*oczami
Zayna*
Poczułem się
cudownie. Naprawdę cudownie kiedy Perrie powiedziała mi, że jestem inny i
wyjątkowy. Jednak moje serce zamarło na chwilę gdy z jej słodkich ust wyleciało
zdanie, o którym zawsze marzyłem. ‘ Kocham cię Zayn’ chodziło mi ciągle po
głowie. Wzięliśmy prysznic, oczywiście osobno, ubraliśmy się i trzymając się za
ręce poszliśmy do salonu. Większość osób jeszcze spała, z wyjątkiem Jesy i
Liama, którzy harcowali w kuchni.
-Hej-
powiedzieli szeptem gdy nas zobaczyli.
-No cześć-
odparliśmy z Perrie. Blondynka zaczęła sprawdzać wszystkie szafki w
poszukiwaniu aspiryny zapewne.
-Do chuja!
Gdzie jest jakaś tabletka na ból głowy?- wydarła się zrezygnowana.
Jesy jakby
nigdy nic podeszła do szafki obok lodówki i podała Pezz paczkę tabletek.
-Bardziej
wiesz gdzie trzymam lekarstwa niż ja.- mruknęła i łyknęła tabletkę. Po chwili w
kuchni pojawił się z Lou z grymasem na twarzy spowodowanym pewnie kacem.
-Czy tylko
ja się aż tak nie upiłem, że nie boli mnie łeb?-zapytałem gdy Lou połykał
tabletkę.
-Kurwa stary!
Czuję się jakby na mój łeb napadli żołnierze Hitlera.-odpowiedział mi Tommo i
zaczął grzebać w lodówce w poszukiwaniu żarcia.
-Idź stąd
człowieku! Ja zrobię śniadanie! W ogóle wszyscy stąd idźcie.- odezwał się Liam
i zaczął nas wypychać z kuchni. Jesy udało się zabrać kubek herbaty, Perrie
kawałek kromki chleba a mnie i Lou po dwa cukierki leżące na blacie.
-Nie ma to
jak być wywalonym z własnej kuchni.- odezwała się Perrie i padła na kanapę.
Zajęliśmy miejsce obok niej.
-Jak to się
stało, że jesteście razem?-zapytał się Lou żeby przerwać ciszę.- Mnie się
ostatnio nie układa z Mirandą.
Perrie
natychmiast się ożywiła i zaczęła opowiadać. Jak ja kocham tą moją wariatkę. Ma
tyle energii w sobie, nawet jak ma kaca.
-Zayn
przyszedł do mnie, jak byłam smutna i sama no i zaczęliśmy rozmawiać o mojej
zmarłej kuzynce Elenie itp. No i nagle Zayn ni z gruchy ni z pietruchy
powiedział, że mnie kocha. No oczywiście zdziwiłam się no ale zaproponowałam mu
żebyśmy spróbowali no i na razie jest dobrze.- skończyła swoją wypowiedź i
cmoknęła mnie delikatnie w usta. Wtedy zadzwonił jej telefon. Pobiegła po niego
a my zaczęliśmy w trójkę gadać o samochodach. Jesy była nieźle rozeznana w
markach, silnikach itp. Perrie wróciła po kilku minutach dość zasmucona.
-Kochanie co
jest?-zapytałem się i spojrzałem na nią.
-Rodzice
zaprosili mnie na kolację, żeby się pogodzić. Ja nie potrafię spotkać się z
ojcem twarzą w twarz.- powiedziała zapłakana i pobiegła do łazienki. Ruszyłem
za nią. Było mi jej tak cholernie szkoda. Kto do chuja zabił Elenę?
*oczami
Perrie*
Kiedy wszystko
zaczęło się układać. Kiedy było mi cudownie z Zaynem nagle znowu pojawili się
rodzice. Płakałam zamknięta w toalecie nie chcąc z nikim rozmawiać. Niby się z
nimi pogodziłam, wybaczyłam im ale już nigdy nie będzie tak jak przedtem. Nawet
nie zauważyłam gdy ktoś mnie przytula. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej mocząc
koszulkę niezidentyfikowanej osobie.
-Pójdziemy
tam razem- powiedział Zayn i pocałował mnie w głowę. Niepewnie na niego
spojrzałam bojąc się, że żartuje.
-Naprawdę?-zapytałam
i pociągnęłam nosem.
-Jeżeli
tylko tego chcesz to oczywiście słońce.- odpowiedział i zaczął ścierać łzy z
moich policzków. Wtuliłam się mocniej w chłopaka i chwilę tak siedzieliśmy w
ciszy.
Ogarnęliśmy w
dziewiątkę cały dom po czym przyszedł czas na pożegnanie. Zrobiliśmy grupowego
przytulasa podczas którego wszyscy wylądowaliśmy na ziemi. Pożegnałam się z
Zaynem długim buziakiem w usta i umówiłam się z nim, że o 5 wieczorem ma po
mnie przyjechać ubrany w garnitur. Szczerze to nie chciałam za nic w świecie
spotykać się z rodzicami ale mój chłopak mnie przekonał.
Dokładnie o
5 usłyszałam dzwonek do drzwi. Gotowa do wyjścia ruszyłam otworzyć.
-Zatkało
mnie. Wyglądasz ślicznie Perrie- odezwał się Zayn i pocałował mnie w policzek.
-Ty też
niczego sobie skarbie. Idziemy?- zapytałam- Chcę mieć to wszystko już za sobą.
Weszliśmy do
restauracji i szybko odnaleźliśmy wzrokiem moich rodziców. Niechętnie poszłam w
ich kierunku. Zayn miał większy entuzjazm w oczach. Ta restauracja kompletnie
do mnie nie pasowała. Wszystkie kobiety były takie ułożone, miały długie
suknie. Jednak według mnie nie szata zdobi człowieka zważywszy na to, że też
miałam długą kieckę. One wszystkie były takie nudne, zero poczucia humoru
jakiegoś spontana. Nic.
-Witaj
córeczko.- odezwała się moja mama a mnie zebrało się na wymioty.
-Mamo, tato
to mój nowy chłopak Zayn.- przedstawiłam im Malika, który zachował się bardzo
po dżentelmeńsku.
-Zayn,
zapraszam cię na brandy i cygaro to sali obok.- odezwał się ojciec a ja
przytaknęłam Mulatowi, który już po chwili szedł za nim. Oj. Teraz zacznie się
przesłuchanie. Czy Zayn już to ze mną robił? Czy traktuje mnie poważnie? Mój Boże!
Dałbyś sobie spokój ‘’tato’’ z czymś takim. Już współczułam mojemu przyszłemu
mężowi. Ojć, zapędziłam się trochę…
__________________________________
Witam! sorka za opóźnienie no ale dużo roboty mam w te ferie :)
nie mam za bardzo czasu więc nie napiszę żartu czy coś :)
CHCIAŁABYM OGROMNIE PODZIĘKOWAĆ KAROLINIE, KTÓRA POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM ZROBIŁA MI GIGANTYCZNY SPAM. DZIĘKUJĘ! <33333
kolejny rozdział w piątek.
niech będzie kilka komentarzy, ilość nie ważna :)