*oczami Leigh-Anne*
Nie mogłam w to uwierzyć. Ktoś chciał zabić Perrie. Czarne
myśli przechodziły mi przez głowę. Nie mogłam nawet pomyśleć nad tym wszystkim
bo już po chwili z gabinetu lekarza wyszli rodzice Perrie. Po ich minach nie
można było się spodziewać nic złego. Gdy tylko pożegnali się z mężczyzną mama
Perrie ruszyła w naszą stronę, natomiast tata mojej przyjaciółki do wind i jak
mi się wydaje do wyjścia. Podeszła do nas i wszyscy, łącznie z szlochającym
Zaynem wstaliśmy.
-Jest tylko mocno poobijana. Ma bardzo dużo siniaków i
rozcięć na całym ciele ale to wszystko. Żadnych złamań ani krwotoków.-
powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Widać było, że wszyscy odetchnęliśmy z
ulgą. Mama Perrie mocno nas przytuliła i jeszcze raz podziękowała Zaynowi za
uratowanie jej córki.
-Jak Pezz wyjdzie ze szpitala to zapraszamy cię z mężem na
kolację do nas. Jesteśmy ci naprawdę bardzo wdzięczni i nie wiemy jak ci to
wynagrodzić. Mam nadzieję, że się zgodzisz.- zwróciła się do chłopaka i
wypuściła go ze swoich objęć.
-Oczywiście, że się zgadzam.- odparł i zaczął wycierać łzy
płynące po jego policzkach.
-Możemy teraz do niej wejść?- zapytała się Jesy i spojrzała
na salę, w której leżała Perrie.
-Tak, ale pojedynczo.- odezwał się lekarz, który nagle
pojawił się za nami.
-To, co? Zayn wchodzi pierwszy, bo uratował naszą
księżniczkę.- powiedziała mama Perrie na co wszyscy się zgodziliśmy.
W życiu bym nie przypuszczała, że Pamela polubi Zayna…
*oczami Zayna*
Nie spodziewałem się, że mama Perrie tak bardzo mnie polubi.
Nie jest taka jak ona. Kocham Pezz taką jaką jest i będę się starał, aby ona
coś do mnie poczuła. Wszedłem powoli do sali, w której leżała. Wyglądała
naprawdę strasznie. Miała napuchnięte lewe oko i pełno siniaków na ciele.
Podszedłem do łóżka i usiadłem na małym, białym krzesełku szpitalnym.
-Jak się czujesz?- zapytałem się. Dziewczyna spojrzała na
mnie i z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Przysunąłem się bliżej i zacząłem wycierać jej
mokre policzki.
-Zobacz jak ja wyglądam. Powiedz mi dlaczego?- odpowiedziała
i lekko się ode mnie odsunęła. Zająłem z powrotem miejsce na krześle. Musiałem
jej powiedzieć prawdę. Wziąłem głęboki wdech.
-Potrącił cię samochód i uciekł z miejsca zdarzenia. Policja
bada to wszystko.- ulżyło mi trochę po tym jak jej to wszystko powiedziałem.
Ale widząc jej minę znowu źle się poczułem.
-Nic nie pamiętam. Byli jacyś świadkowie?- znowu zaczęła
płakać, aż serce mi pękało widząc ją w takim stanie.
-Było ciemno i późno. Rozmawialiśmy. Ty przechodziłaś przez
ulicę i ja to wszystko widziałem. Niestety nie rozpoznałem samochodu. –
odezwałem się i mocno ją do siebie przytuliłem. Nie protestowała, widać było,
że jest załamana.
-Nie powinieneś być w szkole?-zapytała się. O kurwa.
Przecież jest już ranek. Nawet się nie zorientowałem, że byłem tu całą noc.
-Nie przejmuj się tym. Masz ważniejsze sprawy na głowie.
Lekarze mówią, że dzisiaj cię wypuszczą do domu.- odpowiedziałem.
-Perrie, kochanie. Policja przyszła z tobą porozmawiać na
temat tego wypadku. Dasz radę?- usłyszeliśmy głos Pameli i zobaczyliśmy ją w
drzwiach razem z funkcjonariuszami.
--------------------------------
więc oto 2 rozdział! Kolejny nwm kiedy się pojawi, ponieważ wyjeżdżam na wymianę uczniowską do Bułgarii w poniedziałek i wracam dopiero w piątek. A w sobotę zlot Beliebers!!! Nareszcie!!! <333
Mają tu być 4 kom bo jak widać 5 to dla was za dużo :((
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
<3 brak słów ;*
OdpowiedzUsuń<3 super
OdpowiedzUsuńSwietne ;*
OdpowiedzUsuńNeeeeeext Neeeext *.* <33
OdpowiedzUsuń