*oczami Zayna*
Spoglądałem ze zdziwieniem na moich przyjaciół. Nie wierzyłem
co właśnie się stało. Uciekłem z więzienia.. Pędziłem do mojej ukochanej.. Moi
przyjaciele wpadli na genialny plan.. Nie potrafiłem teraz myśleć o
konsekwencjach mojego czynu. Myśl, że zobaczę moją Perrie wprawiała mnie w
euforię. A jeżeli jest w słowniku bardziej optymistyczne słowo to tak się
właśnie czułem.
Zdziwiłem się jednak widząc iż Louis skręca w ulicę
prowadzącą do szpitala. Nie pamiętałem czy aby na pewno Eleanor o tym
wspominała. Czy coś złego wydarzyło się Edwards? Ciarki obeszły całe moje
ciało.
Kiedy Tomlinson zaparkował, jako pierwszy pobiegłem do
wejścia. Nie mogłem się doczekać chwili kiedy przytulę moją dziewczynę, nasze
usta zetkną się. Wtedy w końcu będę szczęśliwy.
-Przepraszam, gdzie leży Perrie Edwards?- zapytałem jakiejś
pielęgniarki w recepcji.
-Kim pan jest?- warknęła oburzona.
-Narzeczonym.- odpowiedziałem krótko. Kobieto, śpieszy mi
się.
Pracownica udzieliła mi wszystkich potrzebnych informacji i
od razu pobiegłem do wind. Zachowywałem się jak zwierzę, ale cóż, miałem takie
prawo.
Bez problemu odnalazłem salę, w której leżała a na korytarzu
spotkałem jeszcze resztę moich przyjaciół.
-Zayn! Co ty tu robisz?- zapytała wstrząśnięta Jesy.
-Wszystko dzięki El i Lou. Co z Perrie?
-Kilka tygodni temu została postrzelona.- odparł Harry a moje
serce szybciej zabiło.
-Czy to oznacza, że dziecko…- nie umiałem wypowiedzieć tego
słowa. Chyba żaden przyszły ojciec nie czuł takiej grozy jak ja.
-Z Pezz i dzieckiem wszystko dobrze. To znaczy żyją ale nasza
mamcia ma kilka uszkodzeń.- zreflektował
się loczek.
-Mogę ją zobaczyć?- dodałem od razu.
Wszyscy gestami
zachęcili mnie bym wszedł do sali. Na wprost ujrzałem leżącą Perrie. Wyglądała na
słabą, jej brzuch był już taki duży.
-Perrie..- to jedyne co w tej chwili potrafiłem z siebie
wydusić.
Dziewczyna podniosła się i wtedy nasze oczy się spotkały. Momentalnie
poczułem napływające łzy, blondynka chyba również.
-Zayn!- krzyknęła a ja od razu do niej podszedłem.
Mocno się we mnie wtuliła. To było najpiękniejsze uczucie
świata. Mieć w ramionach swoją kobietę, cały świat. Od razu ją pocałowałem.
Kiedy odsunęliśmy się od siebie moja ukochana siedziała na
szpitalnym łóżku cała we łzach. Co chwilę powtarzała jak bardzo jest teraz
szczęśliwa. Usiadłem na krzesełku i złapałem ją za rękę.
-Kochanie powiedz mi, jak się czujesz? Co z dzieckiem?-
odezwałem się i pogładziłem jej malutką dłoń.
-Jestem słaba, ale lekarze mówią mi że wszystko dobrze się
goi. Z dzieckiem wszystko dobrze, niedługo mam termin.-odpowiedziała a w jej
oczach zobaczyłem te iskierki szczęścia.
-Będę miał syna czy córkę?- zapytałem od razu.
-Wiesz Zayn, że to ma być niespodzianka.
Uśmiechnąłem się do Pezz. Nie znosiłem kiedy tak mnie karze. Tak
bardzo chciałem wiedzieć jakie imię wybrać. Chociaż znając moją dziewczynę mogę
sobie pomarzyć, że będę miał głos w tej sprawie.
~~
Siedząc wieczorem w szpitalu wraz z Liamem zastanawialiśmy
się jakim sposobem wciąż policja mnie nie odnalazła. Eleanor jednak powiedziała
aby zaufać ich znajomościom więc nie chciałem się wtrącać. Dla mnie było
najważniejsze abym mógł spędzić jeszcze trochę czasu z Perrie.
Wszyscy moi przyjaciele zbierali się do domu aż w końcu
zostałem sam. Po cichu wszedłem do pokoju Pezz. Dziewczyna bardzo kręciła się
na łóżku. Podszedłem do niej i pocałowałem ją w czoło.
-Co się dzieje?-szepnąłem do ukochanej.
-Zayn, myślę, że się zaczęło. Czuję, że dziecko chce być już
z nami.- odpowiedziała i właśnie po tym zaczęła krzyczeć i zwijać się z bólu.
___________________________
Witajcie <3
I jak rozdział?
Mnie się podoba bo są szczęśliwi teraz a w następnym poród *-*
Nie wiem co wam tu napisać ale na pewno liczba rozdziałów ulegnie zmianie XD
Na 13 w sumie +epilog
Pytania/opinie piszcie w komentarzach
Teraz spróbuję zająć się Demons in my mind
Do następnego <3
Karo