*oczami
Jade*
Siedziałam
na niesamowicie zimnej podłodze przywiązana sznurami do ściany. Oddychało mi
się niezwykle ciężko z powodu wilgoci, pleśni i niesamowitego bólu. Fizycznego
i psychicznego. Tęskniłam za Harry’m, moimi przyjaciółmi, których traktowałam
jak rodzinę. Spojrzałam na moją lewą rękę i niepewnie dotknęłam tych wszystkich
siniaków i ran. Miałam ogromne rozcięcie od nadgarstka do łokcia. Dodatkowo
miałam śliwy pod oczami. Chciałabym aby ten koszmar już się skończył.
Usłyszałam jakieś damskie krzyki.
Oznaczało to, że porwali kolejną dziewczynę. Drzwi otworzyły się z hukiem i
zobaczyłam dwóch mężczyzn trzymających roztrzęsioną Eleanor. Chciałam do niej
podbiec i ją uratować ale byłam przywiązana. Zaczęłam szarpać się ze sznurem
kiedy rzucili brunetką na podłogę i zaczęli kopać. Wyszli po chwili a my zostałyśmy
same. Chciałam sprawdzić czy jest przytomna ale byłam do chuja przywiązana.
-Eleanor!-
krzyczałam kilka razy ale nic. Ani nie odpowiedziała ani się nie podniosła. Po
chwili jednak poruszyła ręką i niepewnie i bardzo powoli z widocznym bólem,
podniosła się. Kiedy mnie zobaczyła na jej twarzy widać było ulgę. Jednak po
chwili zobaczyłam zmartwienie.
-Jade…-
szepnęła i przyczołgała się do mnie.
-El, nic ci
nie jest?- zapytałam i zaczęłam oglądać ją z każdej strony.
-Jakoś
ujdzie. Co oni ci zrobili?- spojrzała na moje poranione ręce i podbite oczy.
-Chcieli
informacji. Nie mówiłam im przez co tak mnie potraktowali.- odpowiedziałam.
-Informacji…o
czym?
-Chcieli
wiedzieć wszystko o Perrie i Zaynie.- przytuliłam brunetkę i pogłaskałam ją po
plecach. Teraz razem czekamy na kolejną ofiarę…
*oczami
Zayna*
Usiłowałem
dodzwonić się do Perrie od ponad tygodnia. Chciałem się z nią spotkać,
przeprosić za wszystko. Nie liczyłem, że do mnie wróci ale miałem nadzieję.
Kochałem ją ponad wszystko na tym świecie i nie chciałem ją w taki sposób
stracić. Jeszcze była w ciąży…
-Czego ty
chcesz?- warknęła do telefonu kiedy dzwoniłem do niej 10 raz w ciągu jednego
dnia.
-Dziękuję,
że odebrałaś.- powiedziałem na wstępie. Tylko się nie rozłączaj!- Moglibyśmy
się spotkać jutro w Starbucks’ie w południe?-zapytałem niepewnie.
-Nie mamy o
czym rozmawiać.- warknęła.
-Perrie
błagam cię..-powiedziałem smutno.
-Dobra.-
rzuciła oschle i się rozłączyła.
Kilka minut
później usłyszałem pukanie do drzwi. Poszedłem otworzyć i po drugiej stronie
zobaczyłem Louisa.
-Cześć.-
szepnął i wszedł do środka.
-O co
chodzi?- zapytałem. Usiedliśmy na kanapie. Otaczały nas puste butelki po wódce,
puste paczki po papierosach. Zaniedbałem siebie przez to wszystko.
-Dostałem od
Eleanor smsa, w którym napisała, że wyjeżdża do Jade. Zayn, ja czuję w tym coś
dziwnego…
-O czym
myślisz?- spytałem Tomlinsona
-Wydaje mi
się, że obydwie zostały porwane…
*następnego
dnia*
Siedziałem w
kawiarni i nerwowo bawiłem się palcami. Perrie spóźniała się już 20 minut. Bałem
się, że nie przyjdzie. Dodatkowo martwiłem się o Jade i Eleanor, bo wierzyłem
trochę w teorię Lou. Kiedy spojrzałem w lewo, zobaczyłem wchodzącą do
Starbucks’a Perrie. Wyglądała oszałamiająco jak zawsze. Na sam jej widok moje
serce zaczęło mocniej bić. Tak bardzo ją kochałem..
-Wybacz mi
spóźnienie.- rzuciła. Wstałem i wręczyłem jej kwiaty, które niechętnie
przyjęła. Chciałem ją przytulić i nawet wykonałem pierwszy krok. –Daruj sobie.-
warknęła i zajęła miejsce naprzeciwko mnie.
-Cześć
Perrie. Pięknie wyglądasz…- nie zdążyłem skończyć bo mi przerwała.
-Chyba nie
będziemy rozmawiać o moim wyglądzie.- przewróciła oczami. Nie znosiłem jak to
robiła.
-Pezz, ja
cię kocham. Przepraszam za wszystko. Ja… jestem po prostu totalnym debilem.-
szepnąłem i spojrzałem niepewnie na nią.
-Skoro nie
masz nic mądrego do powiedzenia, to ja zacznę mówić.- zabolały mnie jej słowa i
ton jakim się do mnie zwracała.
-Myślisz, że
ci wybaczę? Myślisz, że wszystko jest takie proste? Nawet nie wiesz jak się
mylisz. Przez cały ten czas cierpiałam. Śniły mi się koszmary, w których mój
własny chłopak chciał mnie zgwałcić. A nie, przepraszam. To nie był sen. Nie
potrafię spojrzeć teraz na ciebie normalnie bo od razu wszystko mi się
przypomina. Mimo, że cię kocham, to nie umiem ci tego wybaczyć Zayn. Nie
będziemy razem..
-Ale
Perrie…- znowu mi przerwała.
-Nie Zayn,
nie próbuj opowiadać jak dobrze nam razem było. To prawda, było. Ale ty
wszystko zniszczyłeś. A wiesz przez kogo tak się zmieniłeś? Przez tą twoją
Lucy. To przez nią zacząłeś więcej pić i imprezować zapominając o mnie. Nie
będziemy razem bo nie potrafię znieść nowego ciebie. Proszę, oto zdjęcie
naszego dziecka.- położyła na stole czarne zdjęcie. -To jest około 4 tydzień.
Jeszcze nie wiadomo co to za płeć ani czy to jedno dziecko. Ale ciebie to nie
obchodzi. Przecież sam powiedziałeś, że nie chcesz mieć ‘’bachora’’. I to
życzenie akurat spełnię. Kiedy tylko to maleństwo przyjdzie na świat pójdę do
sądu abyś nigdy nie zobaczył tego dziecka. Wolę żeby nie miało biologicznego
ojca, niż kogoś takiego jak ty. Masz rację, nie nadajesz się na ojca.
Gwarantuję ci, że tego dziecka nigdy nie
zobaczysz.- warknęła i ruszyła do wyjścia.
Byłem
załamany. Wziąłem do ręki zdjęcie. To było moje dziecko. Nie mogę go tak
zostawić z samą Perrie. Chcę z nią być i opiekować się naszym maleństwem. Nie
chcę tego dziecka ale kiedy widzę, jak małe jest czuję, że chcę go wychowywać.
Ono nie jest niczemu winne. Spojrzałem za okno i zobaczyłem Pezz idącą po
drugiej stronie ulicy. Właśnie wtedy podjechało jakieś auto i ktoś wciągnął ją
do środka. Czym prędzej wybiegłem z kawiarni i wsiadłem do mojego samochodu.
Zacząłem gonić to czarne auto. Jednak kiedy dojechałem do pierwszych świateł
przede mnie wcisnął się jakiś dziadek i jechał żółwim truchtem. Kiedy udało mi
się go wyminąć zdałem sobie sprawę, że zgubiłem tych porywaczy.
Przeklinając
wszystko i wszystkich pędem pojechałem
do domu Louisa. Po drodze zadzwoniłem do Nialla i Lee, Harry’ego, Liama i Jesy
oraz niechętnie po Justina. On mógł się przydać w poszukiwaniach. Kazałem
wszystkim szybko przyjechać do domu Louisa i Eleanor.
-Zayn, co
się stało?- zapytała Jesy kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie.
-Perrie na
moich oczach została porwana. Podejrzewam, że to samo stało się z Eleanor i
Jade…
_____________________________
Witam! :)
oto jest rozdział.3. no i mamy kolejną porwaną xD
teraz kiedy wszyscy mają już pewność, że naprawdę Jade, El i Perrie zostały porwane to mogą działać :)
Kolejny rozdział pojawi się sama nie wiem kiedy. Dowiecie się na pewno :)
Liczę na pozytywne komy xD
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!