*oczami Jade*
Po rozmowie z Zaynem udałam się na poszukiwanie dziewczyn.
Mogłam sobie popatrzeć z daleka na Harrego podczas przerwy. Normalnie piękny.
Kocham go. Z daleka zauważyłam pozostałe laski z Little Mix opalające się na
kocu na trawie. Niezdarnie ruszyłam w ich stronę. Słońce świeciło mi prosto w
oczy a ja mądra zapomniałam o okularach. Nagle poczułam jak mocno w coś
uderzam. Upadłam na ziemię. Leżałam chwilę oszołomiona wydarzeniami sprzed
kilka sekund. Słońce paliło moje oczy więc musiałam się podnieść. Dotknęłam
swojej głowy. No pięknie. Rozcięcie blisko łuku brwiowego. Dopiero po
obejrzeniu się w puderniczce przypomniałam sobie o kimś, w kogo uderzyłam.
Podeszłam do niej w schyliłam się. Harry! Prawdziwy, przepiękny,
niepowtarzalny, oszałamiający Harry.
-Przepraszam- odezwałam się nie pewnie i pomogłam mu się
podnieść.
-To ja przepraszam. Wszedłem w ciebie i przeze mnie masz
rozcięty łuk brwiowy- odparł i wytarł krew płynącą po moim skroniu. Spojrzałam
na niego i po chwili nasze oczy się spotkały. Założył mi pasemko włosów za
ucho, może żeby lepiej zobaczyć ranę. Po chwili zrobiło się trochę niezręcznie
więc postanowiłam to przerwać i wstałam. Zebrałam swoje rzeczy i pomogłam
zgarnąć te Harrego.
-Muszę już iść- powiedziałam. Boże! Żeby tylko Perrie nas
nie zauważyła.
-Poczekaj.- złapał mnie za nadgarstek kiedy się odwróciłam.-
Musimy opatrzeć tę ranę.
-Naprawdę poradzę sobie sama- przewróciłam oczami w kierunku
Pezz, która nagle się na mnie spojrzała. Wszystko żeby pomyślała, że nie lubię
Hazzy.
-To w takim razie: zapraszam cię na następnej przerwie do
kawiarni obok szkoły. Wynagrodzę ci to zderzenie, a później zobaczymy się u
ciebie w domu na pracę domową.- powiedział i na jego twarz zagościł banan.
Przestań! Przestań się do mnie szczerzyć! Ja tu próbuję o tobie zapomnieć a ty
wyskakujesz mi jak Filip z Konopi z czymś takim. No ale nie mogę odmówić.
-To do zobaczenia w kawiarni.- odparłam i pożegnałam się z
Harrym. Gdy tylko odeszłam zaczęłam zastanawiać się nad tym co przed chwilą się
wydarzyło. Umówiłam się tak jakby na randkę z Harrym. Muszę zrobić lepszy
makijaż i w ogóle. Ale co ja powiem dziewczynom? Może Leigh-Anne i Jesy jakoś
to zrozumieją ale najgorzej będzie z Perrie. Wszystkie wiemy jaka ona jest.
Nagrabiłam sobie. Mogłam nie zgodzić się na to spotkanie i szybko uciec.
Niestety moja ogromna miłość do tego chłopaka zwyciężyła. Oby nie skończyło się
to źle, jak często bywa…
*oczami Perrie*
Miałam nadzieję, że Cheryl wreszcie zrozumiała, że nigdy nie
będzie należeć do Little Mix. Niestety. Gdy opalałyśmy się spojrzałam na
kółeczko tych chłopaczków ‘’z zespołu pieśni i tańca One Direction’’, znaczy
tylko ja tak na nich mówiłam, bo wiem co by zrobiła Jesy gdyby wiedziała.
Siedzieli razem z Mirandą i Cheryl i widać było, że z czegoś leją. Jak mnie
zobaczyły to pomachały w moją stronę, na co od razu się odwróciłam. Spojrzałam
na Jesy, która posmutniała jak tylko ujrzała wesołego Liama.
-Idź do niego.- odezwałam się i napiłam się jakiegoś chłamu,
którego rozdawali w stołówce. Świat schodzi na psy, znaczy nasza szkoła i to z
każdym dniem coraz bardziej.
-Do mnie mówiłaś?- zapytała się Jesy i oderwała się od
patrzenia na Liama.
-Widzę, że chcesz do niego iść, ale nie rozumiem czego się
boisz. Nie lubię go, ale jeżeli jesteś z nim szczęśliwa to muszę to jakoś
znieść. Jako szefowa Little Mix pozwalam ci tam iść, jeżeli o to ci chodzi.-
odpowiedziałam i skinęłam głową w kierunku tego kółeczka. Dziewczyna od razu
wstała i ruszyła w tamtą stronę. Nagle poczułam brak palącego słońca. Ktoś
zasłonił mi światło. Znowu Cheryl, czy tym razem może Miranda? Wykończą mnie.
-Laska, weź z łaski swojej przesuń dupę, bo mi światło swoim
obszernym zadem zasłaniasz.- odezwałam się po chamsku jak miałam w zwyczaju gdy
byłam zła.
-Sorry, nie musiałaś
mnie obrażać- usłyszałam głos Jade. Cholera. Otworzyłam oczy i spojrzałam na
nią. Podniosłam się z koca i ściągnęłam okulary słoneczne.
-Boże Jade, przepraszam. Co ci się stało?-zapytałam i
wytarłam krew płynącą po jej skroniu.
-A zderzyłam się z Harrym. To nic wielkiego- odpowiedziała.
Jak można mieć tak na imię? Może jego nazwisko brzmi Potter, co? Albo nie. Do
niego idealnie pasuje Harry Ciotter.
-Z tym debilem, co należy do tego zespołu muzycznego?-
zapytałam i skinęłam głową w ich kierunku. Żenada. Przez wielkie ‘’Ż”.
-Tak. Masakra.- odpowiedziała trochę nie pewnie i zaczęła
ścierać chusteczką krew ze skroniu. Zauważyłam po chwili Cheryl i Mirandę idące
w naszą stronę. Musiałam gdzieś przed nimi uciec. Zabrałam swoją torebkę,
książki i koc po czym odezwałam się:
-Chodź. Zabiorę cię to pielęgniarki.- wszystko jest lepsze
niż słuchanie tych dwóch wieśniar, nawet kolegowanie się z tym Zainem czy
Zeinem. Aaaa no tak, miał na imię Zayn. Oryginalnie…
------------------------------------
oto takim sposobem jest 6 rozdział..:)
kolejny jutro jak wrócę ze szkoły
dziękuję wszystkim za miłe słowa na fb i tutaj!! kocham was!!! <333
kolejny rozdział dodam jak zobaczę tu przynajmniej 3 KOM!!
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Mimo tego, że opowiadanie przypomina typowy serial o liceum, oraz, że nie interesują mnie ludzie, o których piszesz - fajnie się czyta. Jestem ciekawa co dalej :)
OdpowiedzUsuńSuper jutro daj.szybciej.;p
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńJest świetny!! *_*
OdpowiedzUsuń