środa, 16 grudnia 2015

Epilog



Dzisiejszego dnia kiedy spoglądam na swoje życie mogę mówić o prawdziwym szczęściu. Ktoś pyta mnie czy się denerwuję, ja jednak wiem czego chcę. Przyjaciółki dokonują ostatnich poprawek. Spoglądam na białą suknię i welon. Obok mnie stoi malutka dziewczynka ubrana w przepiękną różową sukieneczkę i pantofelki. Blond fale spoczywają na jej ramionach, na twarzy ma uśmiech dziecka. Oto dwuletnia Violet Amelia, moja córka.
Wszystko jest już przygotowane. Ogród, w którym to się wydarzy wygląda pięknie. Widzę rodzinę Zayna, dalekie kuzynki, ciocie, wujków i moją przyszłą teściową. Rzucają mi się w oczy nasi koledzy ze szkoły. Na początku siedzą moi rodzice i rodzeństwo, z którymi nie miałam od dawna kontaktu. Przybyli wszyscy, na ten najważniejszy dla mnie dzień.
W oczach ojca tym razem widzę dumę. Zmienił się odkąd wyprowadziłam się z domu. Teraz wiem, że chce mojego szczęścia, które potrafi mi tylko dostarczyć Zayn i Violet.
Organy zaczynają grać. Przytulam córkę po czym wysyłam ją z kwiatkami. Rozsypuje je zapowiadając moje przyjście. Zakrywam twarz welonem, jestem gotowa. Mijając każdą ławkę widzę uśmiechy. Przyjaciele mają łzy w oczach, szczególnie dziewczyny. Przeżyłyśmy razem wspaniałe lata. Wiem, że będą ze mną już na zawsze.
Za zakrętem w końcu ukazuje mi się ten, na którego czekałam całe życie. W czarnym garniturze i idealnie uczesanych włosach wygląda jak bóg. Rozpiera mnie radość, że to właśnie on już za chwilę będzie moim mężem.
Staję naprzeciwko Zayna, spoglądamy sobie w oczy. Łapie mnie za ręce i wszystko się zaczyna.
-Zaynie Maliku czy bierzesz sobie za żonę Perrie Louise Edwards i ślubujesz jej wierność?
-Tak.- odpowiada pewnie nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Ślubujesz miłość w biedzie i chorobie oraz, że nie opuścisz jej do końca swoich dni?
-A nawet i po śmierci.- kiedy słyszę to krótkie zdanie do moich oczu napływają łzy.
Zayn nie czeka na pozwolenie. Kiedy widzi moje zaszklone oczy od razu mnie całuje. Wszyscy wokoło biją brawa, ja sama odwzajemniam pocałunek. Violet wyrywa się z uścisku babci i biegnie do nas. Zayn bierze ją na ręce a ja pozwalam sobie na płacz ze szczęścia.
~~
Jestem właśnie w trakcie przygotowywania przystawek, rozkładania talerzy. Mój mąż zajmuje się kolędami. Zaraz zjawią się najwspanialsi goście- przyjaciele.
Wciąż mieszkamy tam gdzie kiedyś moja babcia. Nie umiałabym rozstać się z miejscem, w którym powoli rozwijała się nasza miłość. Violet siedzi przy kominku bawiąc się. Ktoś dzwoni do drzwi. Po chwili widzę już wszystkich siedzących przy stole.
Niedługo później zaczynamy wspominać mijające lata. To nasza pierwsza wspólna wigilia.
-Pamiętacie czasy liceum?- odzywa się Niall trzymając za rękę swoją żonę.
-Nie wspominajcie jaka byłam okropna.- głównie spoglądam na Zayna.
On wówczas wycierpiał najbardziej. Jak bardzo głupia byłam nie doceniając tego, że to on mnie naprawdę kocha. Ślepo wierzyłam w miłość do kogoś, kto zabił osobę z mojej rodziny, kto wykorzystywał mnie na każdym kroku. Za późno otworzyłam oczy na dobro jakim mogę obdarzyć innych. Jednak kiedy się to stało, zmieniłam się. Dałam szansę sobie na zakochanie w kimś kto będzie moim szczęściem. Dzięki temu nie tylko zdobyłam nowych przyjaciół ale i dziewczyny znalazły miłości życia. Wszystko trwało w pięknie, aż w końcu zostałam szczęśliwą matką i żoną.
Z uśmiechem przyglądam się Jade i Harry’emu. Ich miłość przetrwała wszystko a nawet zaowocowała czymś wspaniałym. Widzę jak pod stołem Harry trzyma rękę na brzuchu narzeczonej. Wkrótce i oni zostaną rodzicami.
Mój wzrok przenosi się na Louisa i Eleanor. Ich związek jest burzliwy. Kłócą się, trzaskają drzwiami, często któreś z nich śpi w naszym mieszkaniu. Zawsze się godzą, kochają się. Są szaleni,  podróżują. Wiem jednak, że zostaną razem.
Kolejna para jaka emanuje szczęściem to Jesy i Liam. Nic nie było w stanie ich rozdzielić. Nawet kiedy moja przyjaciółka związała się z lekarzem Justinem, nie potrwało to długo. Nie mogli bez siebie żyć. Nawet wybaczyli sobie w naszej sypialni. Uśmiecham się na myśl, że wkrótce i oni będą związani obrączkami, wierzę w to.
Docieram wzrokiem do Nialla i Lee. Co tu dużo mówić. Jako pierwsi się zaręczyli. Ich wspaniały ślub odbył się niedługo po nas. Namawiamy ich z Zaynem na rodzinę. Oni jednak chcą szaleć. Oby po prostu byli szczęśliwi.
Ostatnim przystankiem jest mój mąż i córka. Violet siedzi na kolanach taty i promienieje dziecięcym uśmiechem. Nie pozwolę aby kiedykolwiek ktoś mi ich odebrał.
Wynoszę talerze do kuchni chcąc dać upust emocjom szczęścia. Obok mnie po chwili pojawia się Zayn. Staje za mną i łapie mnie w talii.
-Pani Malik, co się dzieje?- delikatnie całuje mnie w szyję.
-Jestem szczęśliwa Zayn. Jak nigdy w życiu.- uśmiecham się przez łzy.
Obraca mnie przodem do siebie i ociera łzy. Delikatnie jeździ ręką po moim brzuchu. Uśmiecham się do niego.
-Nasz mały bohater nie chce aby mamusia płakała.
Nie powiedziałam wam jeszcze o tym, że będziemy mieć drugiego potomka. Tym razem to chłopiec. Chcę mieć mnóstwo dzieci, bo przecież tak bardzo kocham Zayna.
To jest to, uświadomiłam sobie patrząc na niego jak urzeczona. To z nim już będę. W końcu moje przeznaczenie mnie dogoniło. Zayn uśmiechnął się znacząco a ja poczułam, że nareszcie znalazłam swoje miejsce na ziemi.
___________________________
DZWONY I FANFARY PROSZĘ!
Tym akcentem zakończyliśmy moje pierwsze opowiadanie, jakie ukazało się w internecie. (kurde czuję napływające łzy XD)
No więc moje kochane, bo prawie wszyscy czytelnicy to dziewczęta.
Chciałabym cholernie podziękować za ponad 15 tysięcy wyświetleń! Nigdy w życiu nie sądziłam, że aż tak często będziecie tu zaglądać.
Dziękuję za czas jaki jesteście ze mną, bo to już ponad 2 lata. Dziękuję, że nigdy nie zwątpiłyście we mnie i te rozdziały. Dzięki wam dzień 21 września 2013 roku rozpoczął wspaniałą przygodę z tym i innymi opowiadaniami. Pomyślałam, że podziękuję każdej z osobna więc, składam ogromne podziękowania i wdzięczność za komentarze i życie razem z Dreams:
Vicki L, Natalii Szewczyk, Laurze Tomlinson, Klaudii Furgalskiej, Martynie Boboń, Oliwii, Kindze Niżnik, Piszczu26, Weronice Rzońca, Nikoli Plucińskiej, Monice Puchalskiej, Wiktorii Szymeckiej, Nicole Medwards, Jerrie Dixer, Sarze PL, Lissie, Zaczaczarowanej 1D, Cece Wirlles
ORAZ MOIM TRZEM NAJWIERNIEJSZYM FANKOM
KAROLINIE STARZYŃSKIEJ
NATALII NIZIOŁ
KORNELII WARAKOMSKIEJ
Dzięki tym wszystkim osobom, na DREAMS znajdziemy 470 komentarzy!
Przez kilka dni robiłam spis treści, który ułatwi wam czytanie DREAMS w przyszłości od nowa. Czytałam wszystkie komentarze i płakałam przy tym jak kot. Widziałam, jak bardzo przeżywacie różne zwroty akcji. Nie jestem w stanie wybrać jednego, najpiękniejszego komentarza bo dla mnie każdy jest wyjątkowy, pokazuje mi, że moja praca została doceniona.
Pozwolę sobie zacytować najdziwniejszy komentarz który spowodował uśmiech na mojej twarzy podczas łez wzruszenia
''Wolne żarty. Perrie wcale nie umarła. Mnie nie oszukasz. Ostrzegam, że mam cię na oku. Wiem co kombinujesz ale to ja tutaj rozdaję karty. /A.''
Oczywiście domyślam się kto to napisał :D
Znów zaczęłam płakać, eh. Wzruszam się bo żegnam swoje pierwsze dziecko. DREAMS jest już na tyle dojrzałym i długim opowiadaniem, że poradzi sobie. Zdobędzie jeszcze kiedyś kilku fanów.
To opowiadanie pisałam najdłużej, miałam mnóstwo pomysłów, myślę że koniec też nie jest zły. Czas jednak zrobić krok w przód, myśleć o pisaniu opowiadań na dojrzalsze i życiowe tematy. Wkrótce pojawi się nowy blog z opowiadaniem o mroczne tematyce. Inne moje dzieło- Demons in my mind czytacie już od sierpnia. Rozwijam się i widzę postępy w swoim pisaniu. Nigdy nie zapomnę o was i o blogu, który otworzył mi drzwi do pięknego świata wyrażania siebie poprzez pisanie.
W komentarzach chciałabym abyście umieściły ulubione momenty z wszystkich części. Co utkwiło wam w pamięci.
No cóż, coś się kończy ale coś także się zaczyna. Moja przygoda z pisaniem nadal trwa i będzie do ostatniego tchnienia.
See ya! 
Karo <3

niedziela, 6 grudnia 2015

Change your life Part.XI



*oczami Perrie*
-Zayn, weź jeszcze jakieś soki! Nie pakuj tyle niepotrzebnego jedzenia do koszyka.- zakupy z Malikiem to naprawdę koszmar.
Pchałam wózek z malutką Violet podczas gdy Zayn wybierał żywność i napoje do naszej imprezy. Postanowiliśmy urządzić przyjęcie dla znajomych, tylko najbliższych. Chciałam aby każdy z nich zobaczył jak  bardzo jestem teraz szczęśliwa mając przy sobie rodzinę.
-Perrie, po prostu daj sobie spokój. Musi być cudownie.- cmoknął mnie w policzek.
W kilka sekund wszystko ze mnie upłynęło. Zaufałam mu, bo przecież tak bardzo go kocham.
*oczami Zayna*
-Jesteś pewna, że dobrze to wygląda?- spojrzałem z niecierpliwością na Jesy.
Byłem szczęśliwy, że jest tu ze mną. Cieszyłem się, że mi pomaga. Teraz nic nie jest w stanie zepsuć mojego życia. Chcę dzielić wszystko z moją pierwszą, wielką miłością.
*oczami Perrie*
Wśród zaproszonych gości byli po prostu przyjaciele. Harry i Jade, Jesy i Liam, Louis i Eleanor oraz Leigh i Niall. Zayn jak zwykle zabawiał wszystkich, robiąc z siebie idiotę. Tym razem tańczył z dwumiesięczną Violet na środku salonu. Mimo tego, że wiedziałam jak bardzo kocha córkę, bałam się o nich. Po nocach śniły mi się koszmary, w których nieznajome osoby odbierają moją rodzinę.
Wyrzuciłam z głowy to okropne wspomnienie. Przygotowywałam właśnie kanapki z przyjaciółkami, kiedy niefortunnie przecięłam sobie palec.
-Perrie wszystko w porządku?- zapytała Lee.
Kiwnęłam głową, choć nie byłam do końca pewna.
-Jak sobie radzisz jako mama?- uśmiechnęła się Jade.
-Dziewczyny, jest cudownie.- przytuliłam się do każdej z moich przyjaciółek.
~~
Ja i Violet patrzyłyśmy jak wszyscy wokół tańczą. Bez alkoholu jaki w siebie wlali, na pewno by się to nie zdarzyło. Harry szeptał coś do ucha Jade a ona po prostu się śmiała, Zayn krążył pomiędzy wszystkimi z tym pijackim i seksownym uśmiechem. Wszystko wyglądało tak prawdziwie. O takim życiu marzyłam kiedy dojrzałam. Dzieci, ukochany chłopak, przyjaciele i wszyscy razem, w jednym pomieszczeniu z uśmiechami na twarzach.
Przyciszyłam muzykę, kiedy położyłam malutką spać. Szalejące towarzystwo nawet nie zauważyło zmiany. Kiedy Malik, zobaczył, że siedzę, od razu zabrał mnie do tańca. Muzyka jak na zawołanie zwolniła. Z rosnącym szczęściem wpatrywałam się w jego miodowe tęczówki. Pocałował mnie tak nagle ale z ogromną miłością.
-Czy mamuśka zechciałaby ze mną zatańczyć?- zapytał Niall.
Kiedy obrócił mnie, zauważyłam przyjaciół stojących w rzędzie. Zaskoczona zapytałam o co chodzi. W odpowiedzi widziałam tylko uśmiechy dziewczyn. Zza wszystkich wyszedł Zayn i ucałował mnie w dłoń.
-Co jest grane?- szepnęłam.
Chłopak wciąż milczał. Ktoś będący za mną zasłonił moje oczy przepaską.
Po chwili nie czułam już dotyku Malika. Inna osoba pozwoliła mi pozbyć się materiału z oczu.  Nie zwracałam uwagi na nic poza mulatem klęczącym przede mną. W ręce trzymał małe, czerwone pudełeczko skierowane do mnie.  Nie wierzyłam w to co właśnie widziałam.
-Perrie Louise Edwards, matko mojej najwspanialszej córki, zechcesz zostać moją żoną?
-Z przyjemnością.
____________________________
Hello.
Wybaczcie, że ten rozdział jest taki krótki i nudny i wgl straszny ale naprawdę próbowałam.
Jest do przedostatni rozdział DREAMS
Chyba że się załamię to wtedy zobaczycie już tylko epilog
Wkrótce widzimy się ponownie :)
Karo <3
 

środa, 25 listopada 2015

Change your life Part.X



 ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI EROTYCZNE KTÓRE MOGĄ WYWOŁAĆ ZGORSZENIE. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
*oczami Zayna*
Pomagam Pezz wstać z łóżka. Jest jeszcze słaba ale nareszcie mogę zabrać ją do domu. Uśmiecha się do mnie blado, mimo zmęczenia malującego się na twarzy, jest piękna. W chwili kiedy kładę dłoń na policzku ukochanej, do pokoju wchodzi pielęgniarka. Trzyma na rękach małą Violet. Od razu promienieję widząc córkę. Odbieram ją od kobiety po czym delikatnie umieszczam w nosidełku. Widzę, że Perrie aż rwie się do pomocy.
-Kochanie, poradzę sobie.- odzywam się szybko.
Nie chcę jej przemęczać w żaden sposób. Ma za sobą ciężkie miesiące. Więzienie, postrzelenie, długi poród, śpiączka. Nie mogę pozwolić by ucierpiała w jakikolwiek sposób. Nie kiedy nareszcie jesteśmy razem.
~~
Dziwnie czuję się przebywając w naszym mieszkaniu. Wygląda tak jak podczas mojego ostatniego pobytu. Mimo tego myśl, że spędzę tu resztę życia powoduje radość.
-Usnęła.- blondynka siada obok mnie na kanapie.
Obejmuję ukochaną ramieniem. Czuję ciepło bijące od niej. W mojej głowie wciąż krąży myśl, że to tylko sen. Wydaje mi się, że zaraz się obudzę, w celi. Przytulam ją mocniej do siebie tak aby nikt mi już jej nie zabrał.
-Zayn?- szepcze po chwili.
-Hmmm?- mruczę składając pocałunek na jej głowie.              
-Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz.
Kiedy słyszę te słowa, szczęście rozpiera mnie jeszcze bardziej.
-Obiecuję, kochanie. Zawsze wybiorę ciebie. Jesteś najlepszym co spotkało mnie przez 20 lat życia.- kiedy kończę, przytula mnie jeszcze mocniej.
-Kocham cię.- wypowiada słowa, za którymi tak bardzo tęskniłem.
Sadzam dziewczynę na swoich kolanach. Wpatrujemy się nawzajem w nasze oczy. Delikatnie głaskam policzek ukochanej. Uśmiecha się do mnie po czym pewnie wpija się w moje usta. Gdzieś w mojej głowie krążą myśli, że powinna odpoczywać. Podniecenie jakie niesie za sobą ten pocałunek bierze górę. Błądzę rękami po jej plecach aż docieram do koszulki. Ściągam ubranie z jej głowy. Całujemy się coraz zachłanniej. Perrie wskakuje na mnie a ja po omacku idę do sypialni. Ściąga ze mnie koszulkę, ja pozbywam się jej spodni. Kładę ukochaną na łóżku i spoglądam na nią z góry. Uśmiecha się do mnie, tak bardzo za tym tęskniłem. Wkładam rękę pod jej plecy szukając zapięcia od stanika, ona w tym czasie majstruje przy moich spodniach. Kiedy jestem już w bokserkach, przytrzymuję ręce dziewczyny nad jej głową. Zjeżdżam pocałunkami dół, językiem błądzę po jej piersiach. Kiedy docieram do linii majtek, już nie mogę wytrzymać. Niczym dzikie zwierzę zdzieram ostatnią rzecz jaka ją okrywa. Teraz leży pode mną naga i bezbronna, skazana tylko na mnie. Ściągam z siebie bieliznę po czym na mojego kolegę zakładam prezerwatywę. W najbliższym czasie nie potrzebuję kolejnych dzieci. Powoli wchodzę w Perrie wciąż patrząc jej głęboko w oczy.
-Wszystko w porządku?- zastygam po którymś pchnięciu.
-Tak. Po prostu cieszę się, że jesteś.- złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach.
Powracam do poprzedniej czynności. Po chwili przyspieszam widząc przyjemność jaką czerpie moja dziewczyna. Kiedy zbliżam swoją twarz chcąc ją pocałować słyszę odległy dźwięk.
-Co to?- pytam zaskoczony.
Perrie zaczyna się głośno śmiać.
-Głupku. Violet płacze.
-Idziesz?- pytam kiedy dziewczynkę słychać coraz bardziej.
-O nie mój drogi. Ja mam odpoczywać. Do roboty tatusiu.-odpowiedziała i zrzuciła mnie z łóżka.
Niechętnie okryłem się szlafrokiem po czym poszedłem do mojej córeczki. Kiedy wziąłem ją na ręce nareszcie czułem się spełniony.
____________
Hello <3
Za nami rozdział 10. Pisało mi się go niezwykle lekko i łatwo i myślę że powstało coś dobrego. Wasze opinie piszcie w komentarzach. Do końca bloga pozostały jeszcze dwa rozdziały i epilog. Wkrótce zamierzam także zrobić osobną kartę obok Bohaterów w której będą linki do każdego rozdziału i każdej części. Dla ułatwienia jakbyście chciały zacząć kiedyś czytać od nowa.
Do zobaczenia wkrótce, 
Karo <3

niedziela, 15 listopada 2015

Change your life Part.IX



*oczami Zayna*
~kilka miesięcy później~
To dziś. Nie mogę uwierzyć, że ten dzień w końcu nastąpił. Patrzę przez okno z myślą, że już nigdy tu nie wrócę. Zaczynam pakować swoje rzeczy. Jest ich nie dużo, głównie to zdjęcia mojej rodziny. Przebieram się w swoje ubrania, jak dobrze jest mieć na sobie coś innego. Po raz ostatni patrzę na to pomieszczenie.
Kiedy kieruję się do wyjścia, już nie mam kajdanek wokół nadgarstków. Czuję się wolny. Nareszcie wychodzę z tego piekła. Sąd pozytywnie rozpatrzył moją apelację o szybsze wypuszczenie ze względu na Violet. A co do Perrie.. Nikt  nie wie co stało się podczas porodu. W jednej chwili widziałem jej  szczęśliwe oczy, radość z narodzin córki. W kolejnej była już nieprzytomna. I trwała w tym stanie od trzech miesięcy.
-Tym razem życzę szczęścia panie Malik.- odzywa się policjant.
Zakładam czarne okulary a na mojej twarzy pojawia się rozbawienie.
-Do nie zobaczenia- rzucam szybko.
Pod więzienie przyjeżdżają po mnie  Niall i Leigh. Uśmiecham się na ich widok. Wsiadam do środka, wiedzą dokąd chcę jechać.
~~
W domu Jade i Harry’ego tymczasowo mieszka moja córeczka. Nie mogłem pozwolić by trafiła do obcych ludzi. Jade był wniebowzięta kiedy poprosiłem ją o opiekę.
Spojrzałem na moją księżniczkę. Niewinny i przesłodki uśmiech pojawił się na jej twarzyczce. Wziąłem malutką na rączki i od razu poczułem ciepło bijące od niej. Violet wtuliła się we mnie tak jak ostatnio kiedy się widzieliśmy. Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z Harry’m i wiedziałem co będzie moim kolejnym przystankiem.
~~
Powoli wózkiem wjeżdżam do szpitala. Drogę do tego pomieszczenia znam na pamięć. Ignoruję pytania pielęgniarek. Chcę po prostu ją zobaczyć.
Kiedy wchodzę do sali muszę powstrzymywać swoje emocje. Z Perrie wcale nie było lepiej. Miała skórę bladą jak śnieg, włosy już dawno straciły swój blask. Kiedy dotknąłem jej dłoń, nie poczułem ciepła jak zwykle. Tym razem uderzył mnie chłód. Moja ukochana była zamarznięta. Jej usta powoli zaczynały zanikać. Nie pamiętam już jak wyglądają jej oczy. Jest pogrążona w śnie. Lekarze dają mi do zrozumienia, że już się nie obudzi. Nie mam innego wyjścia, muszę mieć nadzieję, że się mylą. Nie chcę aby Violet straciła matkę będąc takim maluszkiem. Ja sam nie chcę oddawać Allahowi miłości życia. Nie teraz.
Usiadłem na krześle od kilku minut bez przerwy się w nią wpatruję. Chyba żywię nadzieję, że na mój widok jej oczy się otworzą. Czuję czyjś dotyk na ramieniu. Odwracam się i widzę Jesy, która również jest smutna. Wszyscy naokoło tacy są. Odbiera ode mnie małą po czym zaczyna z nią spacerować. Ja wciąż ściskam zimną dłoń ukochanej. Zrezygnowany kładę nawet policzek obok i czekam. Aż w końcu przymykam oczy.
~Czekałam na moment kiedy w końcu się zjawisz.- słyszę w oddali czyjś głos.
Jestem w zamku, leżę na przepięknie ozdobionym łóżku. Słowa się powtarzają. Zaintrygowany postanawiam poszukać skąd dochodzą te słowa. Na korytarzu widzę obrazy przedstawiające najprawdopodobniej królową zamku. Są tu także zdobione krzesła i stoliczki. Ja idę jednak wgłąb. W sali balowej tłumy wirują. Nikt mnie jednak nie zauważa. Postanawiam iść dalej. Głos zdaje się być coraz bliżej. W końcu otwieram potężne drzwi i jestem w pustej komnacie. Jest ogromna i wysoka. Nie widzę końca. Idę przed siebie po czerwonym dywanie. Głos jest już bardzo blisko. Zza mgły ukazuje się tron królewski a na nim siedzi postać. Królowa wszystkich i wszystkiego. Jest bardzo znajoma.
-Czekałam na moment kiedy w końcu się zjawisz.- powtarza.
Teraz widzę ją dokładniej. Blondynka, twarz zakryta płachtą, czarna suknia żałobna.
-Jak się tu dostałem?- pytam.
-Zadajesz złe pytania. Odpowiem ci jednak. Jesteś tu dlatego, że tego chciałeś.- odpowiada spokojnym głosem.
-Chciałem aby Perrie do mnie wróciła, aby się obudziła.- szepnąłem.
Podniosłem wzrok na kobietę. Ta wstała i powoli szła w moim kierunku. Była bardzo blisko mnie kiedy ukazała swoją twarz.
-O mój..- szepczę ale ona zakrywa mi usta.
Uśmiecha się tylko. Wie, że zawsze ją poznam. To ona. Moja Perrie.
-Czemu tu jesteś? Jak to się stało?- pytam od razu.
-Kiedy zapadłam w śpiączkę, w śnie zostałam skierowana tutaj. Mianowali mnie swoją królową i dzielnie rządziłam przez miesiące. Dziś jednak wiedziałam, że przyjdziesz. Że zrobię wszystko byśmy się spotkali. Udało się.- kładzie swoją miękką dłoń na moim policzku.
Nie jest zimna, nie wygląda na umierającą. Wręcz przeciwnie, jest pełna życia i szczęścia. Widzę nawet łzę w oku.
-Teraz wrócisz do mnie i Violet?- pytam.
-Założyłam sukienkę żałobną już wczoraj. Czekałam aż przyjdziesz i dziś poinformowałam, że odchodzę. Wracam do świata ludzi których kocham. Miałam dokonać wyboru. Wybrałam rodzinę, was Zayn.- całuje mnie swoimi miękkimi ustami a ja wręcz odpływam.~
Budzę się i wciąż jestem w szpitalu. Miałem wrażenie jakbym spał kilka godzin. Kiedy spoglądam na zegarek widzę, że upłynęło zaledwie pięć minut.
Dłoń Pezz zaczyna się poruszać. Jest ciepła, ona cała promienieje. Kiedy patrzę na jej twarz nareszcie widzę te przepiękne niebieskie tęczówki.
________________________
Witajcie! 
12 dni minęło nanana
Mam dobry humor, o dziwo.
Rozdział mi się podoba, naprawdę. Dostałam weny i skleciłam z niej coś tajemniczego co mnie zaskoczyło.
Mam nadzieję, że wam się spodobało.
Pytania/ opinie piszcie w komentarzach
Kolejny rozdział wkrótce.
Karo <3