Ja….. Jestem w ciąży.- powiedziałam niepewnie wpatrzona w buty.
-Słucham?!- krzyknął chłopak a ja aż podskoczyłam.
-To co ci powiedziałam. Jestem w ciąży. Będziemy mieli dziecko.- tym razem odważyłam się ukradkiem spojrzeć na Malika. Był wściekły. O kurwa.
-Chyba cię pojebało! Jakie dziecko? Nie chcę żadnego bachora! Jak mogłaś być tak nie rozważna?!- krzyczał na mnie i łaził w kółko.
-Nie obwiniaj mnie o wszystko! To nie jest tylko moja wina!- próbowałam się bronić.
-Wiesz co ci powiem? Nie chcę tego dziecka!- odparł dalej krzycząc i zaczął się zbierać do wyjścia.
-Zayn, gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie teraz samej!- próbowałam przemówić mu do rozsądku.
-Spierdalaj ode mnie!- warknął i trzasnął drzwiami a ja momentalnie zalałam się łzami. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. To był telefon Zayna.  Poszłam do kuchni, w której go zostawił i aż mi się słabo zrobiło gdy go przeczytałam:

Czyli teraz już wiem gdzie znika z Lucy albo sam na kilka godzin. Łażą do klubów i razem balują a ja siedzę w domu i jeszcze w dodatku w ciąży. Kompletnie załamana i zapłakana położyłam się na kanapie w salonie i po chwili usnęłam…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam! No i tym oto rozdziałem zakończyliśmy 3 część Dreams!!! Jak wrażenia? Spodziewaliście się takiego obrotu spraw???
I te oświadczyny *.* no i ciąża o.O
Ciekawi mnie co byście sobie dopowiedzieli gdybym wam powiedziała, że to już koniec :) czy Pezz urodziłaby, co z Jade :) piszcie mi w komentarzach wasze sugestie :) ale na szczęście to nie koniec!!! :))
ROZDZIAŁ.1 CZĘŚCI 4 POJAWI SIĘ DOKŁADNIE 14 MARCA. 
nie marudźcie, że to długo, bo chcę was potrzymać w niepewności no i zająć się innymi blogami :)
Także to zobaczenia  za 2 tygodnie! KOCHAM WAS!! <3333   

niedziela, 23 lutego 2014

Be my lover Part.XII



*oczami Jade*
Moje życie zmieniło się w przeciągu tych 6 miesięcy. Coraz częściej kłóciłam się z Harry’m o jakieś bzdety. Czułam, że więź która wytworzyła się pomiędzy nami w szkole zaczęła się psuć. Ogromnie psuć. Harry pracował a ja cały dzień spędzałam poza domem aby nie siedzieć sama i nie użalać się nad sobą. Wracałam wieczorem rozmawiałam z nim chwilę i szłam spać. Nie całowaliśmy się a tym bardziej nie uprawialiśmy seksu. Wszystko się zmieniło.
Dodatkowo ktoś chciał zabić Jesy. Bezpodstawnie przeciął jej linki hamulcowe w aucie. Jej także nie układa się z Liamem. Podobnie jak Perrie. Ona i Zayn się nie kłócą ale on większość czasu spędza z Lucy. To wszystko nas przerosło. To dorosłe życie. Wydaje mi się, że nie byliśmy na to gotowi. Na to aby żyć razem jak rodzina. Jestem szczęśliwa tylko dlatego, że w związku Lee i Nialla oraz Louisa i Eleanor chociaż jest w porządku. Chłopaki je rozpieszczają. Kupują kwiaty, czekoladki, przytulają. Nie pamiętam kiedy ostatnio Harry coś mi kupił. Chciałam z nim porozmawiać. Powiedzieć jak się czuję. A jak się czuję? Przede wszystkim zaniedbana. Ale boję się mu o tym powiedzieć. Już kiedyś próbowałam i wyszła z tego kolejna niepotrzebna kłótnia.
W tej chwili właśnie myślę o swoim życiu spacerując ulicami Londynu. Tak naprawdę nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Najchętniej cofnęłabym się do liceum. Tam wszystko było prostsze. Weszłam do Starbucks’a, w którym pracowała Elka. Stała akurat za ladą.
-Hej Jadey.- uśmiechnęła się gdy mnie zobaczyła i pocałowała w policzek.
-Cześć.- mruknęłam.
-Znowu pokłóciłaś się z Harry’m?- zapytała i podała mi moją ulubioną kawę. Przychodziłam tu prawie codziennie więc Calder dobrze wiedziała co lubię pić.
-Tak. Kłócimy się codziennie. Ja już nie mam siły z tym wszystkim.- poczułam zbliżające się łzy, które po chwili popłynęły strugami po moich policzkach.
-Hej, nie płacz. Proszę cię. Uwierz mi, wszystko się ułoży.- otarła moje policzki. Ona zawsze miała w sobie tyle życia. Nawet kiedy cierpiała potrafiła rozweselić wszystkich naokoło.
-Dziękuję El.- szepnęłam i przytuliłam się do brunetki.
-Nie ma za co. Od tego są przyjaciele.- odwzajemniła uścisk i pogłaskała mnie po plecach.
-Pójdę już. Chcę się jeszcze pospacerować po mieście. Do zobaczenia.- rzuciłam do przyjaciółki i dopiłam kawę.
Szłam sobie jakąś dzielnicą Londynu. Sama nie wiedziałam gdzie jestem. Chciałam tylko pomyśleć nad życiem. Wsadziłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać jakiś smutnych piosenek. Wtedy podjechało jakieś auto. Ktoś wciągnął mnie do środka i zatkał mi buzię ręką. To wszystko stało się tak szybko, że nie zdążyłam zareagować. Nie mogłam oddychać i po chwili po prostu zemdlałam…
*oczami Zayna*
Naprawdę nie rozumiałem Perrie. Lucy była moją przyjaciółką i miałem prawo się z nią spotykać. Ja nie robiłem jej awantur gdy widywała się z Justinem. Miałem jej dość. Kochałem ją ponad życie ale nie mogłem znieść jej zachowania. Wróciłem do domu, w którym była już Perrie.
-Hej.- rzuciłem do niej. Popatrzyła na mnie wzrokiem zabójcy. Matko, co znowu się stało?
-Lucy znowu tutaj była.- powiedziała a w jej oczach dostrzegłem gniew.
-No i co chciała?- zapytałem i napiłem się wody.
-Raczej nie przyszła tutaj aby zaprzyjaźnić się ze mną.- odparła poirytowana.
-Dobra! Mam tego dość! Przestań ją traktować jak wroga!- wydarłem się a ona popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Czy ty słyszysz co mówisz? Ona przychodzi do nas co drugi dzień i znikacie razem na 3 godziny. Nie wiem gdzie jesteście, co robicie, nic nie wiem! Ona chce zniszczyć nasz związek! Czy ty tego do cholery nie widzisz?- krzyknęła wściekła.
-Uważasz, że cię zdradzam?- zapytałem oszołomiony.
-Wybacz Zayn, ale niestety tak to wygląda.- odpowiedziała łamiącym się głosem. I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Blondynka ruszyła otworzyć po drodze wycierając łzy.
-Kurwa, czego?!- warknęła.- O, cześć Harry.- powiedziała już spokojniej.
-Mogę wejść?- zapytał Styles a Pezz wpuściła go do środka.
-O co chodzi stary?-odezwałem się zdziwiony porą, o której do nas przychodzi.
-Jade nie ma w domu od dwóch dni. Nie wiem gdzie jest i co się z nią dzieje.-powiedział Harry a my z Perrie wymieniliśmy się zdziwionymi spojrzeniami.
-Dzwoniłeś do niej? Zgłosiłeś to na policję?-zapytała zmartwiona Edwards.
-Dzwonię po 50 razy dziennie i nic. Myślałem, że wy wiecie gdzie ona jest więc nie poszedłem na policję.- odpowiedział loczek. I właśnie wtedy zabrzęczał telefon Harry’ego. Chłopak wyjął go z tylnej kieszeni. Stał przed nami z telefonem i czytał wiadomość. Drżącą ręką podał nam telefon i załamany usiadł na kanapie. Spojrzeliśmy we dwójkę na telefon, na którym widniała wiadomość od Jade.

Coś mi w tym nie pasowało. Jade nie wyjechałaby bez pożegnania z dziewczynami. O co w tym chodziło?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam kotki! no w końcu coś się rozkręca w tym blogu :)
jak myślicie kto porwał Jade?
a co w ogóle znaczy ten sms?
piszcie mi pytania w komentarzach bo jestem ciekawa waszych sugestii xD
To przedostatni rozdział trzeciej części!!!
nie piszę kiedy dodam kolejny, ostatni rozdział bo sama tego nie wiem. Jak się pojawi to was poinformuję :)
do ostatniego! <33
 

środa, 19 lutego 2014

Be my lover Part.XI



*oczami Perrie*
~Pół roku później~
Wszystko się zmieniło. Jesteśmy zgraną 10 osobową paczką. Nadal jestem zakochana w Zaynie, a on we mnie. Malik wprowadził się zaraz po skończeniu szkoły do mojego mieszkania. Jade mieszka z Harrym, Lee z Niallem, Jesy z Liamem a Lou z Eleanor. Są w sobie bardzo zakochani. Jedyne co bardzo mnie denerwuje to była koleżanka El- Lucy, z którą Zayn bardzo się zaprzyjaźnił. Mam wrażenie, że ona usiłuje go poderwać. Moje kontakty z rodzicami ograniczają się do minimum. Jestem dorosła i teraz mogą mi nagwizdać. Zayn pracuje w firmie swojego ojca a ja jestem fryzjerką. Może to nie praca marzeń ale pieniądze z tego są. Właśnie ubieram się na imprezę urodzinową Lou. Jako ostatni z naszej dziesiątki dzisiaj będzie miał 18 lat. Kiedy wyszłam z łazienki czekał już na mnie Zayn. Popatrzył chwilę na mnie po czym tajemniczo się uśmiechnął. Wiedziałam o co mu chodzi. Przez pół roku zmienił się pod względem seksualnym. Uwielbiał uprawiać seks.
-Zayn. Mamy wychodzić. Nie teraz.- odezwałam się gdy Malik zaczął całować mnie po szyi.
-Nic się nie stanie jak trochę się spóźnimy.- mruknął i rękami zaczął szukać zapięcia mojej sukienki. Uwielbiałam go takiego napalonego. Chłopak pocałował mnie w usta i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Zayn. Ktoś przyszedł.- powiedziałam a mój chłoptaś niechętnie wypuścił mnie ze swojego uścisku. Otworzyłam drzwi i mój wesoły humor od razu wygasł. W drzwiach stała Lucy.
-Cześć.- odezwałam się zniechęcona.
-Jest Zayn?-zapytała. Przychodziła do nas co kilka dni. Nie znosiłam jej a ona mnie. Najchętniej przywaliłabym jej patelnią.
-Tak. Wejdź.-przepuściłam ją a ta weszła jak do siebie. Serio chyba przyda mi się ta patelnia. Gdy tylko go zauważyła podbiegła do niego i się przytuliła. Nie mogłam na to patrzeć. Ufałam Zaynowi i wiedziałam, że mnie nie zdradzi. Jednak nie potrafiłam zaakceptować tej jego przyjaźni.
-Musimy pogadać.- odezwała się ty swoim skrzeczącym głosem.
-Oczywiście.- odpowiedział Zayn i razem poszli do jadalni. Ja pierdole- pomyślałam. Mieliśmy właściwie mamy już wychodzić a ten teraz będzie gadał z tą szmatą. Wkurzyłam się i to bardzo. Wyjęłam karteczkę z szuflady i postanowiłam napisać Zaynowi wiadomość.
Przypominam ci, że mieliśmy iść na imprezę do Lou i El. No ale jednak jak widać twoja przyjaciółeczka jest ważniejsza. Nie śpiesz się. Pojechałam sama.
Perrie
Wyszłam z mieszkania po cichu aby im nie przeszkadzać. Chciałam żeby Zayn w końcu zrozumiał dlaczego tak się zachowuję. Byłam wściekła. Gdy tylko ona przyłaziła Zayn rzucał wszystko. Tak nie może być.

*oczami Jesy*
-Jess, ja wychodzę.- odezwał się Liam.
-Jasne, jasne, idź.- musiałam ukryć swoje zażenowanie. Chciał pomóc El w przyjęciu dla Louisa. Nie zważał na to, że prosiłam go aby został. Eleanor poradziłaby sobie sama, ale ten zawsze musi się wtrącić. Kochałam go, bardzo go kochałam ale czasami mnie irytował. Ubrałam się, uczesałam i pomalowałam. Liam mnie wkurzył dlatego postanowiłam pojechać tam sama. Zadzwoniłam do Payne’a.
-Liam. Nie przyjeżdżaj po mnie. Wezmę moje auto i przyjadę sama.- odezwałam się.
-Skoro tak chcesz. To nie ma problemu. Muszę kończyć.- powiedział i rozłączył się. Rozmowa trwała 30 sekund. On mnie zawsze czymś takim denerwował. Nie mówił mi na koniec rozmowy ‘’kocham cię’’. Zawsze chciałam być w ten sposób dopieszczana. Wzięłam wszystkie ubrania i udałam się do parkingu podziemnego. Wepchnęłam się do samochodu i siedziałam chwilę w ciszy. Przerwał mi dźwięk przychodzącego smsa:

Był od Perrie. Ona tak  bardzo kochała Zayna i nie znosiła gdy ten spotykał się z Lucy. Z resztą nikt jej nie lubił. Bałam się, że może być znowu zraniona tak jak w przypadku Josha. Oczywiście Zayn nie był i nie jest taką świnią jak Devine. Odpaliłam auto i ruszyłam z parkingu. Zawsze problemy moich przyjaciół powodowały u mnie lekkie załamanie. Jechałam autostradą, jak na poniedziałek był mały ruch. Dojeżdżałam do świateł i chciałam zatrzymać auto. Naciskałam nogą hamulec i nic. Nie działały. Jechałam przed siebie i nie mogłam się zatrzymać. Byłam w szoku. Nie zauważyłam znaku stop i w niego uderzyłam. Moje auto wylądowało po długim kręceniu do góry nogami.
***
Obudziły mnie jakieś głosy. Niechętnie podniosłam powieki i na drugim końcu pomieszczenia zauważyłam moich przyjaciół. Spojrzałam w bok na Liama trzymającego mnie za rękę. Czy ja byłam w szpitalu?
-Obudziłaś się.- odezwała się Perrie a wszyscy do mnie podeszli.
-Co się stało?- zapytałam ochrypniętym głosem.
-Miałaś wypadek. – odpowiedziała mi Jade i pogładziła mnie po czole.
-To nie był wypadek- mruknął Liam a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
-Liam! Miałeś jej na razie tego nie mówić!- krzyknął Niall. Nie wiedziałam o co im chodzi.
-Chyba powinna znać prawdę.- do rozmowy dołączył Harry.
-Czy ktoś mi powie o co chodzi?- usiadłam zdezorientowana.
-To nie był zwykły wypadek. Ktoś przeciął linki hamulcowe w twoim aucie.- odezwała się Lee a ja o mały włos nie zemdlałam. Ktoś chciał mnie zabić...
 __________________________
Witam was!!! także zgodnie z terminem jest rozdział. W końcu zaczyna się coś dziać i będzie się działo, będzie :D
no ten teges, jestem chora >.< 
i nie jest git :(
no to do niedzieli!
Kocham was! <3
aaa i jeszcze dwa rozdziały i koniec 3 części :)

piątek, 14 lutego 2014

Be my lover Part.X

Rozdział zawiera treści nieodpowiednie dla czytelników niepełnoletnich oraz takie, które mogą urazić niektórych dorosłych. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! 
(buahahaha ukradłam to z Warsaw Shore :D)
Za wszelkie zniesmaczenie, przypały oraz inne przypadki nie odpowiada autor, który wyraźnie mam nadzieję, wszystko wam napisał.


*oczami Jade*
-Kochanie, idę do toalety. Zaraz wrócę.- rzuciłam do Harry’ego na co tylko pokiwał głową. Wszyscy cudownie się bawiliśmy. Muzyka była idealna, jedzenie i picie było pyszne, naprawdę świetnie zorganizowała to nasza szkoła. Zamknęłam się w jednej z kabin i po chwili do łazienki wparowały jakieś żywo rozmawiające ze sobą dziewczyny.
-Elka, no błagam cię.- odezwała się jedna z nich a ja starałam się być jak najciszej. Chwila, chwila Elka?! Czy to nie jest przypadkiem ta nowa dziewczyna Eleanor?
-Nie ma mowy Lucy. To się nie uda.- odparła z tego co wywnioskowałam Eleanor.- Daj sobie spokój.
-Przypominam, że tobie też podobał się Zayn, no ale nagle zakochałaś się w Louisie. Zrobię wszystko żeby ten zdziwrowaty troll Perrie odczepił się od Malika.- ledwo powstrzymałam się przed wyjściem z kabiny i przywaleniem jej w ryj. Nie znałam tej całej Lucy. Pewnie to jakaś nowa w szkole. Jak ona w ogóle śmie obrażać moją przyjaciółkę? Za kogo ona się ma?
-Nie uda ci się to. Zayn jest zapatrzony w Pezz jak w obrazek. Poszukaj sobie kogoś innego.- tu musiałam przyznać rację pani Calder.
-Zawsze dostaję to czego chcę. A tym razem chcę Zayna. Zrobię wszystko żeby pozbyć się tej blondyny.- wyszła za łazienki a ja usłyszałam tylko brzydkie słowo wydostające się z ust Eleanor. Po chwili i ona wyszła. Niepewnie wyjrzałam. Na szczęście nikogo nie było. Popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Miałam taką przestraszoną oraz zdziwioną minę. Przez to wszystko ode chciało mi się sikać. Co ja mam teraz zrobić? Pójść do Pezz i powiedzieć jej o całym planie zdobycia Zayna przez tą Lucy? A może powinnam udać się do Zayna? Miałam mętlik w głowie.

*oczami Perrie*
Kołysałam się z Zaynem już od dłuższego czasu. Nie pozwalał mi usiąść, napić się czy zjeść. Ciągle był do mnie przytulony i szeptał mi jakieś czułe słówka do ucha. Dzięki temu, że założyłam szpilki w końcu mogłam mu jakoś dorównać wzrostem. On ma około 1,80 cm a ja 1,60. No co to kurwa ma być? Jak ja z nim rozmawiam i chcę mu popatrzeć w te miodowe tęczówki to muszę zadzierać głowę do góry jakbym siedziała w pierwszym rzędzie w kinie. Później kurewsko boli mnie kark. Ale i tak go kocham. Tak bardzo, bardzo.
-Perrie?- szepnął mi do ucha.
-Słucham cię- także szepnęłam.
-Możemy pogadać na prywatną sprawę?- zapytał a ja mimowolnie się zmartwiłam. O co mu chodziło?
-Dobrze. Chodźmy do szkoły. Tam na pewno nikogo nie ma.- odpowiedziałam i złapałam go za rękę.
-No więc o czym chciałeś pogadać?- zapytałam i wepchnęłam zadek na parapet.
-Możemy jechać już do twojego mieszkania?- odezwał się dopiero po chwili. Byłam kompletnie zdezorientowana.
-Źle się czujesz? Nie podoba ci się tutaj?-zapytałam zbita z tropu.
-Mam do ciebie sprawę, taką poważną, której nie mogę powiedzieć Ci w szkole.- odpowiedział i złapał mnie za rękę.
-No cóż. Jak mus to mus. Chodźmy. – powiedziałam i skierowałam się do auta Zayna.
***
Weszliśmy w ciszy do mojego mieszkania. Nie wiedziałam o co chodzi Zaynowi.
-Napijesz się czegoś?- zapytałam aby dłużej nie milczeć.
-Nie, dzięki.- odpowiedział i usiadł na kanapie. Postanowiłam także spocząć.
-No więc o co chodzi?- zapytałam i napiłam się gorącej herbaty.
-Perrie, wiesz, że bardzo cię kocham prawda? Robię się szczęśliwy gdy ty tylko się uśmiechniesz. Patrząc na ciebie myślę sobie, że jestem niesamowitym szczęściarzem. Jesteś taka piękna na zewnątrz i w środku.- wszystko mówił patrząc mi głęboko w oczy. Mimo, że powstrzymałam łzy po chwili one popłynęły strugami po moich policzkach.
-Zayn… Nie spodziewałam się, że powiesz mi coś takiego. Naprawdę ci dziękuję. Nie wiem jak mam się odwdzięczyć. Po prostu powiem ci, że cię kocham.- odezwałam się łamiącym głosem.
-Ej, skarbie nie płacz. To jeszcze nie wszystko.- powiedział i otarł moje łzy.
-Mów dalej w takim razie.- szepnęłam cicho wciąż czując napływające łzy.
-Długo nad tym myślałem i z pewnością mogę stwierdzić, że w wieku 17 lat znalazłem kobietę życia. Chciałbym być już z tobą na zawsze i to właśnie z tobą chciałbym przeżyć swój pierwszy raz o ile się zgodzisz.- powiedział, tym razem nieśmiało. Dłuższą chwilę zajęło mi analizowanie jego słów. Josh nigdy mi tego nie mówił. Do diaska! Teraz muszę myśleć o Joshu? Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Napiłam się ostatniego łyka herbaty po czym odstawiłam kubek na stół. Wstałam z kanapy po drodze ściągając szpilki i usiadłam okrakiem na kolanach Zayna co nie było zbytnio łatwe w tej długiej kiecce. Pocałowałam go namiętnie w usta. Całowaliśmy się i całowaliśmy aż w końcu Zayn ze mną na rękach wstał i udał się w kierunku mojego pokoju. Nie przestawaliśmy się całować. Chłopak kopniakiem otworzył drzwi i położył mnie na łóżku. Ściągnął swój garnitur i został w samej koszuli i spodniach. Położył się na mnie, opierając się rękami po obu stronach mojej głowy i zaczął mnie całować.
-Co mam robić dalej?- zapytał niepewnie. Przeturlałam nas tak, że to teraz ja znajdowałam się na górze i szepnęłam mu do ucha:
-Ściągnij ze mnie tą zasłonę z łaski- uśmiechnął się i rozsunął zamek sukienki. Po chwili pozbył się go a ja wisiałam nad nim w samej bieliźnie. Pocałowałam go w czoło, nos, usta i szyję. Zayn zaczął ściągać swoją koszulę a ja czułam zbierające się w moim brzuchu motylki. Pomogłam mu trochę i ubranie znalazło się gdzieś na drugim końcu pokoju. Zaczęłam całować go po torsie. Zjeżdżałam w dół i w dół aż w końcu dotarłam do jego spodni. Rozpięłam je i po chwili Malik został w samych bokserkach. Zanim zdążyłam się ich pozbyć chłopak znowu nas przeturlał i to ja byłam na dole. Uśmiechnął się do mnie z góry i zaczął całować moją szyję. Zjeżdżał mokrymi pocałunkami coraz niżej aż dotarł do stanika. Niepewnie na mnie spojrzał a w jego oczach dostrzegłam prośbę o pozwolenie.
-Czyń swoją powinność.- odezwałam się i uśmiechnęłam się do Zayna. Po chwili leżałam już pod chłopakiem w samych majtkach. Malik zaczął pieścić moje piersi rękami a później dołożył do tego język. Czułam się jak w raju. Zaczął zjeżdżać pocałunkami w dół aż dotarł do tasiemki moich majtek. Ponownie na mnie spojrzał na co tylko pokiwałam głową i już po chwili leżałam pod nim całkiem naga. Pozbyłam się bokserek Zayna i zobaczyłam jego przyrodzenie. Chłopak założył prezerwatywę i po chwili delikatnie we mnie wszedł. To było takie cudowne. Robić to z kimś kogo naprawdę kochasz a on odwzajemnia twoją miłość. Pocałował mnie zachłannie w usta po czym zaczął poruszać się coraz szybciej. Jego buziaki przesunęły się na szyję a ja mimowolnie położyłam dłonie na jego plecach. Z każdym mocniejszym pchnięciem zjeżdżały w dół tworząc zapewne czerwone szramy. Ciekawe jak to będzie jutro wyglądać. Po jakimś czasie poczułam, że zbliżam się na szczyt góry. Zayn chyba to zauważył bo przyśpieszył tempo. Głośno krzyknęliśmy nasze imiona kiedy to nadeszło.
-Kocham cię Perrie.- odezwał się a z czoła zaczęły spadać mu krople potu.
-Ja ciebie też Zayn.- odpowiedziałam i ziewnęłam. Ten seks był niesamowicie wyczerpujący. Chłopak okrył nas kołdrą i po chwili usnęłam wtulona w największą miłość mojego życia… 
_______________________
Hejka wam! No i jak widać przeczytaliście rozdział niedozwolony dla was :D zboczuchy! 
napiszcie reakcje w kom :))
chciałabym was poinformować, że jeszcze 3 rozdziały i zakończymy trzecią część :)
tak, czwarta będzie :))
kolejny rozdział w środę :D
zajrzyjcie do zakładki ''bohaterowie'' bo trochę się tam pozmieniało i pojawiła się nowa postać :)
KOCHAM WAS <33