*oczami
Jade*
Moje życie
zmieniło się w przeciągu tych 6 miesięcy. Coraz częściej kłóciłam się z Harry’m
o jakieś bzdety. Czułam, że więź która wytworzyła się pomiędzy nami w szkole
zaczęła się psuć. Ogromnie psuć. Harry pracował a ja cały dzień spędzałam poza
domem aby nie siedzieć sama i nie użalać się nad sobą. Wracałam wieczorem
rozmawiałam z nim chwilę i szłam spać. Nie całowaliśmy się a tym bardziej nie
uprawialiśmy seksu. Wszystko się zmieniło.
Dodatkowo ktoś
chciał zabić Jesy. Bezpodstawnie przeciął jej linki hamulcowe w aucie. Jej także
nie układa się z Liamem. Podobnie jak Perrie. Ona i Zayn się nie kłócą ale on
większość czasu spędza z Lucy. To wszystko nas przerosło. To dorosłe życie. Wydaje
mi się, że nie byliśmy na to gotowi. Na to aby żyć razem jak rodzina. Jestem szczęśliwa
tylko dlatego, że w związku Lee i Nialla oraz Louisa i Eleanor chociaż jest w
porządku. Chłopaki je rozpieszczają. Kupują kwiaty, czekoladki, przytulają. Nie
pamiętam kiedy ostatnio Harry coś mi kupił. Chciałam z nim porozmawiać. Powiedzieć
jak się czuję. A jak się czuję? Przede wszystkim zaniedbana. Ale boję się mu o
tym powiedzieć. Już kiedyś próbowałam i wyszła z tego kolejna niepotrzebna
kłótnia.
W tej chwili
właśnie myślę o swoim życiu spacerując ulicami Londynu. Tak naprawdę nie wiem
co mam z tym wszystkim zrobić. Najchętniej cofnęłabym się do liceum. Tam wszystko
było prostsze. Weszłam do Starbucks’a, w którym pracowała Elka. Stała akurat za
ladą.
-Hej Jadey.-
uśmiechnęła się gdy mnie zobaczyła i pocałowała w policzek.
-Cześć.-
mruknęłam.
-Znowu
pokłóciłaś się z Harry’m?- zapytała i podała mi moją ulubioną kawę. Przychodziłam
tu prawie codziennie więc Calder dobrze wiedziała co lubię pić.
-Tak. Kłócimy
się codziennie. Ja już nie mam siły z tym wszystkim.- poczułam zbliżające się
łzy, które po chwili popłynęły strugami po moich policzkach.
-Hej, nie
płacz. Proszę cię. Uwierz mi, wszystko się ułoży.- otarła moje policzki. Ona zawsze
miała w sobie tyle życia. Nawet kiedy cierpiała potrafiła rozweselić wszystkich
naokoło.
-Dziękuję
El.- szepnęłam i przytuliłam się do brunetki.
-Nie ma za
co. Od tego są przyjaciele.- odwzajemniła uścisk i pogłaskała mnie po plecach.
-Pójdę już. Chcę
się jeszcze pospacerować po mieście. Do zobaczenia.- rzuciłam do przyjaciółki i
dopiłam kawę.
Szłam sobie
jakąś dzielnicą Londynu. Sama nie wiedziałam gdzie jestem. Chciałam tylko
pomyśleć nad życiem. Wsadziłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać jakiś
smutnych piosenek. Wtedy podjechało jakieś auto. Ktoś wciągnął mnie do środka i
zatkał mi buzię ręką. To wszystko stało się tak szybko, że nie zdążyłam
zareagować. Nie mogłam oddychać i po chwili po prostu zemdlałam…
*oczami
Zayna*
Naprawdę nie
rozumiałem Perrie. Lucy była moją przyjaciółką i miałem prawo się z nią
spotykać. Ja nie robiłem jej awantur gdy widywała się z Justinem. Miałem jej
dość. Kochałem ją ponad życie ale nie mogłem znieść jej zachowania. Wróciłem do
domu, w którym była już Perrie.
-Hej.-
rzuciłem do niej. Popatrzyła na mnie wzrokiem zabójcy. Matko, co znowu się
stało?
-Lucy znowu
tutaj była.- powiedziała a w jej oczach dostrzegłem gniew.
-No i co
chciała?- zapytałem i napiłem się wody.
-Raczej nie
przyszła tutaj aby zaprzyjaźnić się ze mną.- odparła poirytowana.
-Dobra! Mam tego
dość! Przestań ją traktować jak wroga!- wydarłem się a ona popatrzyła na mnie
zdziwiona.
-Czy ty
słyszysz co mówisz? Ona przychodzi do nas co drugi dzień i znikacie razem na 3
godziny. Nie wiem gdzie jesteście, co robicie, nic nie wiem! Ona chce zniszczyć
nasz związek! Czy ty tego do cholery nie widzisz?- krzyknęła wściekła.
-Uważasz, że
cię zdradzam?- zapytałem oszołomiony.
-Wybacz
Zayn, ale niestety tak to wygląda.- odpowiedziała łamiącym się głosem. I właśnie
wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Blondynka ruszyła otworzyć po drodze
wycierając łzy.
-Kurwa,
czego?!- warknęła.- O, cześć Harry.- powiedziała już spokojniej.
-Mogę
wejść?- zapytał Styles a Pezz wpuściła go do środka.
-O co chodzi
stary?-odezwałem się zdziwiony porą, o której do nas przychodzi.
-Jade nie ma
w domu od dwóch dni. Nie wiem gdzie jest i co się z nią dzieje.-powiedział
Harry a my z Perrie wymieniliśmy się zdziwionymi spojrzeniami.
-Dzwoniłeś
do niej? Zgłosiłeś to na policję?-zapytała zmartwiona Edwards.
-Dzwonię po
50 razy dziennie i nic. Myślałem, że wy wiecie gdzie ona jest więc nie
poszedłem na policję.- odpowiedział loczek. I właśnie wtedy zabrzęczał telefon
Harry’ego. Chłopak wyjął go z tylnej kieszeni. Stał przed nami z telefonem i
czytał wiadomość. Drżącą ręką podał nam telefon i załamany usiadł na kanapie. Spojrzeliśmy
we dwójkę na telefon, na którym widniała wiadomość od Jade.
Coś mi w tym nie pasowało. Jade nie wyjechałaby bez pożegnania z dziewczynami. O co w tym chodziło?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam kotki! no w końcu coś się rozkręca w tym blogu :)
jak myślicie kto porwał Jade?
a co w ogóle znaczy ten sms?
piszcie mi pytania w komentarzach bo jestem ciekawa waszych sugestii xD
To przedostatni rozdział trzeciej części!!!
To przedostatni rozdział trzeciej części!!!
nie piszę kiedy dodam kolejny, ostatni rozdział bo sama tego nie wiem. Jak się pojawi to was poinformuję :)
do ostatniego! <33
Może Lucy? Ona tam nie pasuje.... Może zniknięcie Jade w końcu naprawi związek jej z Harry'm :)? Dobrze by było.
OdpowiedzUsuńPisz dalej.
Hmm a ja tak myślę, że Jade porwał Justin....choć Lucy też mogłaby być. Tak sobie myślę, że Justin zadurzył się w Jade i chce popsuć jej związek z Harry;m ale nie chce by ją szukali. Chyba zostanę detektywem :D To do zobaczonka <3
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieję,że to porwanie naprawi relacje pomiędzy Harrym a Jade :) Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńJa mysle o tym Justinie i Lucy. Oni sa tacy podli. To smutne ze wszyscy sie kloca :c
OdpowiedzUsuń/smutna Nel :c
Jak śmiali się pokłócić?! Tak być nie będzie!
OdpowiedzUsuńRodział boski jak zwykle <333
OMGF ja zabije tą Lucy ;__;
OdpowiedzUsuńNastepny geniusz jade porwal -,-
OdpowiedzUsuńŁaj łaj łaj ? :S
:c
Swietny rozdzial btw *.~
/Nicole P.