*oczami Perrie*
Ból wzrastał niewyobrażalnie z każdą mijającą sekundą. Porównywałam
go z paleniem się żywcem. Rzeczywiście krzyczałam, całe ciało mnie piekło. Błagałam
kogokolwiek o pomoc. Załzawionymi oczami zobaczyłam spanikowanego Zayna a po chwili
grupkę ludzi w białych fartuchach. Od razu odsłonili moje plecy i wbili igłę
niosącą ukojenie.
Niestety wiedziałam, że ten ból wróci ze zdwojoną siłą. Nie myliłam
się…
~~
Lekarka wykonywała mi właśnie USG. Nie miałam siły spoglądać
na ekran, za to Zayn był jak zahipnotyzowany. Starał się ukryć łzy w oczach,
jednak ja je widziałam. Byłam pewna, że teraz w końcu odnajdziemy swoje
szczęście.
-Jak się pani czuje?-zapytała kobieta.
Spojrzałam na nią zmęczonymi oczami. Byłam naprawdę
wykończona a moja córka wciąż dawała o sobie znać.
-Chcę już urodzić- szepnęłam.
Naprawdę miałam dość.
Jak na zawołanie uczucie palenia żywcem powróciło. Tym razem
mój krzyk przerodził się w szloch. W końcu zabrali mnie na porodówkę.
~~
-Zayn boję się.- zaskomlałam kiedy personel przygotowywał
wszystko.
-Jestem przy tobie, kochanie.- ucałował moją dłoń a na jego
twarzy pojawił się uśmiech szczęścia.
Zayn mówił coś dalej ale moje oczy zaczęły się przymykać. Przez
zaćmę zobaczyłam jak go wypraszają a po chwili już odpłynęłam w głęboki sen.
~~
~Jak to jest kochać
kogoś tak mocno, że aż boli? Zastanawialiście się kiedyś nad sensem miłości? Dlaczego
każdy pozwala sobie w niej utonąć? Jestem Perrie Louise Malik, matka i żona w
kryzysie. Gdzie w tej chwili jest mój mąż? Tego nie wiem. Mamo, moje życie to
koszmar.- rozpłakałam się pisząc post na blogu opisującym moje życie.
Nie wiem co robić. Pogodzić
się z tym, że zniknął? Coraz częściej mam te myśli. Co jednak z moją 3-letnią
córką? Zaczyna odczuwać brak ojca.
-Pezz..- szepnął. Wiedziałam,
że to on. Wrócił.
Co robić? Odwróciłam wzrok
i poczułam falę łez.
A jednak mnie kocha? Wiem,
że znów odejdzie…~
Otworzyłam oczy. Paliło je światło lamp znajdujących się nade
mną. Nie wiedziałam gdzie jestem. Płacz dziecka o wszystkim mi przypomniał.
-Panno Edwards, obudziła się pani w dobrym momencie. Właśnie pani
córka złapała pierwszy oddech.- odwzajemniłam uśmiech kobiety.
Wciąż byłam słaba wręcz wykończona. Wzięłam jednak malutką na
ręce i łzy szczęścia od razu popłynęły z moich oczu.
-Zawołajcie Zayna- powiedziałam cicho i po chwili ujrzałam go
przed sobą.
Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu bobasa. On też nie
wytrzymał, płakał bardziej niż ja.
-Kochanie, oto Violet Amelia Miriam Malik. Twoja córka.
Nagle moja głowa zawirowała. Nie widziałam już mojej rodziny
ani lekarzy. To był lustrzany pokój. Byłam przywiązana do łóżka. Usłyszałam śmiech.
W odbiciu każdego lustra nie widziałam jednak siebie a Josha. Wyciągnął ręce w
moją stronę. Były już tak blisko, kiedy ja odpłynęłam w mrok…
__________________________
Witam.
Przepraszam, że tyle musiałyście czekać ale opuściła mnie wena i wciąż nie powróciła. Coś jednak z siebie wycisnęłam i powstał ten rozdział.
Jak oceniacie imię córki?
Pomysł na nie miałam już od dawna :)
Zbliżamy się coraz większymi krokami do końca DREAMS.
Pytania/opinie piszcie w komentarzach
Kolejny rozdział.. No cóż, nie wiem. Postaram się za max.7 dni dodać.
Karo <3
rozdział na prawdę powala, jest po prostu niesamowity,
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że w następnym o wiele więcej będzie się działo,
przynajmniej mam taką nadzieję.
chociaż nie...
tego nie da się nazwać nadzieją
JA TO PO PROSTU CZUJE!
tylko jedno, co mnie nie pokoi to ten sen i ta końcówka
znowu Josh..?
Jak się muzyka włączyła to razem z nią reklama Króla Juliana XDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie wiem czemu tak mnie to bawi XD
Ładne imię/imiona *,*
Rozdział taki kwiatkowy wręcz <3
Ja nie wiem co pisać :c
Płakałam przy porodzie wiesz T.T
Razem ze wszystkimi T.T