wtorek, 12 listopada 2013

LIAR Part.I



Cierpienie. Ogromne cierpienie. To teraz czułam. Moja najlepsza przyjaciółka nie odzywała się do mnie od ponad tygodnia. Chodziła przymulona, smutna. Nie siadała z nami przy stoliku, nie rozmawiała z nami. Podobnie jak z innymi. Ograniczała się tylko do ‘cześć’, ‘hej’ i innych podstawowych słów. Nawet na lekcjach milczała. Zawsze była pełna życia, chętnie udzielała się na różne tematy. A teraz nic. Wielka pustka. W końcu jej się nie dziwię. Dowiedziała się, że chłopak, którego darzyła tak ogromnym uczuciem  to zwykły cham i prostak, który chce zaliczyć każdą laskę w szkole. Próbowałyśmy z dziewczynami ją wyciągnąć z domu, ale ona wymigiwała się pomaganiem siostrze w nauce i ogólnie ogarnianiem wraz z mamą domu. Dobrze wiedziałyśmy, że to nie prawda. Ona nienawidziła sprzątać a szczególną niechęcią darzyła swoją siostrę. Modliłam się  każdej nocy, aby czas się cofnął do momentu, w którym Perrie zaczęła chodzić z Joshem. Wtedy usiłowałabym ją przekonać, jaki on jest naprawdę. Niestety, moje marzenie jest niewykonalne. Podobnie jak ja cierpi także Zayn. Przez te wszystkie dni rozmawialiśmy ze sobą i nawzajem siebie pocieszaliśmy. On jest załamany. Myśli, że Perrie go nienawidzi. W końcu to on nakrył Josha na zdradzie. Postąpił słusznie i mam nadzieję, że moja przyjaciółka już wkrótce to zrozumie.  Siedziałam na ławce w pobliskim parku. Zawsze przychodziłam do niego, gdzie mogłam spokojnie pomyśleć o swoim życiu. Było późno ale ja nie miałam najmniejszej ochoty wracać do domu. Z głębokiego namysłu wyrwał mnie dzwonek telefonu. ‘Pewnie to rodzice’- pomyślałam i wyjęłam z torebki telefon. Moim oczom ukazała się osoba, którą zważywszy na ostatnie przeżycia mogłam nazwać przyjacielem.

-Hej Zayn. Co u ciebie?- odezwałam się.

-Jade! Słuchaj mnie uważnie! Perrie jest w szpitalu! Musisz szybko tutaj przyjechać!- krzyczał do słuchawki.

-Boże! Co się stało?- zapytałam wstrząśnięta wcześniejszą informacją.

-Powiem ci wszystko jak przyjedziesz. Zadzwoń do dziewczyn, niech też się zjawią.- krzyczał dalej.

-Podaj mi adres szpitala- odpowiedziałam i zaczęłam się biec ile sił w nogach w kierunku domu Jesy.

-Szpital św. Anny przy Wolley street. Pośpiesz się. Czekam w środku.- rozłączył się a jak biegłam dalej.

Boże! Coś się stało! Mam tylko nadzieję, że Perrie nie próbowała zrobić nic głupiego…





*oczami Zayna*

Ten moment. Ta chwila. Te sekundy. To było straszne. Ktoś usiłował ją zabić. Moją biedną, najukochańszą Perrie. Zrobię wszystko aby ona przeżyła. Z tego co słyszę nie jest najlepiej. Lekarz i kilka pielęgniarek biegają  wkoło niej a ja nie mogę nic z tym do cholery zrobić! Usłyszałem kroki i ostrą wymianę zdań zapewne między rodzicami Perrie. Podeszła do mnie jej matka, usiadła obok i zaczęła się wypytywać.

-Zayn. Powiedz mi co się stało.- powiedziała cicho. Spojrzałem jej głęboko w oczy. Skąd ona znała moje imię? Czyżby Perrie jej powiedziała? Nie! To nie możliwe! W końcu powiedziała, że mnie nie lubi.

-Poszedłem na spacer. Było ciemno i nagle zauważyłem jak w moją stronę biegnie Perrie. Chwilę pogadaliśmy i ona ruszyła dalej. Było przecież późno.  O tej porze nie jeżdżą żadne samochody, ale nagle pojawił się jeden. Krzyknąłem do niej, żeby uciekała ale było już za późno. Auto mocno w nią uderzyło. Ona przeleciała przez dach i upadła na jezdnię. Natychmiast do niej pobiegłem i zadzwoniłem po karetkę. Samochód uciekł- z każdym nowym faktem oczy mamy Pezz były coraz bardziej przestraszone i zaszklone.

-Nie widziałeś rejestracji?- zapytała się cicho.

-Niestety nie, ale zrobię wszystko żeby się dowiedzieć kto to był.- odpowiedziałem i poczułem jak ktoś mnie przytula. Jade. Ona zawsze poprawia mi humor, nawet w takiej strasznej sytuacji.

-Lekarze mówili co z nią?- zapytała się i zaczęła nerwowo chodzić w kółko. Podobnie jak Jesy i Leigh- Anne.

Wtem z sali, w której leżała Perrie wyszedł doktor. 

-Czy mogę prosić do mojego gabinetu rodzinę? Nie przyjaciółki, nie chłopaka tylko mamę i tatę.- powiedział i poszedł razem z rodzicami Pezz na rozmowę. Wtedy nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Musiałem dać upust moim emocjom…
------------------------------------------------
No więc witam!
Oto jest 1 rozdział 2 części o nazwie Liar!!! Mam nadzieję, że się podoba i licze tu na 4/5 kom. Bardziej 5.
Pod ostatnim rozdziałem się zlitowałam bo brakowało 1 kom, ale Martynkaaa <3333 mnie bardzo prosiła więc dodaję :))
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

4 komentarze: