*oczami
Perrie*
-Mamusiu, popatrz co mam.- usłyszałam
jakiś słodki głosik. Gdzie ja jestem? Nie było to moje mieszkanie. Stałam w
ogrodzie, za mną był ogromny wiktoriański dom. O takim zawsze marzyłam.
-Mamusiuu.- ktoś ciągnął mnie za
sukienkę. Ja jednak wciąż oddawałam się tej cudownej chwili. Piękne miejsce. Nie
pamiętałam o wszystkich smutkach. Tutaj nie blakną tylko dobre wspomnienia.
-Obrażam się.- usłyszałam i wtedy
spojrzałam w dół. Przede mną stała mała dziewczynka. Miała długie kasztanowe
włosy, brązowe oczy, lśniącą skórę. Najpiękniejsza, jaką widziałam.
Odebrałam od niej bukiet pięknych
kwiatków. Malutka pobiegła w głąb małego lasku znajdującego się wciąż na
posesji. Zaciekawiona poszłam za nią.
-Chodź, pokażę ci coś. Tatuś spogląda
na mnie codziennie. Przynoszę mu nowe kwiatki.-uśmiechnęła się słodko.
Zamarłam. Z moich oczu od razu
popłynęły łzy. Przede mną ukazało się drzewo, lina i wiszący Zayn. Miał otwarte
oczy ale nie żył. Upadłam na trawę i załamana płakałam coraz bardziej. W końcu
nie mogłam już złapać tchu…
Wszystko zrobiło się czarne. Potem znów
znalazłam się w ogrodzie. Ta sama scena rozegrała się na moich oczach. Śmierć Zayna
na okrągło się powtarzała…
~~
Otworzyłam oczy
czując na ramieniu czyjś dotyk. Jak przez mgłę zobaczyłam siedzącą Leigh i
Jesy. Gdzie ja do cholery byłam?
-O mój Boże,
Perrie!- krzyknęła Pinnock i przytuliła się do mojego bezwładnie leżącego
ciała.
-O co
chodzi?- zapytałam zaskoczona.
Chciałam sobie
przypomnieć dlaczego jestem tak słaba. Niestety. Ostatnim co pamiętałam był
spacer z Jade.
-Jesteś w
szpitalu. Uległaś wypadkowi przez Josha.- odezwała się tym razem panna Nelson.
Wysiliłam szare
komórki, wciąż nie pamiętałam co się wydarzyło. Nagle przypomniałam sobie o
dziecku. Ze strachu dotknęłam ręką brzucha i poczułam ulgę. Wciąż żyło,
wiedziałam to. Przed oczami pojawił mi się koszmar, który raz za razem
powtarzał się kiedy byłam w śpiączce.
-Ile już tu
jestem?- zapytałam po chwili.
-Pezz, za dwa
tygodnie masz termin porodu.- odpowiedziała Lee a ja spojrzałam na nią
zaskoczona.
Czy to
oznacza, że byłam nieprzytomna ponad miesiąc? To by wyjaśniło czemu miałam
tylko jeden sen. A raczej koszmar.
-Wiadomo co
z Zaynem?- szepnęłam. W głowie wciąż miałam obraz jego powieszonego ciała.
-Nic nie
wiemy. Wciąż nie pozwalają nam się z nim skontaktować.- powiedziała cicho Jesy.
Moim jedynym
marzeniem było aby Zayn zjawił się przy porodzie. Chciałam aby zobaczył naszą
córkę zaraz kiedy ta zaczerpnie pierwszy oddech. Wtedy nie sądziłam, że dzięki
moim przyjaciołom jest to możliwe.
_____________________________________
Witam.
Przepraszam, że ten rozdział również jest nudny, nie miałam pomysłu co tutaj napisać.
Coś jednak skleciłam
Liczę na SZCZERE komentarze :)
OGŁOSZENIA PARAFIALNE:
Po głębszym zastanowieniu i przemyśleniach stwierdziłam i właśnie oświadczam wam iż DREAMS zakończy się wcześniej niż planowałam niedawno. Nie jest to mój jakiś kaprys autorski. Najzwyczajniej w świecie brak mi już pomysłów na przygody One Direction i Little mix. Na moje oko pojawi się jeszcze ok.5 rozdziałów, może więcej + epilog. Nie można ciągnąć tej historii w nieskończoność. Mam mnóstwo pomysłów, które w żadnym stopniu nie pasowałyby do DREAMS nawet gdybym chciała. Dlatego wkrótce pojawi się nowy blog. Mam nadzieję, że rozumiecie i uszanujecie moją decyzję.
Póki co żyjmy faktem, że jeszcze kilka rozdziałów no i wkrótce pojawi się dzidziuś na świecie. Imiona dla dziewczynki już wybrałam, podejrzewacie jakieś? Piszcie w komentarzach wasze propozycje.
Kolejny rozdział wkrótce i mam nadzieję że będzie lepszy
Karo <3
Jeju...
OdpowiedzUsuńPowieszony Zayn...
Aż mi się coś w serduszko skręciło. Ten rozdział był taki słodko-gorzki xD
Ale jestem podjarana *-*
Może skończyć się wcześniej ;)
Powiem Ci w tajemnicy, że chcę koniecznie przecyztać epilog napisany przez Ciebie xD
Tylko tego bloga nie usuwaj! On ma zostać by można było kiedyś do tego wrócić :3
Kocham Cię <3
Naprawdę niesamowity rozdział! Nie spodziewałam się czegoś takiego...
OdpowiedzUsuńI to jest u ciebie na plus ;)
Mam nadzieję, że Zayn szybko wyjdzie z tego więzienia, bo coś go mało teraz.
Perrie,, biedna Perrie prosze nie choruj na żadne poważne depresje itd... :(
Trochę w tym rozdziale było smutku, ale i trochę radości.
Tak ci to ładnie wyszło jak to zmieszałaś <3
No jestem pod wrażeniem super rozdział i tyle <3
Czekam na ciąg dalszy
-K.