niedziela, 23 marca 2014

Crazy in love Part.III



*oczami Jade*
Siedziałam na niesamowicie zimnej podłodze przywiązana sznurami do ściany. Oddychało mi się niezwykle ciężko z powodu wilgoci, pleśni i niesamowitego bólu. Fizycznego i psychicznego. Tęskniłam za Harry’m, moimi przyjaciółmi, których traktowałam jak rodzinę. Spojrzałam na moją lewą rękę i niepewnie dotknęłam tych wszystkich siniaków i ran. Miałam ogromne rozcięcie od nadgarstka do łokcia. Dodatkowo miałam śliwy pod oczami. Chciałabym aby ten koszmar już się skończył. Usłyszałam  jakieś damskie krzyki. Oznaczało to, że porwali kolejną dziewczynę. Drzwi otworzyły się z hukiem i zobaczyłam dwóch mężczyzn trzymających roztrzęsioną Eleanor. Chciałam do niej podbiec i ją uratować ale byłam przywiązana. Zaczęłam szarpać się ze sznurem kiedy rzucili brunetką na podłogę i zaczęli kopać. Wyszli po chwili a my zostałyśmy same. Chciałam sprawdzić czy jest przytomna ale byłam do chuja przywiązana.
-Eleanor!- krzyczałam kilka razy ale nic. Ani nie odpowiedziała ani się nie podniosła. Po chwili jednak poruszyła ręką i niepewnie i bardzo powoli z widocznym bólem, podniosła się. Kiedy mnie zobaczyła na jej twarzy widać było ulgę. Jednak po chwili zobaczyłam zmartwienie.
-Jade…- szepnęła i przyczołgała się do mnie.
-El, nic ci nie jest?- zapytałam i zaczęłam oglądać ją z każdej strony.
-Jakoś ujdzie. Co oni ci zrobili?- spojrzała na moje poranione ręce i podbite oczy.
-Chcieli informacji. Nie mówiłam im przez co tak mnie potraktowali.- odpowiedziałam.
-Informacji…o czym?
-Chcieli wiedzieć wszystko o Perrie i Zaynie.- przytuliłam brunetkę i pogłaskałam ją po plecach. Teraz razem czekamy na kolejną ofiarę…

*oczami Zayna*
Usiłowałem dodzwonić się do Perrie od ponad tygodnia. Chciałem się z nią spotkać, przeprosić za wszystko. Nie liczyłem, że do mnie wróci ale miałem nadzieję. Kochałem ją ponad wszystko na tym świecie i nie chciałem ją w taki sposób stracić. Jeszcze była w ciąży…
-Czego ty chcesz?- warknęła do telefonu kiedy dzwoniłem do niej 10 raz w ciągu jednego dnia.
-Dziękuję, że odebrałaś.- powiedziałem na wstępie. Tylko się nie rozłączaj!- Moglibyśmy się spotkać jutro w Starbucks’ie w południe?-zapytałem niepewnie.
-Nie mamy o czym rozmawiać.- warknęła.
-Perrie błagam cię..-powiedziałem smutno.
-Dobra.- rzuciła oschle i się rozłączyła.
Kilka minut później usłyszałem pukanie do drzwi. Poszedłem otworzyć i po drugiej stronie zobaczyłem Louisa.
-Cześć.- szepnął i wszedł do środka.
-O co chodzi?- zapytałem. Usiedliśmy na kanapie. Otaczały nas puste butelki po wódce, puste paczki po papierosach. Zaniedbałem siebie przez to wszystko.
-Dostałem od Eleanor smsa, w którym napisała, że wyjeżdża do Jade. Zayn, ja czuję w tym coś dziwnego…
-O czym myślisz?- spytałem Tomlinsona
-Wydaje mi się, że obydwie zostały porwane…
*następnego dnia*
Siedziałem w kawiarni i nerwowo bawiłem się palcami. Perrie spóźniała się już 20 minut. Bałem się, że nie przyjdzie. Dodatkowo martwiłem się o Jade i Eleanor, bo wierzyłem trochę w teorię Lou. Kiedy spojrzałem w lewo, zobaczyłem wchodzącą do Starbucks’a Perrie. Wyglądała oszałamiająco jak zawsze. Na sam jej widok moje serce zaczęło mocniej bić. Tak bardzo ją kochałem..
-Wybacz mi spóźnienie.- rzuciła. Wstałem i wręczyłem jej kwiaty, które niechętnie przyjęła. Chciałem ją przytulić i nawet wykonałem pierwszy krok. –Daruj sobie.- warknęła i zajęła miejsce naprzeciwko mnie.
-Cześć Perrie. Pięknie wyglądasz…- nie zdążyłem skończyć bo mi przerwała.
-Chyba nie będziemy rozmawiać o moim wyglądzie.- przewróciła oczami. Nie znosiłem jak to robiła.
-Pezz, ja cię kocham. Przepraszam za wszystko. Ja… jestem po prostu totalnym debilem.- szepnąłem i spojrzałem niepewnie na nią.
-Skoro nie masz nic mądrego do powiedzenia, to ja zacznę mówić.- zabolały mnie jej słowa i ton jakim się do mnie zwracała.
-Myślisz, że ci wybaczę? Myślisz, że wszystko jest takie proste? Nawet nie wiesz jak się mylisz. Przez cały ten czas cierpiałam. Śniły mi się koszmary, w których mój własny chłopak chciał mnie zgwałcić. A nie, przepraszam. To nie był sen. Nie potrafię spojrzeć teraz na ciebie normalnie bo od razu wszystko mi się przypomina. Mimo, że cię kocham, to nie umiem ci tego wybaczyć Zayn. Nie będziemy razem..
-Ale Perrie…- znowu mi przerwała.
-Nie Zayn, nie próbuj opowiadać jak dobrze nam razem było. To prawda, było. Ale ty wszystko zniszczyłeś. A wiesz przez kogo tak się zmieniłeś? Przez tą twoją Lucy. To przez nią zacząłeś więcej pić i imprezować zapominając o mnie. Nie będziemy razem bo nie potrafię znieść nowego ciebie. Proszę, oto zdjęcie naszego dziecka.- położyła na stole czarne zdjęcie. -To jest około 4 tydzień. Jeszcze nie wiadomo co to za płeć ani czy to jedno dziecko. Ale ciebie to nie obchodzi. Przecież sam powiedziałeś, że nie chcesz mieć ‘’bachora’’. I to życzenie akurat spełnię. Kiedy tylko to maleństwo przyjdzie na świat pójdę do sądu abyś nigdy nie zobaczył tego dziecka. Wolę żeby nie miało biologicznego ojca, niż kogoś takiego jak ty. Masz rację, nie nadajesz się na ojca. Gwarantuję ci, że tego dziecka  nigdy nie zobaczysz.- warknęła i ruszyła do wyjścia.
Byłem załamany. Wziąłem do ręki zdjęcie. To było moje dziecko. Nie mogę go tak zostawić z samą Perrie. Chcę z nią być i opiekować się naszym maleństwem. Nie chcę tego dziecka ale kiedy widzę, jak małe jest czuję, że chcę go wychowywać. Ono nie jest niczemu winne. Spojrzałem za okno i zobaczyłem Pezz idącą po drugiej stronie ulicy. Właśnie wtedy podjechało jakieś auto i ktoś wciągnął ją do środka. Czym prędzej wybiegłem z kawiarni i wsiadłem do mojego samochodu. Zacząłem gonić to czarne auto. Jednak kiedy dojechałem do pierwszych świateł przede mnie wcisnął się jakiś dziadek i jechał żółwim truchtem. Kiedy udało mi się go wyminąć zdałem sobie sprawę, że zgubiłem tych porywaczy.
Przeklinając wszystko  i wszystkich pędem pojechałem do domu Louisa. Po drodze zadzwoniłem do Nialla i Lee, Harry’ego, Liama i Jesy oraz niechętnie po Justina. On mógł się przydać w poszukiwaniach. Kazałem wszystkim szybko przyjechać do domu Louisa i Eleanor.
-Zayn, co się stało?- zapytała Jesy kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie.
-Perrie na moich oczach została porwana. Podejrzewam, że to samo stało się z Eleanor i Jade…
_____________________________
Witam! :)
oto jest rozdział.3. no i mamy kolejną porwaną xD
teraz kiedy wszyscy mają już pewność, że naprawdę Jade, El i Perrie zostały porwane to mogą działać :)
Kolejny rozdział pojawi się sama nie wiem kiedy. Dowiecie się na pewno :)
Liczę na pozytywne komy xD
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

20 komentarzy:

  1. No, no nareszcie odkryli że to porwanie :3 coś wyczuwam wpierdol xD Mam nadzieję że teraz już bd dobrze i chłopcy i Lee i Jesy uratują Elke i Jade i Pezz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! Co za akcja... niewiem co mogę powiedzieć rozdział super z resztą jak zawsze. Ale błagam niech Perrie mu wybaczy

    OdpowiedzUsuń
  3. O jezu!
    Perrie dlaczego mu nie wybaczyłaś?
    A zasadził pani ktoś kiedyś kopa w dupe?!
    Skoro chce dobra tego dziecka to niech nie odbiera mu ojca, mimo że Zayn też nie jest bez winy.
    Szkoda mi ich wszystkich naprawdę
    No to czekam na ciąg dalszy. <3
    /Max.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamwite *----------------*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny rozdział??????????????

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie długo już czekam i chcę teraz zaraz kolejny rozdział!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, no.... Tęsknię za trochę pokręconymi, wciągającymi i tajemniczymi rozdziałami na DREAMS ;-;

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu jeszcze nie ma rozdziału? Naprawdę jestem ciekawa....

    OdpowiedzUsuń
  9. KOBIETO!!!
    Bo ja ciągle nie wiem CZY PERRIE WYBACZY ZAYNOWI CZY JEST Z JUSTINEM NO DO UJA WAFLA!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ma być rozdział! Ja tak mówię i koniec. To już postanowione!

    OdpowiedzUsuń
  11. Karola! Bo się na serio na ciebie wkurzę!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętasz tą piosenkę?

    OdpowiedzUsuń
  13. ROZDZIAŁ NA DREAMS!

    OdpowiedzUsuń
  14. AND ALL THE GIRL SAY:

    OdpowiedzUsuń
  15. I WANT NOWY ROZDZIAŁ NA DREAMS!

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie bądź taka i nie trzymaj nas już dłużej w niepewności ;-;

    OdpowiedzUsuń
  17. Będę przez ciebie płakać. ;_;

    OdpowiedzUsuń