*oczami Perrie*
-Dlaczego ty mi to robisz?- szepnęłam.
Po moich nogach spływała krew. Moje plecy były poranione za sprawą Adriany.
-Zemsta.- warknęła brunetka i
przyłożyła mi jeszcze mocniej. Świat tracił swoje barwy a ja czułam, że
odpływam. To koniec.
~Biegnę przed siebie
nieznaną mi drogą. Nie wiem gdzie, nie wiem po co i nie wiem dla kogo. Nie
widzę niczego, żadnej żywej duszy. Gdzie ja jestem?
-Perrie..- słyszę głos. Skąd on pochodzi? Rozglądam
się. Nic.
-Perrie..-słyszę kolejny głos.
-Perrie..
-Perrie..
-Perrie..
Świat wiruje. Tracę orientację. Moją głowę zalewają
szepty. Bezsilna padam na ziemię i zalewam się łzami. Ktoś dotyka ręką mojego
ramienia. Podnoszę głowę. Zayn. Nie wytrzymuję i rzucam mu się w ramiona.
Chłopak tuli mnie do siebie, ręką ociera łzy.
-Poznaj naszą córeczkę.- odzywa się i pokazuje mi na
malutką osóbkę leżącą na kocu. Jestem szczęśliwa.~
Obudziłam się z tego dziwnego snu i
znów byłam przywiązana do łóżka. Nie mogłam dłużej wytrzymać. Skoro oni i tak
chcą mnie zabić dlaczego nie mogę sama tego zrobić? Dla mnie i dziecka i tak
mnie ma ratunku.
Moje życie nie tak miało wyglądać.
Miałam być szczęśliwą kobietą żoną i matką. Już nic z tego mnie nie czeka..
*oczami Zayna*
Przede mną walka. Walka na śmierć i
życie o moją rodzinę. Byłem już nieźle poobijany po starciu z dwoma bydlakami
na szczęście uszedłem na tym zwycięsko. Po cichu wszedłem do kolejnego
pomieszczenia..
Perrie. Przywiązana do łóżka,
zakrwawiona, cierpiąca. Na jej widok moje serce pękło na miliony części.
Podbiegłem do niej. Żyła, spała. Nie mogłem się powstrzymać, pocałowałem moją
księżniczkę w czoło.
-Zayn..-otworzyła swoje błękitne
oczka.
-Jestem tu kochanie. Uratuję
cię.-pogładziłem jej policzek.
Zacząłem rozwiązywać wszystkie sznury.
Na jej ciele było mnóstwo siniaków i zadrapań. Ten widok powodował u mnie
wściekłość. Chciałem za wszelką cenę pokazać temu gnojowi co o nim myślę.
Musiałem jednak najpierw zabrać Pezz w bezpieczne miejsce.
Była tak słaba. Niewielki ruch ręką
był dla niej ogromnym wysiłkiem. Wziąłem moją ukochaną na ręce i wyszedłem z
pomieszczenia.
-Nasze dziecko..- zaskomlała a moje
ciało obleciał zimny pot. Czy ono…?
-O co chodzi?- zapytałem niepewnie. Proszę
nie mów tego…
-Nie jestem pewna czy żyje.- w jej oku
zakręciła się łza. Teraz byłem już pewny, że chcę być ojcem. Chcę mieć gromadkę
dzieci z kobietą, którą kocham ponad życie.
-Zaraz zabiorę cię do szpitala,
kochanie.- pocałowałem ją w czoło i zacząłem iść.
-Malik!- usłyszałem krzyk za sobą. Odwróciłem
się i ujrzałem Liama.
-Co ty tu robisz?-zapytałem
zaskoczony.
-Nie poradzisz sobie sam. Teren czysty,
zabierz Perrie do szpitala a my zajmiemy się resztą.
Podszedłem do przyjaciela i szepnąłem ‘’dziękuję’’.
Delikatnie umieściłem moją ukochaną w aucie i udaliśmy się do najbliższego
szpitala.
-Zayn.. Kocham cię. Przepraszam.-powiedziała
cichutko a mnie ulżyło. Teraz wiedziałem, że mi wybaczyła.
-To ja przepraszam aniołku.- złapałem
ją za poranioną rękę. Wrócę tam a wtedy Josh i ta szmata poznają prawdziwego
Zayna Malika. Nie odpuszczę.
___________________________________________________________
Witam moi mili <3
Tak więc zgodnie z obietnicą rozdział 9 pojawił się szybko.
Ogólnie nie miałam jakiegoś konkretnego pomysłu na niego dlatego jest taki krótki.
Ważne że Perrie uratowana :D
Kolejny rozdział mniej więcej za tydzień.
Pytania, opinie ewentualnie jakieś uwagi piszcie w komentarzach.
W zakładce 'Drugi blog' znajduje się link do mojego nowego bloga.
Chciałabym również zmobilizować publicznie do pisania moją czytelniczkę- Karolinę S. Twórz swoje blogi bo pisanie jest czymś cudownym <3
Buziaki :*
Karo <3
Perrie żyje i jest uratowana *u*
OdpowiedzUsuńAle dziecko może nie żyć :c
Zayn zabierze ją do szpitala i wszystko będzie pięknie :3
Do zobaczenia za tydzień :* <3
No najważniejsz, że uratował Perrie *v* Ale rozdział genialny! <3
OdpowiedzUsuńAaa ja wiedziałam! Ja wiedziałam, że Zayn da radę.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny wspaniały rozdział <3
" Miałam być szczęśliwą kobietą żoną i matką. Już nic z tego mnie nie czeka.. " <--- najsmutniejsza część, a rozdział dopiero w połowie ;(
OdpowiedzUsuńTo przypomniało mi o takiej bardzo smutnej piosence.
Fajnie, że ciągle utrzymujesz bohaterów przy życiu (na razie nie wiadomo, czy wszystkich, ale i tak dobrze).
Wiedziałam, że tak będzie. Aż tak źle nie mogło się przecież skończyć.
Wspaniały rozdział.
Czekam na kolejny <3
-K.