Cierpienie. Ogromne cierpienie. To teraz czułam. Moja
najlepsza przyjaciółka nie odzywała się do mnie od ponad tygodnia. Chodziła
przymulona, smutna. Nie siadała z nami przy stoliku, nie rozmawiała z nami.
Podobnie jak z innymi. Ograniczała się tylko do ‘cześć’, ‘hej’ i innych
podstawowych słów. Nawet na lekcjach milczała. Zawsze była pełna życia, chętnie
udzielała się na różne tematy. A teraz nic. Wielka pustka. W końcu jej się nie
dziwię. Dowiedziała się, że chłopak, którego darzyła tak ogromnym uczuciem to zwykły cham i prostak, który chce zaliczyć
każdą laskę w szkole. Próbowałyśmy z dziewczynami ją wyciągnąć z domu, ale ona
wymigiwała się pomaganiem siostrze w nauce i ogólnie ogarnianiem wraz z mamą
domu. Dobrze wiedziałyśmy, że to nie prawda. Ona nienawidziła sprzątać a
szczególną niechęcią darzyła swoją siostrę. Modliłam się każdej nocy, aby czas się cofnął do momentu,
w którym Perrie zaczęła chodzić z Joshem. Wtedy usiłowałabym ją przekonać, jaki
on jest naprawdę. Niestety, moje marzenie jest niewykonalne. Podobnie jak ja
cierpi także Zayn. Przez te wszystkie dni rozmawialiśmy ze sobą i nawzajem
siebie pocieszaliśmy. On jest załamany. Myśli, że Perrie go nienawidzi. W końcu
to on nakrył Josha na zdradzie. Postąpił słusznie i mam nadzieję, że moja
przyjaciółka już wkrótce to zrozumie.
Siedziałam na ławce w pobliskim parku. Zawsze przychodziłam do niego,
gdzie mogłam spokojnie pomyśleć o swoim życiu. Było późno ale ja nie miałam
najmniejszej ochoty wracać do domu. Z głębokiego namysłu wyrwał mnie dzwonek
telefonu. ‘Pewnie to rodzice’- pomyślałam i wyjęłam z torebki telefon. Moim
oczom ukazała się osoba, którą zważywszy na ostatnie przeżycia mogłam nazwać
przyjacielem.
-Hej Zayn. Co u ciebie?- odezwałam się.
-Jade! Słuchaj mnie uważnie! Perrie jest w szpitalu! Musisz
szybko tutaj przyjechać!- krzyczał do słuchawki.
-Boże! Co się stało?- zapytałam wstrząśnięta wcześniejszą
informacją.
-Powiem ci wszystko jak przyjedziesz. Zadzwoń do dziewczyn,
niech też się zjawią.- krzyczał dalej.
-Podaj mi adres szpitala- odpowiedziałam i zaczęłam się biec
ile sił w nogach w kierunku domu Jesy.
-Szpital św. Anny przy Wolley street. Pośpiesz się. Czekam w
środku.- rozłączył się a jak biegłam dalej.
Boże! Coś się stało! Mam tylko nadzieję, że Perrie nie
próbowała zrobić nic głupiego…
*oczami Zayna*
Ten moment. Ta chwila. Te sekundy. To było straszne. Ktoś
usiłował ją zabić. Moją biedną, najukochańszą Perrie. Zrobię wszystko aby ona
przeżyła. Z tego co słyszę nie jest najlepiej. Lekarz i kilka pielęgniarek
biegają wkoło niej a ja nie mogę nic z
tym do cholery zrobić! Usłyszałem kroki i ostrą wymianę zdań zapewne między
rodzicami Perrie. Podeszła do mnie jej matka, usiadła obok i zaczęła się
wypytywać.
-Zayn. Powiedz mi co się stało.- powiedziała cicho.
Spojrzałem jej głęboko w oczy. Skąd ona znała moje imię? Czyżby Perrie jej
powiedziała? Nie! To nie możliwe! W końcu powiedziała, że mnie nie lubi.
-Poszedłem na spacer. Było ciemno i nagle zauważyłem jak w
moją stronę biegnie Perrie. Chwilę pogadaliśmy i ona ruszyła dalej. Było
przecież późno. O tej porze nie jeżdżą
żadne samochody, ale nagle pojawił się jeden. Krzyknąłem do niej, żeby uciekała
ale było już za późno. Auto mocno w nią uderzyło. Ona przeleciała przez dach i
upadła na jezdnię. Natychmiast do niej pobiegłem i zadzwoniłem po karetkę.
Samochód uciekł- z każdym nowym faktem oczy mamy Pezz były coraz bardziej
przestraszone i zaszklone.
-Nie widziałeś rejestracji?- zapytała się cicho.
-Niestety nie, ale zrobię wszystko żeby się dowiedzieć kto
to był.- odpowiedziałem i poczułem jak ktoś mnie przytula. Jade. Ona zawsze
poprawia mi humor, nawet w takiej strasznej sytuacji.
-Lekarze mówili co z nią?- zapytała się i zaczęła nerwowo
chodzić w kółko. Podobnie jak Jesy i Leigh- Anne.
Wtem z sali, w której leżała Perrie wyszedł doktor.
-Czy mogę prosić do mojego gabinetu rodzinę? Nie
przyjaciółki, nie chłopaka tylko mamę i tatę.- powiedział i poszedł razem z
rodzicami Pezz na rozmowę. Wtedy nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Musiałem
dać upust moim emocjom…
------------------------------------------------
No więc witam!
Oto jest 1 rozdział 2 części o nazwie Liar!!! Mam nadzieję, że się podoba i licze tu na 4/5 kom. Bardziej 5.
Pod ostatnim rozdziałem się zlitowałam bo brakowało 1 kom, ale Martynkaaa <3333 mnie bardzo prosiła więc dodaję :))
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Suuuper;) czekam na next-a :D
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwww <333 Jestem przekonującaaa *.* <3333 Ouu biedny Zayn ;((( Next ! <33
OdpowiedzUsuń<3333
OdpowiedzUsuń<333
OdpowiedzUsuń